Sprawy kryminalneTematy społeczneZe świata

„Zadała zbyt prowokujące pytanie” – morderstwo dziennikarki Kim Wall

Chyba nikt nie spodziewa się, że coś, co wydaje się spełnieniem marzeń, może okazać się największym koszmarem i doprowadzić do naszej śmierci. Dziennikarka Kim Wall kilka miesięcy starała się o szansę, by porozmawiać z jednym z najsławniejszych ludzi w Danii. W końcu mężczyzna przyjął propozycję i kobieta umówiła się na wywiad, który okazał się ostatnim w jej życiu. Co wydarzyło się podczas spotkania na pokładzie łodzi podwodnej?

10 sierpnia 2017 roku zaczął się dla Kim Wall bardzo obiecująco. Dostała wiadomość, na którą długo czekała. Peter Madsen zgodził się udzielić jej wywiadu, o który ubiegała się już od kilku miesięcy. Była to ogromna szansa, bo mężczyzna niechętnie spotykał się z dziennikarzami, a wielu interesowało się jego życiem. W Danii miał status niemal celebryty. Zasłynął jako wynalazca i konstruktor 40 tonowej łodzi podwodnej, która nosiła miano UC3 Nautilus.

Chociaż dla Kim pora nie była odpowiednia, bo była zajęta przeprowadzką do Chin, nie zamierzała odrzucić takiej okazji. Rozmowa z Madsenem mogła przysłużyć się jej karierze, która i tak rozwijała się prężnie. Szwedka była niezależną dziennikarką, która współpracowała z dużymi gazetami takimi jak Times. Zajmowała się głównie ekologią i tematami związanymi z prawami człowieka.

Wall zgodziła się na propozycje mężczyzny, by rozmowa odbyła się na jego łodzi podwodnej, podczas krótkiej wycieczki. Na miejsce odprowadził ją chłopak. Kobieta była podekscytowana wywiadem i możliwością znalezienia się na UC3 Nautilus. Ostatnie chwile na lądzie, przed zanurzeniem, uchwycono na fotografii. Później ona i Madsen zniknęli pod falami.

Zaginięcie i poszukiwania

Pierwsze sygnały, że coś jest nie w porządku pojawiły się niedługo po rozpoczęciu spotkania. Kim wysyłała do chłopaka wiadomości w których relacjonowała podróż, jednak w pewnym momencie przestały one napływać. Łódź po raz ostatni widziano o 20:30 i od tamtej pory nie było kontaktu z jej pasażerami. Partner kobiety zaczął poważnie się niepokoić, gdy po trzech godzinach nadal nie było z nią kontaktu. Rejs miał być krótki i do tego czasu powinni już wypłynąć na powierzchnię.

Koło północy, na policji zgłoszono zaginięcie Wall i Madsena. Służby potraktowały zawiadomienie poważnie i poszukiwania z morza i powietrza rozpoczęto z samego rana.

Akcja zakończyła się pozornym sukcesem jeszcze tego samego dnia, kiedy to dostrzeżono UC3 Nautilusa i znajdującego się na nim Petera. Pozornym, bo choć mężczyzna został szybko przetransportowany na brzeg, to łódź zatonęła, a jedna zagadka nadal pozostawała nierozwiązana. Gdzie zniknęła Kim Wall?

Co wydarzyło się na łodzi?

Pytania nie milkły jeszcze długo, bo choć mężczyzna przedstawił przebieg wydarzeń z poprzedniego dnia, jego opowieść wydawała się niespójna. Opowiedział bowiem, że zakończył wywiad z Kim i wysadził ją na ląd koło 22:30 na jednej z wysp przy pewnej restauracji. Nie wie, co stało się z nią potem. Sam udał się w rejs powrotny, jednak nastąpiła usterka–zbiornik balastowy okazał się nieszczelny i łódź zaczęła tonąć. Mężczyzna zeznania mówił spokojnym tonem, wydawał się poruszony jedynie zatonięciem UC3 Nautilusa.

Problem w tym, że właściciel restauracji, którą wskazał mężczyzna po dokładnym obejrzeniu zapisu z monitoringu, przekazał policji, że w żadnym momencie kamery nie uchwyciły dziennikarki. Sprawa pozostawała więc niewyjaśniona, a policja decyduje się wyciągnąć i przebadać łódź podwodną. Znajdują ślady krwi.

Nieszczęśliwy wypadek

12 sierpnia Peter Madsen trafia do aresztu pod zarzutem morderstwa, mimo że ciała Wall nadal nie odnaleziono. Testy DNA dały jednoznaczny wynik. Zarówno krew na łodzi, jak i krew znaleziona na ciele mężczyzny, który został przebadany, należała do Kim. Przyparty do muru mężczyzna zmienił swoje zeznania i ujawnił, że tak naprawdę doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Według nowej wersji wydarzeń Peter nieumyślnie miał zrzucić na głowę kobiety 70 kilogramowy właz, który wyślizgnął mu się z rąk . Kobiecie niestety nie można było już pomóc. Prokuratura nie chciała dać wiary tym wyjaśnieniom, tym bardziej, że za jakiś czas i one uległy zmianie. Madsen upierał się przy nieszczęśliwym wypadku, jednak Kim miała zatruć się dwutlenkiem węgla. W to również ciężko było uwierzyć. Prawdziwy przebieg wydarzeń naświetliło dopiero znalezisko z 21 sierpnia.

Prawda wypływa na powierzchnię

Przełomem w sprawie okazało się odnalezienie korpusu należącego do kobiety. Testy DNA wykazały, że były to szczątki Kim Wall. Na korpusie znajdowało się ponad 15 ran kłutych, a także ślady po duszeniu. Kolejne części jej ciała odnajdywano w następnych miesiącach i choć stan zwłok nie pozwalał na konkretne określenie przyczyny zgonu, nie było już wątpliwości co do winy Petera Madsena. Mężczyzna stanął przed sądem oskarżony o zabójstwo oraz napaść na tle seksualnym, ponieważ znaleziono dowody świadczące również o wykorzystaniu kobiety. Jako przyczynę zbrodni podano właśnie chęć zaspokojenia potrzeb seksualnych. Na komputerze mężczyzny znaleziono drastyczne materiały pornograficzne z elementami przemocy, a na telefonie film dotyczący dekapitacji, obejrzany krótko przed spotkaniem z Kim.

Proces rozpoczął się 8 marca i trwał 11 dni. Działania Madsena określono jako celowe. Mężczyznę skazano na dożywocie. On sam nadal trzymał się wersji z nieszczęśliwym wypadkiem. Do winy przyznał się dopiero po trzech latach w dokumencie zatytułowanym Secret talks recordings with Peter Madsen. Powiedział, że zamordował kobietę, a następnie ją rozczłonkował i wyrzucił ciało do morza. Wszystko dlatego, że zadawała zbyt prowokujące pytania, które wyprowadziły go z równowagi.

Rodzice Kim Wall podczas całej sprawy bardzo mocno walczyli o sprawiedliwość dla córki. Walczą do dziś, aby pamięć o niej przetrwała i by ludzie zapamiętali ją jako kobietę o ogromnej dziennikarskiej pasji.

Zuzanna Skwarek

Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Pełnoetatowy mól książkowy. Kocha szczególnie fantastykę, ale nie pogardzi też dobrym kryminałem. W wolnych chwilach sama tworzy opowiadania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *