FilmKultura

„Ostatni samuraj” – czy postęp może kosztować ludzkie życie? (recenzja)

Film jest mądrze poprowadzonym dramatem wojennym, hybrydą amerykańskiej kultury z japońskimi wartościami. Skupia się zarówno na tragedii wojny domowej, jak i losem pojedynczego żołnierza. Obrazuje starcie nieuniknionego postępu z długowieczną tradycją.

Plakat z filmu „Ostatni samuraj" a na nim Tom Cruise
Źródło: https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+samuraj-2003-36447/posters

Tą produkcją Hollywood udowodniło, że potrafi zrobić ambitny film akcji bez aktorów biegających w trykotach…, a przynajmniej potrafiło blisko 20 lat temu, bo premiera „Ostatniego samuraja” przypada na 2003 rok. Rola reżysera przypadła amerykańskiemu producentowi Edwardowi Zwickowi, który już w tamtym okresie miał na swoim koncie kilka znanych filmów, Oscara oraz współpracę z takimi aktorami jak: Morgan Freeman, Anthony Hopkins czy Denzel Washington. Do grona tych wielkich osób można również dopisać Toma Cruise’a, gdyż to on w „Ostatnim samuraju” odgrywa główną rolę. Przy jego boku stanął japoński aktor Kensaku Watanabe, któremu występ w filmie Zwicka otworzył drzwi do hollywoodzkich produkcji: „Incepcja”, „Godzilla”. Warto również wspomnieć o brytyjskim aktorze Timothy’m Spallu (nagrodzony „Złotą Palmą”), Tony’m Goldwynie czy japońskiej aktorce Koyuki Katō.  

W filmie poznajemy kapitana Nathana Algrena (Tom Cruise), amerykańskiego dowódcę, który załamał się i popadł w alkoholizm z powodu doświadczeń wojny secesyjnej i indiańskiej. Po otrzymaniu szczodrej propozycji decyduje się on wyjechać do Japonii, aby wyszkolić tamtejszą armię, która – podobnie jak całe państwo – ma przypominać Zachód. Jednym z jego zadań zostaje również stłumienie powstania samurajów, którzy sprzeciwiają się cesarskim reformom niszczącym wartości, za które umierali ich przodkowie. Podczas jednej z walk Algren zostaje ciężko ranny i wzięty do niewoli, w trakcie której poznaje przywódcę japońskich wojowników Katsumoto (Ken Watanabe) oraz ich tradycje. Zrozumienie postępowania samurajów i odnalezienie dzięki nim dawno utraconego spokoju sprawia, że Amerykanin decyduje się walczyć u ich boku przeciwko zmodernizowanej, cesarskiej armii.  

Na zdjęciu: Tom Cruise, Seizô Fukumoto i Sôsuke Ikematsu
Na zdjęciu: Tom Cruise, Seizô Fukumoto i Sôsuke Ikematsu / Źródło: https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+samuraj-2003-36447/photos/225818

Film Zwicka to przede wszystkim przedstawienie dramatu jednostki, żołnierza po wojnie. Społeczeństwo widzi Algrena jako bohatera narodowego i znakomitego przywódcę, podczas gdy on nie potrafi poradzić sobie ze świadomością, że musiał zabijać bezbronnych Indian. Reżyser zastanawia się, do którego momentu żołnierz ma obowiązek wykonywać polecenia przełożonych nawet, jeśli zmuszają go do odrzucenia jakichkolwiek norm moralnych. Odpowiedzialność za te czyny okazuje się za duża dla głównego bohatera, który traci sens życia i ucieka w alkohol, stając się przy tym żyjącą ofiarą wojny. Tragizm i paradoks jego historii potęguje się, gdy Algren szukając pracy ponownie decyduje się wstąpić do armii. W niej obrazuje się jego największy dramat, gdyż główny bohater chcąc umrzeć celowo staje na przodzie swojego wojska. „Ostatni samuraj” to również refleksja nad tym jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić na rzecz postępu. Główny bohater bezpośrednio uczestniczył w krwawym stłumieniu powstania Indian. Ta rdzenna ludność musiała poddać się sile amerykańskiej władzy chcącej skolonizować ich rodzime tereny. Podobny los miał spotkać również konserwatywnych, japońskich wojowników. W ten sposób obserwujemy starcie tradycji z nowoczesnością i mimo że cesarska armia jest lepiej uzbrojona, to naprzeciw niej stoją samurajowie gotowi umrzeć za strzeżone od pokoleń wartości.  

Oglądając film Zwicka czułem jakbym czytał dobrze przemyślaną książkę. Nastrojowa muzyka Hansa Zimmera, zestawienie kojących krajobrazów Japonii z brutalnością wojny, wiarygodna fabuła współgrały tworząc harmonijną całość. Widać, że budżet był spory, ale nie jest to typowy blockbuster stworzony tylko dla rozrywki. Sceny batalistyczne służą zarówno budowaniu akcji, jak i zobrazowaniu dramatu bratobójczego starcia jakim jest wojna domowa. Jedyne, co mogę zarzucić Zwickowi, to fakt, że główne postaci (tj. Algren i Katsumoto) wydają się być aż nazbyt chronione podczas walk. Wyglądają jakby podczas starć osłaniała ich niewidzialna tarcza pomagająca podkreślić ich heroizm i determinacje na tle innych samurajów.  

Na zdjęciu: Lee Murayama, Shun Sugata, Ken Watanabe i Tom Cruise
Na zdjęciu: Lee Murayama, Shun Sugata, Ken Watanabe i Tom Cruise / Źródło: https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+samuraj-2003-36447/photos/225832

Spośród wszystkich aktorów najbardziej wyróżnia się Tom Cruise. Idealnie odwzorował przechodzenie przez dwie skrajności – zniszczonego mentalnie weterana oraz wyciszonego jeńca; potwierdzając, że jest jednym z najwybitniejszych aktorów. Ken Watanabe również pokazał, że nadaje się do dużych produkcji i zagrał nie tylko zdeterminowanego samuraja, ale również pokornego Japończyka gotowego służyć ojczyźnie. Na tle większości męskich ról wyraźnie wybija się aktorka Koyuki Katō. Pokazała trudne emocje kobiety, która mimo miłości do najbliższych musi zgodnie z tradycją zaakceptować ryzyko ich śmierci na polu walki.  

„Ostatni samuraj” jest pewnym kompromisem pomiędzy refleksją, a rozrywką. Szukanie sensu życia i spokoju głównego bohatera miesza się z dynamicznymi scenami walki. Film Zwicka przetrwał próbę czasu i wciąż wzrusza przypominając, że wojna nie ogranicza się do ofiar poległych na polu walki. Świetni aktorzy i artystyczne ujęcia przybliżają go do kina klasy wyższej, zamiast przerysowanej ekranizacji o superbohaterach. Jest to propozycja zarówno dla sympatyków filmów akcji, jak i osób chcących poznać bliżej kulturę Japonii. 

Link do obrazka wyróżniającego: https://www.filmweb.pl/film/Ostatni+samuraj-2003-36447/photos/225814

Michał Szpakowicz

Student III roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Od urodzenia pasjonat sztuki, szczególnie filmowej. Zamiłowany w spacerach, poznawaniu nowych ludzi i... dinozaurach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *