Piłka nożnaSport

Piłkarskie podsumowanie 2023 roku

Rok 2023 dobiega końca, czas więc na podsumowania! Dla stęsknionych kibiców był to czas pełen emocji – przede wszystkim pozytywnych, chociaż nie obyło się bez kontrowersji. Aby jeszcze na chwilę powrócić myślą do minionych wydarzeń przygotowaliśmy zbiorczy tekst opowiadający o tegorocznych mistrzach, spadkowiczach, niespodziankach i rozczarowaniach w czołowych ligach europejskich.

CHAMPIONS LEAGUE

Obywatele na szczycie

Nikt nie zliczy ilości petrodolarów, które włożył szejk Mansour bin Zayed Al Nahyan w projekt Manchesteru City. Tak samo nikt nie zliczy jak wielką radość dało piłkarzom i kibicom klubu, pierwsze w historii zdobycie Ligi Mistrzów. Klątwę, która ciąży na klubach z nieograniczonym budżetem, zdjął łysy czarodziej – Pep Guardiola. Obywatele pewnie szli do finału, pokonując takie zespoły jak: RB Lipsk, Bayern Monachium czy Real Madryt. Ich wielkość w tegorocznych europejskich zmaganiach idealnie oddaje bilans bramkowy w fazie pucharowej – 18:3. Nie dziwi więc, że tytuł króla strzelców zgarnął ponownie Erling Haaland, z jedenastoma trafieniami na koncie.

Europejskie Catenaccio

Dla kibiców włoskiej piłki tegoroczna faza pucharowa była nad wyraz ciesząca. W ćwierćfinale mogliśmy oglądać aż trzy drużyny z Italii: AC Milan, Inter i Napoli. Azzurri awansowali z pierwszego miejsca w wymagającej grupie A, następnie pokonali niemiecki Frankfurt. Ich przygoda zakończyła się na ¼ po dwumeczu z Milanem. Natomiast Rossoneri po tym boju zostali wyeliminowani przez swojego odwiecznego rywala, Inter, który dzięki dwóm zwycięstwom zawędrował aż do finału. Trzeba przyznać, że losowanie było wyjątkowo łaskawe dla Mediolańskich ekip. AC Milan w swojej tegorocznej przygodzie wyeliminował Tottenham i Napoli. Nerazzurri, poza Milanem i City, mierzyli się z portugalskimi reprezentantami, FC Porto i Benficą.

Do grona reprezentantów Włoch w rozgrywkach 23/24 dołączyło Lazio, które wraz z Napoli i Interem awansowało do dalszej fazy, wszyscy z drugich lokat w grupach. Milan negatywnie wyróżnił się z zestawienia i po zajęciu trzeciego miejsca w grupie F, na wiosnę zagra w Lidze Europy.

Walka grupowa

Po dwóch latach europejskiej posuchy, Barcelonie udało się wyjść z fazy grupowej. Zespół prowadzony przez Xaviego, nie bez problemów, zakończył rok na pierwszym miejscu w grupie i już na wiosnę zechce pokazać, że poprzednia absencja była przypadkiem. Drugim zaskoczeniem jest Borussia Dortmund, która również uplasowała się na pierwszym miejscu w piekielnie trudnej grupie F. Zespół Pszczół pomimo słabej formy w lidze, zmotywował się na europejskie rozgrywki stając naprzeciw PSG, Milanu i Newcastle. Największym przegranym bezdyskusyjnie został Manchester United. Czerwone Diabły nie dały rady w starciach z Bayernem Monachium, FC Kopenhagą i Galatasaray. Piłkarze Erika Ten Haga w nowym roku rozgrywki Ligi Mistrzów czy Ligi Europy będą mogli zobaczyć jedynie w telewizji, ponieważ w grupie A osiedli na ostatniej, czwartej, pozycji. W pozostałych grupach bez zaskoczeń, faworyci zajęli lokaty premiowane awansem, underdogi rywalizować będą szczebel niżej. Już w lutym poznamy pierwsze wyniki w fazie pucharowej.

PREMIER LEAGUE

Najlepsi z najlepszych

Rok 2023 przez równe 365 dni trzymał w napięciu wszystkich fanów angielskiej piłki. W walce o tytuł mistrza kraju mogliśmy oglądać fenomenalną rywalizację pomiędzy Manchesterem City, a Arsenalem. Lepsza okazała jednak się ekipa The Citizens, która w 38. ligowych spotkaniach zdobyła 89 punktów, wygrywając aż 28 spotkań i przegrywając tylko 5. W poprzednim sezonie Premier League, Manchester City strzelił 94 bramki (z czego aż 36 zdobył Erling Haaland) i stracili ich najmniej w całej lidze – 33. Mikel Arteta chciał dokonać niemożliwego, odebrać Manchesterowi tytuł mistrza kraju, jednak tak rozpędzonej drużyny Pepa Guardioli nie dało się zatrzymać. The Citizens zdobyli wszystkie możliwe puchary, przechodząc do historii jako pierwsza drużyna, która w jednym sezonie zdobyła aż 5 trofeów.

Król Erling Haaland pierwszy

Norweska bestia z niebieskiej części Manchesteru w 2023 roku, była nie do zatrzymania. Erling Haaland (sumując wszystkie oficjalne rozgrywki, w których miał okazję grać w poprzednim sezonie) w 53. spotkaniach, strzelił 52 gole i zdobył 9 asyst. Przed sezonem, wielu ekspertów uważało, że Premier League, to nie jest poziom dla niego. Można było usłyszeć, że przepadnie i nie będzie tak błyszczeć, jak w Borussi Dortmund. Król Erling Haaland zamknął usta wszystkim ekspertom, zdobywając w debiutanckim sezonie w Anglii aż 36 bramek. Dokonał niemożliwego, pobił rekord Andy Cole’a (sezon 1993/94) oraz Alana Shearer’a (sezon 1994/95), którzy w jednym sezonie ligowym zdobyli po 34 trafienia. Król Norwegii wciąż się nie zatrzymuje, w obecnym sezonie Premier League w 15. występach strzelił 14 bramek.

Najgorsi w lidze

W 2023 roku z najlepszą ligą świata musiały pożegnać się Southampton, Leeds United oraz Leicester City. Spadkowicze dość sensacyjni, ponieważ chyba nikt nie spodziewał się, że drużyna Świętych, która z Premier League ostatni raz spadła w 2005 roku, czy też sensacyjny mistrz z 2016 roku – Leicester – pożegnają się z tak elitarnymi rozgrywkami. Nie ma co się jednak oszukiwać, wszystkie wymienione powyżej drużyny zasłużyły sobie na spadek. Brak pomysłu na drużynę, dziurawa obrona czy też nieskuteczni napastnicy to główne powody, dlaczego w sezonie 2023/24 Southampton, Leeds i Leicester możemy oglądać tylko na zapleczu Premier League.

Największe niespodzianki ligi

Newcastle i Brighton, to dwie drużyny, które najbardziej zaskoczyły wszystkich fanów angielskiej piłki. Nikt na nich nie stawiał, a osiągnęli bardzo dużo. Kolejno 3. oraz 6. miejsce w lidze, to wyniki mocno niespodziewane, szczególnie, że ekipa Srok jeszcze rok wcześniej walczyła o utrzymanie, a Brighton było uważane za drużynę dobrą z dużym potencjałem na dokonanie sensacji, ale wciąż nie słabą na Europę. Zaskoczyli wszystkich i w 2023 roku to jedne z drużyn, które reprezentują Anglię w europejskich rozgrywkach. Drużyna Eddiego Howe’a, co prawda dość szybko pożegnała się z Champions League, zajmując ostatnie miejsce w grupie. Ekipa Mew Roberta De Zerbi’ego dalej zaskakuje, wygrywając swoją grupę w Lidze Europy i obecnie oczekują na rywala w 1/8 turnieju.

Obecny sezon

Poprzedni rok piłkarski w Anglii przeszedł do historii określany jako jeden z najlepszych, patrząc na aktualną sytuację w lidze można zakładać, że sezon 2023/24 może być jeszcze lepszy. Pięć drużyn, dokładnie tyle po 19. kolejkach wciąż walczy o miano najlepszej w kraju. Różnica punktowa między liderem, a piątym zespołem w lidze to tylko 6 punktów, to tylko pokazuje jak zacięte są tegoroczne rozgrywki. Na szczycie króluje Liverpool, który w 19. spotkaniach zebrał 42 punkty, tuż za nimi, depczący po piętach Arsenal z sumą 40 oczek. Na trzeciej pozycji z 39. punktami czarny koń – Aston Villa, która w tym sezonie pokonała już mistrza i wicemistrza kraju z poprzedniego sezonu. Obecne rozgrywki są pełne emocji, ale nie tylko na szczycie tabeli. W strefie spadkowej również dzieje się wiele. Burnley, Luton, Everton i Nottingham Forrest to drużyny, które regularnie wymieniają się pozycjami. To tylko pokazuję jak wspaniałą walkę do samego końca będą mogli obserwować kibice.

BUNDESLIGA

Oddane mistrzostwo

Inaczej nie można określić finału tegorocznego sezonu jak wywieszeniem białej flagi i oddaniem patery tuż przed metą. Borussia, która co roku typowana jest na kandydata który przerwie hegemonię Bayernu, po raz kolejny zawiodła. Pomimo, że Pszczoły przystępowały do ostatniego meczu w sezonie z pozycji lidera, to ostatnie minuty przesądziły o upadku o którym mówił cały piłkarski świat. Bramkę na wagę trzydziestego trzeciego mistrzostwa Bayernu, zdobył w 89. minucie Jamal Musiala. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni, a piłkarze obu ekip zalali się łzami. Ci w czerwonych trykotach ze szczęścia, po wyrwaniu trzech punktów na RheinEnergeStadion w Kolonii. Ci w żółtych ze smutku, po remisie na własnym stadionie, przekreślającym ich wielki triumf.

Czas pożegnań

Ponownie, po rocznym pobycie w najwyższej klasie rozgrywkowej, Schalke 04 powiedziało Auf Wiedersehen i spadło z ligi. Czeladnicy z dużej marki stali się chłopcem do bicia. Przez ostatnie lata nie potrafią nigdzie zagrzać miejsca, a ich formę można opisać w dwóch słowach powtarzanych na zapętleniu: awans, spadek, awans, spadek. Możliwe, że ta passa zostanie przerwana już w nadchodzącym roku, ponieważ obecnie drużynie bliżej do kolejnego spadku, tym razem z 2. Bundesligi, niż awansu. Drugim spadkowiczem była Hertha Berlin. Klub ze stolicy już od dwóch sezonów uciekał katu spod topora, jednak w tym roku ostatecznie pożegnał się z czołówką. Die Alte Dame zajęła ostatnie miejsce w tabeli i również w drugiej lidze nie radzi sobie najlepiej. Co prawda okupuje wyższą pozycję niż jej kolega od spadku, jednak do miejsc premiowanych awansem brakuje już ośmiu punktów.

Polskie rodzynki

W Niemczech moda na Polskich piłkarzy przemija. W zeszłym roku nasz kraj za zachodnią granicą reprezentowało ośmiu zawodników, obecnie pięciu. Największym polskim nazwiskiem w lidze jest obecnie Kamiński, jednak ma on olbrzymie trudności z przebiciem się do wyjściowej jedenastki Wolfsburga. Dawid Kownacki, który w lecie zmienił poziom rozgrywek z drugiej ligi na pierwszą, również nie jest podstawowym zawodnikiem Werderu Brema. Napastnik rozegrał dziewięć spotkań w zielonej koszulce, nie trafiając ani razu do bramki rywali, jego transfer został okrzyknięty najgorszym w Niemczech, a władze Die Grün-Weißen bardzo mocno zastanawiają się nad jego sprzedażą już w zimowym okienku. Swój czwarty sezon w Augsburgu notuje Robert Gumny, prawy obrońca również nie należy do gwiazd średniaka ligi. Gumny ostatni raz pełne 90 minut rozegrał 11 listopada, od tego czasu dostaje od trenera jedynie ogony. Nadal melodią przyszłości pozostaje dwóch bramkarzy, Marcel Lotka (Borussia Dortmund) i Marcel Lubik (FC Augsburg). Golkiperzy ogrywają się w drugich kadrach swoich zespołów, licząc na przebicie się do szatni pierwszej drużyny.

SERIE A

Mistrzostwo w przebojowym stylu

Napoli po 33. latach oczekiwań odzyskało Scudetto. Kampania 2022/23 była rozegrana pod ich dyktando. Luciano Spaletti i spółka nie dali nawet złudzeń swoim rywalom w walce o tytuł mistrza Italii i z przytupem wygrali ligę z 90. punktami na koncie, czym też wyprzedzili drugie Lazio o 16 punktów, a wygraną w lidze zapewnili sobie już na 5 kolejek przed końcem. Wielu wróżyło słabe wyniki w przypadku Napoli, chociażby ze względu na trochę niedoświadczony zespół, który wcześniej okrojono o takie filary jak Lorenzo Insigne, Khalidou Koulibalu, czy Dries Mertens. Zaskakująco dobrze ich jednak zastąpili: Chvicha Kwaracchelia, Kim Min-Jae, genialnym sezonem popisał się też Stanislaw Lobotka oraz Victor Osimhen, którzy byli wiodącymi postaciami w Serie A. Kwaracchelia z dorobkiem 12. goli i 10. asyst w 34. meczach został wybrany na najlepszego gracza rozgrywek, Kim Min-Jae okrzyknięto najlepszym obrońcą sezonu, natomiast Osimhen z 26. trafieniami zdobył koronę króla strzelców.

Z końcem rozgrywek 2023/24 z drużyną pożegnał się Luciano Spaletti, który nie chciał już kontynuować swojej misji pod Wezuwiuszem. Na nową posadę nie musiał jednak długo czekać, już 18 sierpnia mianowano go nowym Selekcjonerem Reprezentacji Włoch, w której na tym stanowisku zastąpił Roberto Manciniego.

Huśtawka nastrojów w Turynie

Juventus sezon 2022/23 zakończył na 7. miejscu. Wynik jak na podopiecznych Massimiliano Allegriego słaby, zwłaszcza gdy patrzymy na możliwości tej marki, jednak oprócz słabszej dyspozycji piłkarskiej ogromne znaczenie tu odegrała kara, przez którą Starej Damie odjęto 10 punktów za naruszenie zysków kapitałowych. Bez tej kary Juve zajęłoby 4. miejsce w lidze i miałoby prawo do gry w kolejnej edycji Ligii Mistrzów. Jakby problemów było mało, klubu z Piemontu nie dopuszczono do gry w europejskich pucharach, przez co ich kłopoty finansowe tylko narastają.

Wraz ze startem rozgrywek 2023/24 zespół Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika wrócił na dobre tory. Po kilkunastu kolejkach ma tylko jedną porażkę na koncie, a w tabeli ustępuje tylko fenomenalnemu Interowi. Turyńczycy potrafili po raz pierwszy od 2021 roku pokonać Milan, wygrali też m.in. z Napoli i są w walce o tytuł.

Spadkowicze

Sampdoria, Cremonese oraz Spezia, ta trójka opuściła Seria A w tym roku. Klub z Genui spadł z kretesem, o czym świadczy zdobyte 19 punktów w 38. meczach. Drugim ze spadkowiczów był beniaminkiem rozgrywek 2022/23 i spadł zgodnie z oczekiwaniami. Jednak w ich przypadku zdarzały się miłe momenty, jak chociażby mecz z Milanem na San Siro, w którym urwali punk ówczesnemu obrońcy tytułu (1:1), na koniec sezonu mieli 27 punktów. Trzecim spadkowiczem została Spezia, która jednak rozegrała z Veroną dodatkowy mecz, ze względu na identyczny wynik punktowy (31 oczek). W spotkaniu barażowym Spezia przegrała 1:3 i pożegnała się z włoską ekstraklasą. Co warte uwagi, w tamtym meczu rażącą nieskutecznością popisał się ich najlepszy strzelec – M’Bala Nzola, który nie wykorzystał kilku 100% sytuacji.

Odkrycie roku

Bologna już sezonie 2022/23 zajęła 9. miejsce w lidze, co już było dla nich niemałym sukcesem. Jednak jesień 2023 była prawdziwym rozkwitem Rossoblu, którzy pod wodzą Thiago Motty grają jak z nut i po 17. kolejkach zajmowali 4. miejsce w tabeli z bilansem 21:12. Drużyna z regionu Emilia-Romania przegrała do tego momentu tylko dwa mecze w Seria A (z Milanem i Fiorentiną), przy czym potrafiła urwać punkt na wyjeździe przeciwko m.in. Interowi, czy też Juventusowi. W dodatku ograli 2:0 Romę, 1:0 Atalantę, a w międzyczasie ograli po dogrywce 2:1 Inter na San Siro w ramach 1/8 finału Pucharu Włoch. Z formą wystrzelił Jopshuea Zirzkee (7 goli i 2. asysty na koncie), poza nim wyróżniali się jeszcze Lewis Ferguson (4 gole i 2 asysty), niezawodny Ricardo Orsolini (4 gole i asysta) oraz Łukasz Skorpuski, który w 16 meczach 7-krotnie zachowywał czyste konto. Poza nimi warty uwagi jest też Kacper Urbański, który co raz śmielej wchodzi do pierwszej drużyny i ma na koncie 7 występów w bieżących rozgrywkach Seria A.

LA LIGA
Mistrzostwo Blaugrany
Sezon 2022/2023 należał do drużyny z Katalonii. Szczelna defensywa okazała się kluczem do sukcesu. Drużyna w 38. meczach straciła zaledwie 20 bramek. Wynik mógłby być jeszcze bardziej imponujący, lecz gdy tytuł był już pewny, zabrakło motywacji i Marc-Andre ter Stegen nie zdołał pobić rekordu w liczbie czystych kont w jednym sezonie. Zdołał go jednak wyrównać i jest to niewątpliwie zdumiewający wynik. Grając w 37. meczach, aż 26 razy nie dał się pokonać. Kibice jednak często zwracali uwagę na styl, w jakim ich ukochana drużyna wygrywała spotkania. Często podopieczni Xaviego wygrywali zaledwie jedną bramką bądź o zwycięstwie decydował gol w samej końcówce.

Walka o europejskie puchary
Poza FC Barceloną, awans do Ligi Mistrzów wywalczył jeszcze wicelider Real Madryt, Atletico Madryt oraz Real Sociedad. Villarreal oraz Betis zakwalifikowali się do Ligi Europy, a Osasusa zapewniła sobie grę w kwalifikacjach do Ligi Konferencji Europy.
Ligę Mistrzów zagwarantowała sobie również Sevilla, która w finale Ligi Europy pokonała AS Rome, po zaciętym meczu zakończonym konkursem rzutów karnych.

Spadkowicze
Tego roku nie zaliczy do udanych Elche, które zajęło ostatnie miejsce w lidze z fatalnym bilansem bramek. W 38. meczach stracili aż 67 bramek, przy zaledwie 30. golach zdobytych. Trójkę spadkowiczów uzupełniło Valladolid oraz Espanyol. Ich miejsce zajęły Granada, Las Palmas oraz zwycięzca baraży – Deportivo Alaves.

Lewandowski z Trofeo Pichichi

Polakowi udało się zgromadzić 23 trafienia. Drugi, Karim Benzema, pokonał bramkarza rywali 19 razy. Mimo spekulacji Robert dobrze wszedł do drużyny i już w drugiej kolejce La Liga, dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Real Madryt liderem
W obecnym sezonie walka o mistrzostwo jest niezwykle ciekawa. Wszystko za sprawą drużyny, która w poprzednim sezonie zajęła miejsce w środku stawki. Gdyby nie remis w ostatnim meczu z Betisem, to Girona zajmowałaby pierwsze miejsce w lidze. Jednak obecnie to zespół ze stolicy Hiszpanii przoduje w tabeli. Obie ekipy zgromadziły po 45 punktów. Przy słabej formie FC Barcelony, inna drużyna z Katalonii ma duże szanse powtórzyć wyczyn Leicester z sezonu 2015/16. Girona dzięki świetnej grze i absencji w europejskich pucharach, może skupić się na walce o jak najwyższe miejsce w tabeli. Kolejnym diamentem w obecnym sezonie jest fenomenalny Jude Bellingham. Nowy nabytek Królewskich zgromadził już 13 goli, co plasuje go na pierwszym miejscu wśród najlepszych strzelców ligi.

EKSTRAKLASA

Mistrz spod Jasnej Góry

Po raz pierwszy w swojej nieco ponad stuletniej historii po tytuł mistrzowski sięgnął Raków Częstochowa. W przypadku Medalików sprawdziło się powiedzenie do trzech razy sztuka, gdyż dwa poprzednie sezony kończyli na drugim miejscu w tabeli. Ekipa Marka Papszuna zdominowała krajowe rozgrywki, zapewniając sobie tytuł na trzy kolejki przed końcem. Ostatecznie zdobyli 75 punktów, a drugą Legię wyprzedzili o dziewięć oczek. Częstochowianie mogli pochwalić się najlepszym atakiem (63 zdobyte bramki) oraz najszczelniejszą obroną (zaledwie 24 stracone gole) spośród wszystkich zespołów Ekstraklasy. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła zwłaszcza trójka defensorów: Zoran Arsenić, Fran Tudor oraz Stratos Svarnas, którzy oprócz udanej gry obronnej, wykazali się także jako rozgrywający. Po sezonie z Rakowem pożegnał się architekt sukcesu – trener Papszun, który w trakcie swojej siedmioletniej przygody w Częstochowie przeszedł z Medalikami drogę od 2. ligi do Ekstraklasy.

Hiszpańscy goleadorzy

Miniony sezon w Ekstraklasie należał zdecydowanie do dwójki Hiszpanów z Jagiellonii Białystok. Tytuł króla strzelców zdobył Marc Gual (16 bramek), a tuż za jego plecami uplasował się Jesus Imaz (14 bramek). Forma napastników “Jagi” była głównym czynnikiem, który pomógł ekipie z Białegostoku utrzymać się w elicie. Duet Gual-Imaz był odpowiedzialny za prawie 63% wszystkich zdobytych przez zespół bramek.

Sensacyjni spadkowicze

W 2023 roku z Ekstraklasą pożegnały się Wisła Płock, Lechia Gdańsk i Miedź Legnica. Nafciarze zanotowali fantastyczny początek sezonu, kiedy to po 8. kolejce byli nawet liderem tabeli. Ostatecznie jesień zakończyli na szóstej pozycji, z dorobkiem 28. punktów i nic nie zwiastowało nadchodzącej katastrofy. Zimą z zespołem pożegnał się czołowy snajper – Davo (9 goli w 17. spotkaniach). Wiosną brak Hiszpana był wyraźnie odczuwalny, a Wisła w niczym nie przypominała ekipy z rundy jesiennej. W drugiej połowie sezonu Płocczanie zdobyli tylko 9 punktów. Łączny dorobek w postaci 37. oczek przełożył się na 16. miejsce w tabeli oznaczające relegację z ligi. Drugim sensacyjnym spadkowiczem została Lechia Gdańsk. Zespół, który sezon zaczynał jako reprezentant Polski w europejskich pucharach przez cały sezon grał katastrofalnie, finiszując sezon na 17. miejscu, z dorobkiem 30. punktów. Biało-zieloni pożegnali się tym samym z Ekstraklasą po 15. latach. Komplet spadkowiczów uzupełniła Miedź Legnica. Klub z Dolnego Śląska awansował do elity jako dominator pierwszoligowych rozgrywek w sezonie 2021/22. Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego zapewnili sobie wówczas promocję 1. maja, trzy tygodnie przed końcem sezonu. Data ta jest o tyle ważna, że dokładnie rok później Miedzianka pozbawiła się matematycznych szans na utrzymanie w elicie. Ostatecznie sezon zakończyli na 18. miejscu, z dorobkiem 23. punktów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *