SportSporty walki

Festiwal skończeń na jubileuszowym KSW 80

17 marca organizacja KSW po raz pierwszy zagościła w Lubinie. Lokalna hala RCS zapełniła się kibicami aż po brzegi. Widzowie mogli zobaczyć spektakularne pojedynki, siedem z nich zakończyło się przed czasem.

Kartę walk KSW 80 w Lubinie otworzył lokalny bohater, Mateusz Janur. Polak był stawiany w roli faworyta przed starciem z Andi Vratciciem. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała przewidywania bukmacherskie. Chorwat dysponujący dłuższym zasięgiem rąk metodycznie rozbijał Polaka. Finalnie, Vrtacić znokautował Janura równo z gongiem zakańczającym drugą rundę.

W kolejnym starciu perspektywiczny Kamil Szkaradek podjął innego młodego zawodnika, Patryka Chrobaka. Chrobak przyjął ofertę starcia na ostatniej prostej przed galą, przez co nie miał pełnego obozu przygotowawczego. Ten fakt mocno wpłynął na przebieg pojedynku, bowiem Szkaradek poddał Chrobaka już w pierwszej rundzie.

W następnym pojedynku kibice mogli oglądać prawdziwą wojnę na wyniszczenie. Zarówno Koziorzębski, jak i Borkowski nie kalkulowali zbyt wiele, wdając się w krwawe wymiany stójkowe. Borkowski zdominował pierwszą rundę i był bliski skończenia rywala przed czasem, jednak Koziorzębksi przetrwał. Wraz z przebiegiem walki Borkowski tracił siły, a Koziorzębski coraz bardziej zaznaczał swoją przewagę. Po pełnym dystansie sędziowie orzekli niejednogłośne zwycięstwo Koziorzębskiego.

W kolejnym zestawieniu doszło do starcia dwóch perspektywicznych zawodników. Wracający po serii dwóch przegranych z rzędu, Damian Piwowarczyk zawalczył z reprezentującym łódzki Octopus, Bartłomiejem Gładkowiczem. Piwowarczyk miał ogromną przewagę zasięgu, co było widoczne podczas pojedynku. Gładkowicz błyskawicznie został rozbity ciosami w stójce przez rywala i sędzia zmuszony był przerwać walkę już w pierwszej rundzie.

W następnej walce kibice mogli oglądać spektakularną batalię dwóch stójkowiczów. Stawiany w roli faworyta, Wojciech Kazieczko zmierzył się z debiutującym Danu Tarchilą. Ku zaskoczeniu wielu osób, to właśnie Mołdawianin narzucił tempo pojedynku i wywierał presję na rywalu. Tarchila metodycznie rozbijał przeciwnika i kilkukrotnie był bliski skończenia starcia przed czasem. Finalnie, walka dotrwała do decyzji sędziowskiej, która jednogłośnie powędrowała na konto Mołdawianina.

W kolejnym starciu doszło do jedynego pojedynku pań podczas gali. Faworyzowana Emilia Czerwińska zmierzyła się z debiutującą Yasmin Guimaraes. Brazylijka świetnie przygotowała plan taktyczny i systematycznie sprowadzała Polkę do parteru, w którym zaznaczała swoją przewagę. Pojedynek dotrwał do werdyktu sędziów, który dzięki pracy zapaśniczej Brazylijki, powędrował na jej konto.

W następnym zestawieniu kibice mogli oglądać występ wracającego po dwudziestomiesięcznej przerwie Michała Michalskiego. Polak podjął Erikasa Golubovskisa, który przyjął ofertę walki zaledwie kilka dni przed galą. Eksplozywny styl walki Polaka poskutkował rozbiciem rywala już w pierwszej rundzie. Długo nieobecny Michalski wrócił na ścieżkę zwycięstw podczas wydarzenia w Lubinie.

W kolejnej walce Oumar Sy zmierzył się z Luisem Henrique da Silvą w prawdopodobnym eliminatorze do pojedynku o pas mistrzowski kategorii półciężkiej. Perspektywiczny Francuz szybko sprowadził rywala do parteru i poddał go duszeniem zza pleców po zaledwie stu sekundach starcia.

W przedostatniej walce wieczoru Tom Breese zawalczył z Bartoszem Leśką. Znany z fenomenalnej gry parterowej Brytyjczyk, błyskawicznie przeniósł walkę do parteru, w którym metodycznie rozbijał rywala, finalnie poddając go duszeniem zza pleców już w pierwszej rundzie.

W walce wieczoru Lom-Ali Eskiev zmierzył się z Robertem Ruchała o pas tymczasowy dywizji piórkowej. Pojedynek rozpoczął się od dużej presji ze strony Niemca, który jednym z ciosów posłał rywala na deski. Ruchała zdołał opanować sytuację, jednak sprawiał wrażenie nieobecnego w trakcie inauguracyjnej odsłony starcia. Kolejne rundy to koncert w wykonaniu Ruchały, który metodycznie rozbijał rywala, prezentując szeroki wachlarz technik. W piątej rundzie Ruchała znalazł się za plecami wymęczonego Eskieva w pozycji parterowej. Polak zasypał przeciwnika gradem ciosów, a sędzia zmuszony był do przerwania pojedynku 25 sekund przed ostatnim gongiem.

Filip Węglicki

Studiuje III rok dziennikarstwo i komunikację społeczną na KUL. Uwielbiam literaturę o tematyce gangsterskiej, szczególnie twórczość Maria Puza. Kibicuję Chelsea F.C. oraz chętnie śledzę poczynania największych organizacji MMA na świecie. Publikuje newsy na stronie MMA - bądź na bieżąco.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *