Piłka nożnaSport

Podsumowanie pierwszej kolejki Mistrzostw Świata

Sześćdziesiąt cztery mecze, trzydzieści dwie reprezentacje i tylko jedno trofeum; jednym słowem – Mundial. Od niedzieli możemy śledzić poczynania reprezentacji z całego świata. Taktyczne potyczki, ofensywne rajdy, piękne gole, ale też senne remisy, brutalne faule i murowanie bramki, to wszystko wydarzyło się już w pierwszej kolejce. Dla tych którzy nie mogli śledzić każdego spotkania, relacja z dotychczasowej rywalizacji.

Katar – Ekwador 0:2 (Valencia (kar.) 16’; 31’)

Pierwszy mecz Kataru na mistrzostwach zakończył się historycznym wynikiem; nigdy do tej pory drużyna gospodarzy nie zanotowała porażki w spotkaniu inaugurującym turniej. Fantastyczna postawa Amarillos, sprawiła, że Katarczycy już w trzeciej minucie musieli wyciągać piłkę z siatki, jednak po kontrowersyjnej (ostatecznie poprawnej) interwencji VARu, sędzia wskazał spalonego. Ekwador nie zraził się tą sytuacją i całkowicie zamknął grę na połowie przeciwnika. Kapitan zespołu z Ameryki Południowej, Enner Valencia, najpierw pewnie wykorzystał rzut karny, a 15 minut później błysnął fenomenalnym uderzeniem głową, ustalając końcowy wynik meczu. Reprezentacja Sancheza Basa nie oddała na bramkę Ekwadoru ani jednego celnego strzału. Gospodarze nie radząc sobie na boisku, uciekali się do brutalnych, często głupich, fauli, co poskutkowało otrzymaniem czterech żółtych kartek. Ekwadorczycy pokazali, że posiadają umiejętności aby wyjść z trudnej grupy, czego nie można powiedzieć o ich rywalach z tego spotkania.

Anglia – Iran 6:2 (Bellingham 35’; Saka 43’, 62’; Sterling 45+1’; Taremi 65’, 90+13’; Rashford 71’; Grealish 90’)

Zmagania w grupie B rozpoczęły się od meczu zwycięzcy azjatyckich eliminacji z Anglikami. Warto poświęcić kilka słów na postawę pozaboiskową piłkarzy obu ekip. Irańczycy nie odśpiewali hymnu w ramach protestu wobec postępowania władz państwowych, prześladujących kobiety. Synowie Albionu mieli zaprotestować przeciwko dyskryminacji osób LGBT poprzez wyjście na murawę z tęczową opaską na ramieniu. Tak się jednak nie stało – to efekt gróźb FIFA o karaniu zawodników z opaskami żółtymi kartkami.

Iran skazywany na pożarcie, początkowodzielnie bronił się przed atakami Anglików, jednak w 35. minucie Jude Bellingham rozwiązał worek z bramkami. Zawodnicy Garetha Southgate’a przed przerwą zdołali jeszcze dwukrotnie zapisać się na liście strzelców. Sędzia doliczył do pierwszej połowy aż 14 minut z powodu przerwy, jaka miała miejsce po groźnie wyglądającej kontuzji bramkarza Iranu. Druga odsłona spotkania także rozpoczęła się pod dyktando Anglików. W 62. minucie z obrońcami rywali zatańczył Saka i technicznym uderzeniem z dystansu nie dał szans Hosseiniemu. Trzy minuty później golem honorowym odpowiedziała największa gwiazda Iranu, Mahdi Taremi.  W 70. minucie Gareth Southgate dokonał czterech zmian. Na boisku zameldował się m.in. Marcus Rashford, który zaledwie minutę później odwdzięczył się selekcjonerowi bramką na 5:1. W 90. minucie doskonałym podaniem prostopadłym popisał się Bellingham, dzięki któremu na pozycję sam na sam z bramkarzem wyszedł Callum Wilson. Anglik w ostatniej fazie oddał piłkę znajdującemu się na lepszej pozycji Grealishowi, a ten skrzętnie ją umieścił w siatce. W doliczonym czasie gry, Iran odpowiedział golem z rzutu karnego, ale to by było na tyle, jeśli chodzi o argumenty piłkarzy z Bliskiego Wschodu. Synowie Albionu całkowicie zdominowali przebieg meczu, oddając 14 strzałów na bramkę, w tym siedem celnych.

Senegal – Holandia 0:2 (Gakpo 84’; Klassen 90+9’)

Starcie Lwów Terangi z Oranje zapowiadało ogrom emocji. Na obu reprezentacjach ciążyła presja. Dla zawodników Louisa van Gaala był to pierwszy mecz na Mistrzostwach Świata od czasu wygranej z Brazylią w 2014 roku (3:0). Senegal z kolei grał bez swojego lidera, Sadio Mane. W pierwszej połowie na Al Thumama Stadium przeważali gracze z Europy, jednak nie potrafili przełożyć tego na zdobycz bramkową. Swoją dominację potwierdzili dopiero w końcówce meczu, kiedy to po dośrodkowaniu de Jonga, Gakpo wyprzedził obrońców i głową umieścił piłkę w siatce. Stracona bramka ożywiła reprezentację z Afryki. Senegalczycy zaczęli grać bardzo ofensywnie aby odrobić wynik, zostawiając tym samym luki w obronie. To w doliczonym czasie wykorzystał Davy Klaassen, który dobijając piłkę po strzale Depaya ustanowił wynik końcowy.

USA – Walia 1:1 (Weah 36’; Bale (kar.) 82’)

Pierwsza połowa spotkania stała pod znakiem wysokiego pressingu i dominacji Amerykanów, zwieńczonej golem w 36. minucie. Timothy Weah wykorzystał prostopadłe podanie Christiana Pulisica w pole karne i umieścił futbolówkę w bramce Smoków. Reprezentacja Walii, wracająca do walki o puchar po 50 latach nieobecności odstawała fizycznie od rywali. Zawodnicy Roberta Page’a czyhali na kontry i dali się zepchnąć do defensywy. W 66. minucie swoją szansę miał Ben Davies, ale rewelacyjną paradą popisał się bramkarz Jankesów, Matt Turner. Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry środkowy obrońca reprezentacji USA sfaulował znajdującego się w polu karnym Garetha Bale’a. Kapitan Cymru pewnie wykorzystał jedenastkę, doprowadzając do wyrównania. W końcówce meczu Walijczycy podkręcili tempo, ale ostatecznie obie reprezentacje podzieliły się punktami.

Argentyna – Arabia Saudyjska 1:2 (Messi (kar.) 10’ Al Shehri 48’, Al Dawsari 53’)

Argentyna weszła bardzo pewnie w mecz ze skazywanym na pożarcie przeciwnikiem. Już w 10. minucie Lionel Messi znalazł się na liście strzelców, wykorzystując rzut karny. W pierwszej połowie podopieczni Scaloniego jeszcze trzy razy kierowali piłkę do bramki, lecz gole nie zostały uznane z powodu spalonych. Drugą połowę wyśmienicie rozpoczęła Arabia Saudyjska, zdobywając bramkę na 1:1. W 53. minucie Al Dawsari fenomenalnie uderzył piłkę z okolic 15. metra i Zielone Sokoły wyszły na prowadzenie. Argentyńczycy chcąc uniknąć blamażu rzucili się do odrabiania strat, jednak Saudyjczycy wzorowo spisywali w defensywie i nie pozwalali rywalom na wiele. W doliczonym czasie gry doszło do groźnie wyglądającego faulu na Al Shahranim, zawodnik został zniesiony z boiska na noszach. Między innymi przez tę sytuację, początkowe 8. minut doliczonego czasu przemieniło się w czternaście. Porażka Albiceleste komplikuje sytuacje w naszej grupie, ponieważ Argentyna będzie musiała zrobić wszystko by w następnych meczach zdobyć komplet punktów. Arabia uważana za chłopca do bicia pokazała, że może zrobić na mistrzostwach duże zamieszanie.

Dania – Tunezja 0:0

Całe spotkanie rozgrywane było pod dyktando Duńczyków. To oni mieli większe posiadanie piłki i wykazywali się szerszym spektrum akcji ofensywnych. Nie przełożyło się to jednak na wynik. Pomimo bezbramkowego remisu, grę obu reprezentacji należy docenić. Solidne przesuwanie w obronie, bezbłędne interwencje bramkarzy i wysoki pressing. Mecz dla koneserów. Spotkanie mogło zakończyć się wynikiem 1:1, ale obie bramki zostały zdobyte z pozycji spalonego.

Meksyk ­ Polska 0:0

Pierwszy raz od 1986 roku nasza reprezentacja nie rozpoczyna mundialu od porażki. Gra obydwu drużyn jednak od samego początku nie porywała. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach mogliśmy zobaczyć głównie walkę w środku pola oraz wyczekiwanie na błąd rywala. Co prawda zespół Gerardo Martino jeszcze przed przerwą próbował wyjść na prowadzenie, jednak z akcji, które tworzyli nic specjalnego nie wynikało. Najgroźniejszą sytuację ekipa El Tri stworzyła na początku spotkania. W 5. minucie Hirving Lozano przejął piłkę po nieprecyzyjnym podaniu Kamila Glika i dośrodkował ją w pole karne, jednak Alexis Vega nie zdołał zamienić sytuacji na gola. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Drużyna z Ameryki Północnej od początku przejęła inicjatywę i szukała swojej szansy na objęcie prowadzenia. Natomiast kadra Michniewicza konsekwentnie grała w obronie, czekając na okazje z kontry . W 56. minucie po interwencji VAR, reprezentacji Polski przyznany został rzut karny. Faulowany przez Hectora Moreno był Robert Lewandowski. Kapitan biało-czerwonych nie zdołał jednak pokonać legendarnego Guillermo Ochoa. Żadna z reprezentacji swojego występu nie może zaliczyć do udanych. Kibice obu zespołów czują spory niedosyt, po (jak się dotychczas złudnie wydawało) meczu o drugie miejsce w grupie.

Francja – Australia 4:1 (Goodwin 9’ ,Rabiot 27’; Giroud 32’, 71’: Mbappe 68’)

Obrońcy tytułu, po początkowych problemach, pewnie wchodzą w turniej. Worek z bramkami już w dziewiątej minucie otworzył reprezentant Australii, Craig Goodwin. W 22. minucie Kangury nie wykorzystały fantastycznej okazji na podwyższenie prowadzenia – Mitchell Duke minimalnie spudłował, uderzając z dystansu. Kiedy zaczynało pachnieć kolejnym sensacyjnym wynikiem Francuzi wzięli się w garść i regularnie atakowali bramkę rywali. Wreszcie Rabiot po dokładnym dośrodkowaniu od Theo Hernandeza wyrównał wynik. Mistrzowie Świata wyszli na prowadzenie już pięć minut później, po przejęciu piłki przez Rabiot i strzale Giroud. W 42. minucie Griezmann postraszył przeciwników groźnym strzałem tuż obok bramki, a okazję do podwyższenia wyniku na 3:1, jeszcze przed gwizdkiem na przerwę, koncertowo zmarnował Mbappe, nie trafiając do siatki z 4. metrów. Szansę na zdobycie bramki turnieju miał Olivier Giroud. Napastnik w 50. minucie oddał fantastyczny strzał z przewrotki, który minął cel o parę centymetrów. Nieustanne ataki Francuzów przyniosły oczekiwany skutek. Swojego gola doczekał się Mbappe, natomiast trzy minuty po nim dublet zaliczył Giroud, ustalając tym samym wynik spotkania. Francuzi zgarnęli 3 pkt. i są na dobrej drodze, aby przełamać wieloletnią klątwę ciążącą na zwycięzcach poprzednich Mundiali.

Maroko – Chorwacja 0:0

Mecz od początku był bardzo wyrównany, a drużyny nie potrafiły stworzyć sobie dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Więcej czasu przy piłce utrzymywała się Chorwacja, ale nic z tego posiadania nie wynikało. Za każdym razem brakowało ostatniego podania lub dobrej wrzutki ze skrzydła. Najciekawszą akcją pierwszej połowy był strzał chorwackiego pomocnika, Nikoli Vlasicia. Zawodnik w doliczonym czasie popisał się dobrym uderzeniem, wyłapanym przez bramkarza. Na początku drugiej połowy to zespół Maroka był bardzo blisko zdobycia gola. Jednak po strzale Noussaira Mazraouiego bramkarz Chorwacji popisał się doskonałym refleksem. Od 50. minuty kibice nie ujrzeli już ani jednej akcji, w której pachniałoby golem. Mało porywające spotkanie w spokojnym rytmie dobiegło końca, a zespoły podzieliły się punktami.

Niemcy – Japonia 1:2 (Gundogan 33’; Doan 75’; Asano 83’)

To jedno z najlepszych spotkań pierwszej kolejki Mistrzostw Świata w Katarze. Pierwszy kwadrans meczu był dosyć wyrównany, jednak potem Niemcy pokazali swoją dominację, kontrolując grę. Podopieczni Hansiego Flicka objęli prowadzenie w 33. minucie po golu Gundogana z rzutu karnego. Japończycy nie byli w stanie postawić się czterokrotnym mistrzom świata. Jednak po przerwie rozpoczęła się całkowicie inna gra. Piłkarze Japonii wyszli na murawę niezwykle zdeterminowani. Mimo mniejszych umiejętności czysto piłkarskich, przeważali zaangażowaniem i chęcią zwycięstwa. Reprezentacja Niemiec wydawała się być zagubiona, a zmiany personalne nie pomagały. Odwrotnie było u rywali. W drużynie japońskiej korekty składu dały impuls i zaowocowały golem wyrównującym, którego autorem został Ritsu Doan. Japończycy nie spoczęli na laurach. Osiem minut później Takuma Asano trafił do siatki, ustalając tym samym wynik spotkania. Dla Niemców była to trzecia porażka z rzędu w meczu otwarcia na wielkiej imprezie.

Hiszpania – Kostaryka 7:0 (Olmo 11’; Asensio 21’; Torres (kar.) 31’, 54’; Gavi 74’; Soler 90’; Morata 90+2’)

La Zabawa, tak można określić starcie reprezentacji Hiszpanii z Kostaryką. Piłkarze Luisa Enrique od samego początku spotkania narzucili swoje tempo gry. Gracze z Ameryki Południowej nie mieli nic do powiedzenia. Trio z FC Barcelony w środku pola kapitalnie zarządzało szybkością z jaką mają sunąć ataki Hiszpanii na bramkę strzeżoną przez Keylora Navasa. Wymiana pozycji w ofensywie, zrozumienie, płynność gry, to wszystko zgadzało się w ekipie La Furia Roja. Reprezentacja Kostaryki nie oddała ani jednego strzału na bramkę rywala. To pokazuje jak silna może być Hiszpania podczas tego mundialu oraz jak słabo może zaprezentować się ekipa trenera Suareza.

Belgia ­– Kanada 1:0 (Batshuayi 44’)

Trzecia drużyna poprzedniego Mundialu, przez wszystkich uważana za faworyta, tragicznie weszła w spotkanie. Podczas rzutu rożnego Kanadyjczyków, piłka trafiła pod nogi Tajona Buchanana, a po jego strzale odbiła się od ręki Yannicka Carrasco. Sędzia zobaczył powtórkę wideo i wskazał na jedenasty metr. Euforia kibiców Orek, zamieniła się w niedowierzanie, kiedy Thibaut Courtois wyczuł intencje Alphonso Daviesa i pewnie obronił rzut karny. Druga jedenastka należała im się chwilę później, ewidentnie faulowany w polu karnym był Buchanan, jednak sędzia liniowy podyktował spalony pomimo, że piłkę zagrał do niego Eden Hazard. Jedyny gol spotkania padł w 44. minucie. Po dalekim podaniu od Toby’ego Alderweirelda piłka przeleciała nad obrońcami, a Michy Batshuayi wyprzedził stoperów i pół wolejem umieścił ją w siatce podopiecznych Johna Herdmana. Reprezentacja Kanady, mimo lepszej gry, nie potrafiła zamienić swoich sytuacji na bramki i ostatecznie to Czerwone Diabły zakończyły spotkanie z 3 punktami.

Szwajcaria – Kamerun 1:0 (Embolo 48’)

Pierwszy mecz w grupie G charakteryzował się dużą ilością groźnych, ale zmarnowanych sytuacji. Już w 10. minucie atakować zaczął Kamerun. Bryan Mbeumo wbiegł w pole karne z piłką, ale nie zauważył niekrytego kolegi i oddał strzał, który wybronił Sommer. Zaledwie 4. minuty później Szwajcaria popełniła fatalny błąd w obronie i z akcją sam na sam ruszył Choupo-Moting, jednak znów górą był bramkarz Borussi Moenchengladbach. Do końca pierwszej połowy, mimo wyraźnej inicjatywy Kameruńczyków, wynik pozostał bezbramkowy. Na drugą część spotkania Szwajcaria wyszła z odmienionym nastawieniem i już po 3. minutach po pięknie rozegranej akcji, do siatki trafił Embolo. Lwy w drugiej połowie straciły moc. Jedyną groźną sytuację stworzył Choupo-Moting, ale po raz kolejny w tym meczu bramkarz Szwajcarii był na posterunku. Tymczasem Czerwoni Krzyżowcy prowadzili grę i stwarzali sobie okazje. W 66. minucie Vargas zmusił do interwencji Onane, a w 89. minucie kameruńskiego bramkarza, strzałem z dystansu zatrudnił Xhaka. Szwajcarzy po trudnym boju zgarniają ostatecznie komplet punktów, a Kamerun mimo wielu starań zostaje z niczym.

Urugwaj Korea Południowa 0:0

Spotkanie śmiało może kandydować do tytułu najnudniejszego w kolejce. Od początku meczu obie drużyny nie potrafiły stworzyć sobie dogodnych sytuacji do zdobycia bramki i gubiły się na boisku. Największe emocje na stadionie wzbudził uraz gwiazdy Korei, Heung-Min Sona, co wymownie podsumowuje grę obu zespołów. Zawodnik Tottenhamu po chwili podniósł się z murawy i rozegrał pełne 90. minut. Urugwaj grał bardzo defensywnie i pragmatycznie, opierając swoją strategię na długich podaniach oraz wrzutkach w pole karne. Reprezentacje podzieliły się punktami, nie dając kibicom większych emocji, co potwierdzają tylko pomeczowe statystyki: liczba celnych strzałów na bramkę = 0.

Portugalia– Ghana 3:2 (Ronaldo (kar.) 65’; Ayew 73’; Felix 78’; Leao 80’; Bukari 89’)

Przez pierwszą połowę na Stadium 974 działo się niewiele. Portugalia zaznaczyła dominację, jednocześnie nie imponując skutecznością. Najlepszą sytuację miał Cristiano Ronaldo, który w 30. minucie, po podaniu od Joao Felixa, umieścił piłkę w bocznej siatce bramki. Sędzia nie uznał jednak gola, odgwizdując faul w ataku. Worek z bramkami rozwiązał się, kiedy arbiter w 65. minucie podyktował rzut karny po faulu Salisu na Ronaldo. Sam faulowany stanął na 11. metrze i po silnym uderzeniu stał się jedynym piłkarzem, który zanotował trafienie na pięciu Mundialach z rzędu. Na odpowiedź ze strony Czarnych Gwiazd nie trzeba było długo czekać. Po dobrej akcji drużynowej zespołu z Ghany i słabej interwencji Danilo, piłkę w bramce Diego Costy umieścił Ayew. Piłkarze z Afryki również nie cieszyli się długo z trafienia. Zespół Nawigatorów wyprowadził dwa szybkie ciosy. Kolejno w 78. i 80. minucie gole zdobyli Joao Felix i Leão. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry, bramkę kontaktową dla Ghany strzelił Bukari, świetnie wykorzystując dośrodkowanie i umieszczając głową piłkę w siatce. Do zmiany wyniku mogło dojść raz jeszcze, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, kiedy Diogo Costa wypuścił futbolówkę z rąk, nieświadomy obecności Inakiego Williamsa za jego plecami. Na szczęście dla Portugalczyków, atak zawodnika Athletic Bilbao nie powiódł się, a sędzia zakończył spotkanie.

Brazylia – Serbia 2:0 (Richarlison 62’, 73’)

Ostatnie spotkanie pierwszej kolejki Mundialu zaserwowało nam pokaz futbolu wprost z rozgrzanych, brazylijskich plaż. Canarinhos pokazali jakość, której kibice od nich oczekiwali. To był prawdziwy zespół, nie zbiór wielkich nazwisk z wybujałym ego. Pomimo wyniku, reprezentacja Serbii również pokazała się z dobrej strony. Orły postawiły twarde warunki do gry, nie tylko szczelnie zamykając defensywę, ale i regularnie wyprowadzając kontry. Różnice techniczne niwelowali fantastycznymi, bezpardonowymi odbiorami. Kryzys przyszedł dopiero w 62. minucie, kiedy po zamieszaniu w polu karnym, piłkę do bramki skierował Richarlison. Drużyna z Bałkanów chciała szybko odpowiedzieć na stratę bramki, jednak po zawodnikach widać już było trudy meczu. Skrzydła całkowicie podcięło im drugie trafienie zawodnika z numerem 9. Gol zdobyty nożycami z pewnością będzie nominowany do nagrody bramki turnieju. Brazylijczycy napędzeni korzystnym wynikiem ciągle napierali do przodu, rozpoczynając konkurs na zdobycie piękniejszego gola, jednak na podwyższenie prowadzenia nie pozwoliły poprzeczki i słupki.

Grafika wyróżniająca – Patrycja Adamczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *