Gość Coś Nowego

Przez fortepian, gitarę i skrzypce, aż po altówkę – rozmowa z Kacprem Derkaczem

Jak już poznałem ten instrument, jego barwę, niższe tony i romantyczne brzmienie, wręcz śpiewne i kojące, to niczego nie żałuję – opowiada nam o altówce Kacper Derkacz. Młody muzyk, student edukacji artystycznej w jazzie i muzyce estradowej na Wydziale Jazzu w Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie oraz uczeń Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Witolda Lutosławskiego w Nysie. Kacper opowiedział nam o swojej wielkiej pasji do muzyki, przygodach z instrumentami i o tym, jak w wieku osiemnastu lat stał się uczniem szkoły muzycznej.

Paulina Berini, Coś Nowego: Jesteś jednocześnie studentem edukacji artystycznej na wydziale jazzu, ale też uczniem klasy altówki w Państwowej Szkole Muzycznej w Nysie. Jak ci się udaje pogodzić te wszystkie obowiązki?

Kacper Derkacz, koncert noworoczny
fot. Jacek Dybek Photography

Kacper Derkacz: Jakoś daję radę, chociaż naprawdę bywa trudno. Czasami wiele aktywności nakłada się na siebie w ten sam dzień. Na szczęście mój plan na studiach jest dobrze ułożony i nie koliduje z zajęciami w szkole muzycznej. Studia przeważnie kończę do południa, a szkołę muzyczną zaczynam po południu. W dni kiedy zajęcia na studiach mam do późna, wtedy akurat nie mam lekcji w PSM. Indywidualne lekcje gry na instrumencie również mam tak ustalone, że pasują do planu dnia.

PB, CN: Kiedy było najtrudniej?

KD: Jak przyszła sesja, musiałem po części wybierać między jednym a drugim, na czym mam się w danej chwili skupiać, czy na nauce, czy na ćwiczeniu gry na altówce. Na szczęście sesja szybko zleciała i mogłem wrócić do tego mojego normalnego trybu.

PB, CN: Jest to z twojej strony naprawdę wiele pracy i wyrzeczeń. Kiedy narodziła się u Ciebie ta ogromna pasja do muzyki?

KD: Jak byłem mały to nawet o tym nie myślałem. Zawsze lubiłem śpiewać, ale nie brałem pod uwagę tego, że będę jakkolwiek wiązał moją przyszłość z muzyką. W czwartej klasie podstawówki mama zapisała mnie i moją siostrę bliźniaczkę na prywatne lekcje gry na fortepianie. Od tamtej pory szło mi naprawdę dobrze i byłem z tego zadowolony, a co najważniejsze – polubiłem to. Miałem też krótki epizod z gitarą, ale jakoś do mnie nie przemówiła. Stale uczyłem się grać na fortepianie. W końcu zrezygnowałem z lekcji, ponieważ ciężko było mi pogodzić je ze szkołą. Później w gimnazjum narodziła się wielka miłość do skrzypiec. Długo zastanawiałem się czy dam radę i czy mam jakieś szanse. Pod koniec gimnazjum kupiłem sobie tanie skrzypce i przez rok sam uczyłem się na nich grać. Nie ukrywam, wychodziło mi to. W liceum postanowiłem pójść na prywatne lekcje skrzypiec do mojej znajomej skrzypaczki. No i później była już altówka.

PB, CN: No właśnie, teraz uczysz się gry na altówce. Jak to się stało, że w wieku osiemnastu lat przyjęto Cię do szkoły muzycznej do nauki gry na instrumencie smyczkowym, gdzie jak wiadomo najczęściej przyjmuje się dzieci.

KD: Sam nie wiedziałem czy jest to możliwe, więc na początku nawet o tym nie myślałem. Gra na skrzypcach miała być hobby, a jak brałem pod uwagę studia, to kierunki związane z psychologią lub biologią. Z czasem zaczęło mi bardziej zależeć na skrzypcach. Przeczytałem kilka regulaminów odnośnie przyjęć do różnych szkół muzycznych i tam znalazłem, że na specjalnych warunkach można się o to starać w wieku wyższym niż szesnaście lat. Stwierdziłem, że spróbuję, pomimo tego, że wiele osób mi mówiło, że już jestem na to za stary.

PB, CN: Jak wyglądał proces starania się o przyjęcie do szkoły muzycznej?

KD: Po przeczytaniu regulaminów, zadzwoniłem do szkoły muzycznej, żeby dopytać się o szczegóły. Później poszedłem do sekretariatu, aby się jeszcze upewnić. Wypełniłem potrzebne dokumenty i zaniosłem je. Poprosiłem Anię, która prywatnie uczyła mnie gry na skrzypcach, żeby przygotowała mnie do egzaminów z instrumentu. Pomimo tego, że na pierwszym stopniu ich się nie wymaga, chciałem żeby zobaczyli ile już potrafię. Od razu dostałem informację od dyrekcji szkoły muzycznej, że jest to bardzo ciekawy przypadek i nie wiedzą do końca jak to będzie, ponieważ to już nie od nich zależało. Z tego co wiem, dokumenty i specjalne pismo, dyrekcja wysyłała gdzieś dalej. Pomimo tego poszedłem na egzaminy. Ogromnie się stresowałem, ale też byłem bardzo dobrze przygotowany. Zagrałem. Odzew nauczycieli, którzy byli obecni podczas przesłuchania, był bardzo pozytywny. Wielką robotę wykonała dyrekcja szkoły muzycznej, która ostatecznie mogła mnie przyjąć, pomimo mojego wieku. Jestem im ogromnie za to wdzięczny.

PB, CN: Ostatecznie przyjęto Cię, ale na altówkę, a nie na skrzypce, tak jak chciałeś. Nie żałujesz zmiany instrumentu? Uważasz, że był to dobry krok?

KD: Nie znałem wcześniej altówki i szczerze przyznam, że na początku nie byłem zadowolony z faktu, że idę na altówkę. Jak już poznałem ten instrument, jego barwę, niższe tony i romantyczne brzmienie, wręcz śpiewne i kojące, to niczego nie żałuję. Altówka daje mi więcej możliwości, bo skrzypiec tak naprawdę jest wszędzie wiele. A altówka to taki mniej znany instrument. Pomimo tego, że jestem na pierwszym stopniu, gram w orkiestrze drugiego stopnia. Teraz miałem wiele koncertów z orkiestrą i swój pierwszy solowy koncert. Dodatkowo biorę udział w projekcie ze studiów, w którym gram na altówce w kwartecie. Jeszcze wcześniej odbył się koncert noworoczny szkoły muzycznej, podczas którego grałem w orkiestrze przy pierwszym pulpicie z moją nauczycielką od altówki, więc naprawdę było to bardzo fajne doświadczenie.

Kacper Derkacz, PSM
fot. archiwum prywatne

PB, CN: Jak sam mówisz, bardzo dużo koncertujesz zarówno w szkole muzycznej, jak i na studiach. Jakie są to emocje, kiedy wychodzisz na scenę i zaczynasz grać?

KD: Najważniejszy jest czas przed koncertem, bo wtedy przeważnie dwa dni wcześniej bardzo się stresuję. Później już w trakcie występów to uczucie puszcza. Z orkiestrą gra mi się najlepiej, bo ta odpowiedzialność jest jakby rozłożona na wszystkich. Żeby obejść poczucie niepewności, dużo gram i ćwiczę, bo wtedy nie mam sobie nic do zarzucenia, że coś zlekceważyłem. Pomaga mi też wsparcie, dobre słowa i rady, które cały czas otrzymuję od rodziny, znajomych ze szkoły muzycznej i ze studiów, ale również od nauczycieli.

PB, CN: Jesteś świetnym przykładem na to, że nie warto się poddawać, ale szukać tej swojej drogi, a jak stanie na niej jakaś przeszkoda, to zrobić wszystko, by ją ominąć. Czy masz jakieś rady dla osób, które aktualnie zmagają się z takimi przeciwnościami?

KD: Wiem, że jest to bardzo oklepany tekst, ale „nigdy się nie poddawać”. Wiele razy słyszałem to od innych. Były osoby, które wypominały mi mój wiek, ale też takie, które wierzyły we mnie i mówiły, żebym się nie poddawał i próbował. Myślę, że mi się udało. To co mam, to już jest dla mnie wielkie osiągnięcie. Trzeba starać się do końca i nie ulegać pierwszym porażkom. Z każdym krokiem należy wychodzić ze swojej strefy komfortu, to naprawdę wiele daje. Ważne jest również szukanie różnych rozwiązań, a nie przystawanie przy jednym.

PB, CN: Jakie są twoje kolejne plany i marzenia na przyszłość?

KD: Przyszłość wiążę z muzyką. Lubię uczyć, więc mógłbym być nauczycielem muzyki w szkole. Chciałbym piąć się do góry, jeżeli chodzi o grę na altówce. Wiem, że jeszcze dużo nauki przede mną, ale po prostu chcę grać, nieważne czy dla kogoś, czy tylko dla siebie. W planach mam na pewno ukończenie szkoły muzycznej, bo bardzo dużo mi ona daje – nie tylko umiejętności i doświadczenie, ale też wspaniałe znajomości i relacje.

PB, CN: Czego można Ci życzyć?

KD: Podczas sesji było mi naprawdę ciężko. Słyszałem od innych, że mogę się z czasem „wypalić”, dlatego że tak mocno pochłania mnie muzyka. Więc najbardziej przyda mi się dużo wytrwałości i cierpliwości, żebym miał po prostu siłę i chęci do ćwiczenia. Ważne jest też żebym mógł się dostatecznie wysypiać.

PB, CN: W takim razie życzymy Ci tego wszystkiego i bardzo dziękuję za tę rozmowę.

KD: Ja również dziękuję.

Paulina Berini

Studiuję Dziennikarstwo i komunikację społeczną na KUL. Skończyłam szkołę muzyczną w klasie akordeonu, śpiewam i interesuję się współczesną historią Polski. Jestem osobą otwartą, która uwielbia współpracę z ludźmi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *