SiatkówkaSport

VNL Nagoja: Polacy z trzema zwycięstwami. Podopieczni Nikoli Grbića w ścisłej ósemce rozgrywek

Pierwszy turniej Ligii Narodów 2023 w wykonaniu Polaków zakończony. Biało-Czerwoni w składzie okrojonym o liderów wywożą z Japonii trzy wygrane i jedną porażkę, po rozczarowującym spotkaniu z Serbią.

Polska – Francja 3:1 (25:23, 18:25, 35:33, 25:15)

Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany. Jednak po skutecznych atakach i błędach rywali prowadziliśmy 11:7. Trójkolorowi nie zamierzali się jednak poddawać i doprowadzili do wyrównania (17:17). W końcówce udało się im objąć jednopunktowe prowadzenie, tak nie wystarczyło to, by pokonać Biało-Czerwonych. Set zakończył się wynikiem 25:23. Dobrze funkcjonował nasz blok, dzięki któremu zdobyliśmy cztery punkty.

Początek drugiego seta to kontynuacja wyrównanej gry. Jednak w jego końcowej części, przez błędy Polaków i skuteczność w atakach, to podopieczni Andrei Gianiego wyszli na wysokie prowadzenie, które zdołali utrzymać i ostatecznie zwyciężyć 25:18.

Polacy dobrze weszli w grę po przerwie i na początku trzeciego seta zdołali wyjść na trzypunktowe prowadzenie (6:3). Po świetnych zagrywkach Karola Butryna i Artura Szalpuka znacznie powiększyli przewagę. Francuzi jednak po raz kolejny wzięli się za odrabianie strat, zdobywając kolejno siedem punktów, następnie doprowadzając do remisu 20:20. W samej końcówce nie brakowało emocji i o zwycięstwie decydowała gra na przewagi. Z tą próbą nerwów lepiej poradzili sobie Polacy, ostatecznie wygrywając 35:33. Z dobrej strony pokazał się Kamil Semeniuk, dwukrotnie blokując ataki Trójkolorowych i zdobywając punkt z zagrywki.

Podbudowani Polacy po raz kolejny wypracowali sobie wysokie prowadzenie na początku seta (4:1). Jednak własne błędy zredukowały tę przewagę i Biało-Czerwoni znów czuli oddech rywala na plechach. Tym razem nie dali sobie odebrać zaliczki punktowej i dzięki świetnej postawie atakujących oraz punktom zdobytym po bloku zwyciężyli 25:15, a w całym spotkaniu 3:1.

Polska – Iran 3:2 (23:25, 23:25, 25:21, 25:15, 15:13)

Dzięki dobrze funkcjonującej zagrywce, nasi reprezentanci dość szybko byli w stanie wyjść na 3-punktowe prowadzenie. Nasi prowadzili 10:7, a chwilkę później (przy stanie 11:8) o czas poprosił Selekcjoner Irańczyków. W dalszej fazie seta obydwie reprezentacje miały słabą serię z pola serwisowego. Do tego przez gorszy moment Polaków, rywale doprowadzili do remisu 20:20. Na tym etapie seta lepiej się sprawdzali Persowie, którzy przed piłką na skończenie seta mieli 2 punkty przewagi. Przeciwnicy tego prowadzenia już nie wypuścili i wygrali tę partię 25:23, mimo tego, że pewnym momencie tracili do Biało-Czerwonych 4 punkty.

Drugą odsłonę spotkania lepiej rozpoczęli Irańczycy, którzy już na początku wyszli na dwu-punktowe prowadzenie (5:3). Polacy byli bezradni wobec rywali i szybko musiał zareagować Nikola Grbić, który przy stanie 8:5 dla Iranu poprosił o przerwę. Od tej pory nasi reprezentanci grali lepiej i byli w stanie nawet wyjść na prowadzenie. Tak to ostatecznie nie zdało się na nic i nasi po wyrównanej końcówce ulegli Azjatom 23:25.

Kolejna część rywalizacji przebiegała pomyślnie dla Polaków, którzy dzięki dobremu przyjęciu i niezłym atakom prowadzili już 10:4. Szczególnie wyróżniał się Dawid Dulski, który dobrą grę potwierdził asem serwisowym. Pomimo sporej przewagi, Polscy siatkarze znacząco utrudnili sobie sytuację w dalszej fazie tej partii. Ich zaliczka stopniała do dwóch punktów (19:17), przez co zainterweniować musiał Nikola Grbić. Na szczęście to uspokoiło sytuację i Polacy dość pewnie wygrali tego seta (25:21), którego dobrym atakiem spuentował Artur Szalpuk.

Czwarta partia zczęłą się pomyślnie dla rywali Polaków, którzy mieli 2 punkty przewagi nad naszymi, tak tę zaliczkę szybko stracili i to Biało-Czerwoni wyszli niedługo później na trzypunktowe prowadzenie (10:7). Podopieczni Grbića zaczęli dobrze atakować i pewnie wykorzystywali błędne ustawienie oraz przyjęcie rywala. Z rozwojem sytuacji nasze Orły się tylko rozkręcały i nie utrudniły im tego dwie przerwy na żądanie trenera Behrouza Ataeiego. Przed końcem tej partii byli już na dziewięciopunktowym prowadzeniu. Podobnie jak w poprzednim secie, tak i w tym ostatnie słowo należało do Artura Szalpuka, który ustalił wynik czwartej odsłony spotkania na 25:15.

W Tie-breaku inicjatywę przejęli siatkarze z Polski, którzy szybko wyszli na czteropunktową przewagę. Mimo to, ta zaliczka zaczęła szybko topnieć, co zmusiło Nikolę Grbića to zarządzenia przerwy, przy stanie 9:8 dla naszych. Było nerwowo, tak na nasze szczęście podopieczni serbskiego szkoleniowca się spięli i zdołali wygrać tę partię 15:13 i cały mecz 3:2, wracając z dalekiej podróży, kiedy już przegrywali 2:0 w setach.

Polska – Bułgaria 3:2 (25:27, 25:19, 22:25, 25:22, 15:11)

Polacy przystępowali do meczu jako faworyci, lecz rywale nie zamierzali się poddawać bez walki. Obie drużyny grały punkt za punkt i żadna z nich nie była w stanie zapewnić sobie kilku punktowego prowadzenia. Cieszyć mogła różnorodność gry naszych reprezentantów. Punkty zdobywali zarówno po dobrych zagrywkach, skutecznych atakach i po grze blokiem. W końcówce seta mimo niekorzystnego dla nich wyniku 21:23, Bułgarzy zdołali wyjść na prowadzenie 25:24. Ostatecznie zwyciężyli w pierwszej partii gry wynikiem 27:25.

Drugi set to kontynuacja wyrównanej gry. Po świetnych akcjach Mateusza Bieńka i Karola Butryna Biało-Czerwoni zdołali wyjść na dwupunktowe prowadzenie (16:14). Po kolejnych błędach swoich zawodników trener Konstantinov zmuszony był przerwać grę czasem na żądanie. Jednak Polakom udało się odskoczyć na 6 punków (23:17). Ostatecznie zwyciężyli 25:19 i doprowadzili do wyrównania 1:1.

Podbudowani świetną końcówką poprzedniego seta, Polacy rozpoczęli kolejną odsłonę gry od mocnego ataku Urbanowicza. Po asie serwisowym Szymańskiego Biało-Czerwoni wyszli na dwupunktowe prowadzenie, a następnie po atakach Szalpuka powiększyli je do trzech punktów (10:7). Bułgarzy doprowadzili jednak do wyrównania 11:11. Gorszy fragment gry Polaków poskutkował czteropunktowym prowadzeniem rywali (14:18). Mimo dobrej dyspozycji Artura Szalpuka i odrobienia części strat Polacy musieli uznać wyższość rywali, oddając trzeciego seta 22:25.

Po świetnym początku Polaków i prowadzeniu 4:1 trener Bułgarów zażądał przerwę na żądanie. Nie wpłynęła ona negatywnie na Karola Kłosa, który po raz drugi świetnie zablokował atakującego rywala i powiększył naszą przewagę. Natchnieni Biało-Czerwoni wyszli na ośmiopunktowe prowadzenie i otworzyła się autostrada do wygranej w tym secie. Polacy mogli uspokoić grę i ostatecznie pokonali Bułgarów 25:22 i po raz drugi doprowadzili do wyrównania.

Tie-break lepiej rozpoczęli Polacy i po skutecznej zagrywce Karola Kłosa wyszli na dwupunktowe prowadzenie, którego nie dali już sobie wyrwać i dzięki skuteczności w ataku, dwóm asom serwisowym i licznym błędom Bułgarów wygrali 15:11, a całym spotkaniu 3:2.

Serbia – Polska 3:0 (25:21, 25:19, 25:14)

Serbowie bardzo dobrze weszli w mecz, dzięki bezradności Polaków prowadzili 4:0. W dodatku asem serwisowym popisał się Todorović. Podopieczni Nikoli Grbića szybko tę stratę odrobili, tak rywale wciąż byli mocni i ponownie wyszli na cztery punkty przewagi (11:7). Przy stanie 16:12 dla Bałkanów, selekcjoner Biało- Czerwonych poprosił o kolejny czas. Po tej przerwie Polacy zdołali nadrobić 3 punkty do przeciwników (17:16), co poskutkowało pierwszą przerwą na żądanie Igora Kolakovića. Polska co prawda już remisowała z Serbią, jednak przez ponowną dekoncentrację i nieskuteczność w ataku, rywale dość spokojnie wygrali pierwszą partię (25:21). Nie pomogła tu nawet dobra gra Karola Kłosa.

W drugim secie sytuacja się odwróciła i to Polacy zdominowali początkową fazę tej odsłony. Nasi zawodnicy prowadzili 5:0, co zmusiło selekcjonera rywali do skorzystania z time out-u. Niedługo po tym wydarzeniu asem serwisowym popisał się Pavle Perić, czym zniwelował straty do naszych (9:7). Następnie przez nieskuteczność w ataku Biało-Czerwonych, rywale objęli prowadzenie (od 12:11). Gdy nasi przeciwnicy prowadzili 15:12, trener Grbić postanowił skorzystać z przerwy. Mimo chwilowego zminimalizowania straty do rywali z Bałkanów, to właśnie Serbowie prezentowali się lepiej i m.in. dzięki dobrej zagrywce Lubrića prowadzili już 21:16. Ten set ostatecznie zakończył się wynikiem 25:19 dla podopiecznych Igora Kolakovića, którzy obronną ręką wyszli z początkowego marazmu.

Kolejną odsłonę spotkania bardzo dobrze rozpoczęli Serbowie. Siatkarze z Bałkanów w efekcie dobrej zagrywki Luburića prowadzili już 7:3. To zmusiło Nikolę Grbića do skorzystania z pierwszej przerwy w tym secie. Taki ruch nie powstrzymał rywali i Ci od razu odpowiedzieli punktem z serwisu. Bałkańscy przeciwnicy przez cały czas się rozkręcali i kontrolowali przebieg tej partii. Bardzo szybko wypracowali sobie 8 punktów przewagi. Na tym jednak nie zakończyli, przez świetną grę w obronie oraz skuteczne ataki zdołali zdemolować naszych reprezentantów 25:14, a w setach 3:0.

Następny przystanek – Rotterdam

Do kolejnego turnieju tegorocznej Ligi Narodów nasza reprezentacja przystąpi z pozycji drużyny, która ma na swoim koncie 7 punktów po czterech meczach. W dodatku znajduje się w TOP 8 bieżącej edycji VNL. W Rotterdamie, w dniach 21-25 czerwca, Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją Niemiec, Holandii, USA oraz Włoch. Na te spotkań nasza kadra ma zostać wzmocniona o Bartosza Kurka oraz Wilfredo Leona, który ostatni mecz w reprezentacji rozegrał jeszcze w 2021 roku. Ci zawodnicy powinni ułatwić grę z najgroźniejszymi rywalami, tak nawet w przypadku ewentualnych porażek kibice kadry nie powinni się nad wyraz martwić, ponieważ awans do turnieju finałowego nasza reprezentacja ma zapewniony (Faza pucharowa VNL odbędzie się w Ergo Arenie – Gdańsk/Sopot), tym samym ewentualne potknięcia nie będą tak bolesne jak zazwyczaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *