Felieton sportowyTOP

Uniwersum polskiej piłki – konferencja Motoru Lublin [FELIETON]

„Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje TRENER naszego klubu” – tak można spuentować wczorajszą konferencję z udziałem właściciela Motoru Lublin Zbigniewa Jakubasa. Sytuacja, która dzieje się obecnie w lubelskim klubie, niewiele odbiega od absurdów ukazanych w filmach Stanisława Barei.  

W Motorze Lublin wrze od 5 marca, kiedy na światło dzienne wyszły informacje o tym, że trener Goncalo Feio, po ostatnim meczu ligowym z GKS-em Jastrzębie, rzucił plastikową kuwetą na dokumenty w prezesa Pawła Tomczyka. Sytuacja była o tyle niefortunna, że ów prezes trafił do szpitala na szycie łuku brwiowego. W sieci zrobiło się gorąco, o konflikcie na linii trener – prezes i rzeczniczka prasowa, huczały wszystkie media sportowe w Polsce. Wydawało się, że Goncalo Feio podpisał na siebie wyrok śmierci w Lublinie; ba, jego kariera trenerska wisiała na włosku, bo prywatny akt oskarżenia za naruszenie nietykalności cielesnej prezesa mógł wiązać się z utratą licencji trenerskiej.

Zwolnienie Portugalczyka powinno być więc tylko kwestią czasu, jednak uniwersum polskiej piłki znów nas zaskoczyło, co potwierdziła wczorajsza nadzwyczajna konferencja prasowa z udziałem właściciela klubu Zbigniewa Jakubasa. Główny akcjonariusz lubelskiego klubu podjął kuriozalną decyzję, ogłaszając, że Goncalo Feio nadal będzie prowadził drużynę, natomiast na trzy miesiące zawieszony został prezes Paweł Tomczyk. Z kolei rzeczniczka prasowa Motoru Lublin Paulina Maciążek została zwolniona, mimo że to ona była w tej sytuacji ofiarą z powodu obelżywych słów w jej kierunku ze strony portugalskiego szkoleniowca.

Zbigniew Jakubas konferencję zaczął od wspominania, ile to pieniędzy nie wyłożył na rozwój klubu. Retoryka miliardera, który chwali się wykładanymi pieniędzmi na stół, nijak się ma do chaosu, który panuje w klubie. Skoncentrowanie się na własnej osobie w sytuacji kryzysowej nie wróżyło niczego dobrego. To był jednak początek scen rodem z Alternatywy 4. Jakubas następnie zaczął opowiadać o odprowadzaniu wody do Bystrzycy i dawnych randkach na ulicach Lublina…

Kiedy już właściciel Motoru Lublin wrócił do meritum sprawy związanej z głównym bohaterem całego zamieszania, zaczął wynosić Portugalczyka nad piedestał i tłumaczyć ze skandalicznego zachowania. – Moim zdaniem cała sytuacja wynikła z przemęczenia. Pan trener pracuje po 20 godzin, to jest granica wytrzymałości organizmu. Być może w takiej sytuacji człowiek jest wybuchowy – mówił Jakubas. Brakowało tylko tego, żeby właściciel klubu przeprosił Pawła Tomczyka za wybryk szkoleniowca Motoru. No, bo kto nigdy nie zdzielił drugiej osoby z powodu przemęczenia?

Warto wspomnieć, że to nie pierwszy konflikt, w którym główną rolę odegrał Goncalo Feio. Łatka awanturnika została mu przypisana już podczas pobytu w Wiśle Kraków, kiedy pracował jako członek sztabu. Portugalczyk wdał się wówczas w przepychanki z ochroną, wszczynając awanturę w sektorze VIP podczas meczu Wisły Kraków z Piastem Gliwice. Pozycja Feio w środowisku trenerskim błyskawicznie rosła, dzięki czemu trafił pod skrzydła Marka Papszuna jako drugi trener Rakowa Częstochowa. Tam Feio podczas gierki treningowej zaatakował kierownika drużyny Kamila Waskowskiego, potwierdzając wcześniejsze doniesienia, że utrzymanie nerwów na wodzy nie należy do jego mocnej strony.

Jakubas na zakończenie konferencji dał Feio bezgraniczne wotum zaufania, ponieważ stwierdził, że zwolnienie Portugalczyka z posady trenera oznaczałoby również jego koniec obecności w Motorze Lublin. Po właścicielu mikrofon przejął Goncalo Feio, który przeczytał przygotowane wcześniej oświadczanie. Trener przeprosił za swoje zachowanie właściciela, kibiców i piłkarzy, jednak nazwiska prezesa i rzeczniczki prasowej nie wymienił.

Ta absurdalna konferencja spowodowała, że w pewnym momencie można było pogubić się w narracji, kto jest agresorem, a kto poszkodowanym. Usprawiedliwianie skandalicznego zachowania Feio było swoistą autokompromitacją Jakubasa, który przez wiele lat budował pozycję jednego z najbogatszych Polaków. Właściciel Motoru Lublin, w oczach kibiców wyszedł jednak obronną ręką, bowiem ci, murem stoją za Portugalczykiem ze względu na dobre wyniki sportowe.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Sebastian Warowny

Student dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Pasjonat sportu. Głównie piłka nożna i Serie A. Nieobojętny na inne ligi czy dyscypliny sportowe. W wolnym czasie kinomaniak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *