FilmKultura

Sztuka nigdy nie była niema – krzyczy do Nas film „Chłopi”

Czy wolność istnieje? Nawet jeśli czujemy się niezależni i tak wiążą nas setki różnych połączeń. Związani jesteśmy sznurem pokolenia, imienia, przynależności społecznej. Jest to niewola nam niejako nadana, z której uwolnienie się nie należy do wygodnych i przyjemnych. Takie refleksje niesie za sobą najnowsza ekranizacja filmu „Chłopi” reżyserii DK i H. Welchamnów, którzy odpowiadają również za „Twój Vincent” – nominowane do Oscara arcydzieło wizualne i artystyczne.

Wizualna przystawka dla duszy

Oglądając epopeję Reymonta w formie obrazów, często inspirowanych polskim malarstwem, czujemy słowiańskość samą w sobie. Widz ma szansę przylgnąć do ekranu pełnego Młodej Polski, Malczewskiego, Chełmońskiego, Ruszczyca i Wyczółkowskiego. Polską wieś zrozumieć ciężko, jednakże połączenie formy z treścią, muzyką oraz pięknym malarstwem olejnym sprawia, że treść, postrzeganej jako ciężkiej pozycji powieści staje się przystępna i zgrabna. Chełmoński może się nawet zdawać rzetelniejszy aniżeli pióro Reymonta, gdyż to chociażby scena z „Babim latem” lub „Bocianami” wzbudza w odbiorcy niespotykane uczucia. Poruszenie obrazu tak pięknego  w swoich szczegółach to przede wszystkim magiczne spotkanie się z malarstwem polskim. Klatki, dzięki nowatorskiemu podejściu wykonawców stają się żywymi obrazami. Najpiękniej widać to w scenach pełnych dynamiki i energii, w oczy rzuca się skrupulatność artystów zajmujących się malowaniem ujęć. Same ruchy kamery, niczym misterne elementy układanki wpuszczają widza na manowce, układając się w pełne puzzle.

Jagna w centrum chocholego tańca szaleństwa

W odróżnieniu od znanej nam księgi, nowi „Chłopi” to przede wszystkim Jagna. Piękna w swojej słowiańskiej urodzie, zachwyca wdziękiem, czarem i uśmiechem. Kosztem jej historii zostało pominięte niestety wiele istotnych wątków, widać jednak, że Welchmanowie starają się historię wsi Lipce uaktualnić. Zaszło wiele zmian, nawet i w postaci głównej bohaterki. Można odnieść wrażenie, że ekran wybiela zagubioną w świecie wiejskim dziewczynę, przestawia ją jako niezaprzeczalnie niewinną dziewczynkę ratującą zwierzątka. Nie jest to dokładne reymontowskie odzwierciedlenie, wygrał prostszy przekaz i nowsza historia. Wszystko kręci się dookoła młodej dziewczyny, wątki nachodzą na nią, co przepięknie ukazuje scena tańca na jej weselu z Boryną. Jagną szarpie los niczym ludzie na weselu przepychający się i napierający na nią. Sama scena tego performersu zasługiwałaby na Oscara. Chocholi taniec wraz z ostatnią sceną „Trędowatej” nie zapewniają podobnych doznań. Czujesz energię sali weselnej, przerażenie młodziutkiej dziewczyny.

Siła testosteronu chłopów polskich

W filmie przedziera się też przerażająca moc patriarchatu, który niszczy życie wielu wiejskich kobiet, ale nie pozostawia też bez bólu mężczyzn. Przeraża nas wywołana nim pycha Antka, który gotów jest pozwolić na śmierć swojej rodziny, byleby tylko swego honoru nie zhańbić. Tak samo Jagna, niegodna podjęcia własnej i niezależnej decyzji na temat małżonka, w efekcie czego zostaje uwięziona z pierwszym gospodarzem, którego kruszejący i rozpadający się w oczach autorytet uwalnia w nim jego najciemniejszą stronę. Młoda i głupia dziewczyna ucieka w desperackie rozkosze z żonatym mężczyzną, nadaje jej to nieśmiertelną nalepkę ladacznicy. Gdy zostaje zgwałcona, oczywiście, że nikt nie jest w stanie jej uwierzyć. Teraz, Jagna poszłaby zapewne na Strajk Kobiet, spotkałaby dziewczyny, które wyciągnęłyby do niej pomocną dłoń. W realiach bezlitosnej wsi, nie miała na to szans.

Wyzwanie aktorskie

Co wynika z rozmów przeprowadzanych z aktorami, do osiągnięcia arcydzieła wymagane było więcej zachodu. Wywołane to jest oczywiście formą filmu i jego malarskim przedstawieniem. Sami uczestnicy wypowiadali się, że o wiele ciężej jest im ukazać emocje oraz mimikę twarzy przy tak specyficznych klatkach. Nie ulega jednak wątpliwości, że stanęli na wysokości zadania. Debiutująca jako postać pierwszoplanowa, piękna Kamila Urzędowska (Jagna) to tylko wierzchołek góry lodowej ocieplających serca widza ról. Niezawodny Mirosław Baka (Maciej Boryna) pomimo wysokich progów ukazuje świetnie zróżnicowane emocje jego postaci. Występ Sonii Mietielicy (Hanka Borynowa) zdaje się epatować bólem i chęcią pomszczenia całej krzywdy jaka na nią spadła. Grzechem byłoby nie wspomnieć o niezwykłej roli Doroty Stalińskiej, grającej Jagustynkę. Znana z takich wybitnych produkcji jak „Krzyk” oraz „Seksmisja”, udowadnia jak świetnie zagrać można postać drugoplanową, a nawet epizodyczną.

Chłopomania

W Internecie po premierze zawrzało. Przewijające się i zmieniające co 5 minut trendy spadły też na „Chłopów”. Media społecznościowe chłoną wszystko, nawet zapomnianą przez znaczną część Polaków kulturę słowiańską. Oczywiście, to świetne zjawisko, popychające ludzi do poznawania własnej kultury, do poszerzania wiedzy. Film przepięknie ukazuje przecież wiejskie zwyczaje, kultywowanie świąt, tradycje, od których się odchodzi na rzecz konsumpcjonizmu i materializmu. Wielu rodzinom ciężko zrozumieć, że święta nie od zawsze upływają na kłótniach politycznych i seansie „Listów do M.”. Jednakże czy naszych przodków nie zabolałoby nieco romantyzowanie polskiej wsi? Spektakl filmowy robi wszystko, by tego uniknąć, ale jego odbiorcy często zapominają o bólu i olbrzymim cierpieniu, jakie niesie za sobą życie chłopa. Nie kończy się na pięknych kolorowych tkaninach, impresjonistycznych widokach i estetycznych ozdobach. To życie często w głodzie, w niebezpieczeństwie i niepewności. To ogrom pracy fizycznej, ogrom śmierci i często brak pomocy. Polaków po filmie ciągnie do estetyki cottagecore, co jest złudnym i naiwnym obrazem wsi, którego powstydziłaby się nawet Jagna Dominikowa.

Co odkryć można w „Chłopach”?

W większości doskonale znamy koniec Jagny. Jej tragiczna historia, dodatkowo ukazana jako piękny obraz wnika do wszystkich organów, dotyka duszy, by wbić w nią miliony noży. Napięcie doprowadza widza do szaleństwa, świadomy odbiorca doskonale wie jak skończy dziewczyna. Jak powoli staje się zaszczuta, znienawidzona, jak z minuty na minutę zbliża się do końca. Gdzieś w głębi duszy próbujemy zawierzyć naiwności i dopisać Jagnie los szczęśliwy. Desperackie wyrwania się ze schematu niektórych postaci, broniących dziewki napawają jeszcze większym bólem. Zaczynamy rozmyślać: jakim cudem ludzie tak oddani religii, zwyczajom i miłości ogniska domowego są zdolni do takiego okrucieństwa? Czemu w stanie są upodlić człowieka tylko i wyłącznie przez strach o prawdę? Skąd bierze się ta wymagana potrzeba nienawiści? No i przede wszystkim: czemu nadal to nie przeminęło? Samosądy i lincze społeczne nadal przewijają się w społeczeństwie. Ten smutny obraz uświadamia – nawet wybitni pisarze nie potrafią nas nawrócić.

Kalina Łabuz

Studentka II roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej. W wolnych chwilach pochłaniam literaturę klasyczną oraz poezję. Fascynatka filmów psychologicznych i awangardowych. Zakochana w mitologii słowiańskiej i muminkologii.

2 komentarze do “Sztuka nigdy nie była niema – krzyczy do Nas film „Chłopi”

  • Szkoda tak pięknego dzieją jakim są „Chłopi” Reymonta na takie adaptacje pseudo artystyczne. Niestety w moim mniemaniu to kicz . Oczywiście każdy ma własne zdanie .

    Odpowiedz
    • Oczywiście, każdy ma prawo do własnej opinii. Jednak niezaprzeczalne jest, że dzięki adaptacji, arcydzieło Reymonta trafia częściej do młodych odbiorców, zawsze to jakaś zaleta.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *