Felieton społecznyProblemy społeczneTematy społeczne

Powrót do domu

Co byś zrobił by móc cofnąć się do czasów dzieciństwa? Znów być beztroskim dzieckiem, całe dnie bawić się, żyć bez ciężaru dorosłego życia? Odpowiedź wydaje się prosta. Czy aby na pewno? 

Powrót w rodzinne strony jest dla mnie skokiem w przeszłość. Moim wehikułem czasu staje się wtedy autobus lub pociąg. Wystarczy godzina abym przeniosła się do innej rzeczywistości. Każdy zakątek domu, ogrodu czy łąki wiąże się ze wspomnieniami. W mojej pamięci są one żywe. Każda piosenka z tamtych lat, stara fotografia, smak czy zapach przenoszą mnie lata wstecz. Dzięki nim mogę doświadczać skrawków przeszłości.  

Wspomnienie 

Fot. archiwum prywatne

Oczami wyobraźni widzę siebie jako małą dziewczynkę biegającą po ogrodzie w letni dzień, w dwóch kucykach i z wielkim uśmiechem. Wokół rozprzestrzenia się zieleń, a zapach kwiatów zdążył otulić całą wieś. Przepełnia mnie beztroska radość, wiem, że za chwilę spotkam się z przyjaciółmi i cały dzień spędzimy bawiąc się wspólnie, a wieczór upłynie mi w towarzystwie rodziców bym mogła później zapaść w błogi sen we własnym łóżku.  

Dosyć tych marzeń!  

Czas powrócić do rzeczywistości. Tamte czasy już nie powrócą. Zostały mi tylko wspomnienia, które na zawsze będę chować w sercu. Gdy wracam do domu znów jestem dzieckiem dla swoich rodziców. Choć jest to tylko na chwilę pozwala mi wypocząć, zregenerować się przed trudami codzienności.  Dom, w którym się wychowałam nadal pełni funkcję mojego bezpiecznego miejsca, nie zmieni się to zbyt szybko. Jest on miejscem, na które patrzę z sentymentem, do którego chcę wracać, mimo, że nieustannie się zmienia, ewoluuje, on i jego mieszkańcy.  

Za czym tak naprawdę tęsknię?  

Za poczuciem braku odpowiedzialności. Nie mogę już polegać na ochronie rodziców, gdy popełnię błąd, nie jestem przez nich kontrolowana. Odpowiadam za wszystko co robię, uczę się na błędach i ponoszę konsekwencję swoich czynów. Nie chcę powrotu do dzieciństwa, chociaż sporadyczna opieka rodziców i chwilowy powrót raz na jakiś czas nie zrobi mi krzywdy. Dorosłość otworzyła mi drzwi do nieograniczonego rozwoju. Przyniosła ze sobą wolność. Nikt nie postrzega mnie już jako „głupiego smarkacza”, to co mówię ma znaczenie i jest szanowane przez otoczenie. Każde osiągnięcie napełnia mnie dumą i spokojem. Samodzielność na co dzień jednak sprawia wiele kłopotów, często jest pod górkę a poproszenie o pomoc jest ciężkim kawałkiem chleba, to nadal mogę się o nią zwrócić do bliskich. Pomimo trudności dalej wytrwale dążę do szczęścia, w końcu w życiu właśnie o to chodzi.  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *