Piłka nożnaSport

Podsumowanie drugiej kolejki Mistrzostw Świata

Drużyny narodowe rozegrały już po dwa mecze w Katarze. Z szansami na awans pożegnały się dwie reprezentacje, a trzy są pewne gry w kolejnej fazie turnieju. W tej kolejce padło czterdzieści bramek (o jedną mniej niż w kolejce pierwszej) i tylko raz oglądaliśmy bezbramkowy remis. Oto opisy najciekawszych sytuacji z każdego spotkania drugiej rundy mundialu.

Walia – Iran 0:2 (Cheshmi 90+8’; Rezaein 90+11’)

To był mecz o tzw. sześć punktów. Porażka w spotkaniu oznaczała dla obu reprezentacji zmniejszenie szans na wyjście z grupy do minimum. Iran, mając dotychczas zerowy dorobek punktowy, był bardziej zaangażowany w grę ofensywną. Piłkarze Carlosa Queiroza oddali w tym spotkaniu dużo ciekawych strzałów, jednak te lądowały głównie na słupkach i poprzeczkach. Walijczycy podeszli do spotkania bardzo pragmatycznie. Czekali na kontry, które zapewniły im jeden punkt w rywalizacji z USA. Brzydki futbol przez większość spotkania opłacał się Smokom i wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny będziemy świadkami bezbramkowego remisu. Sytuacja odmieniła się w 86. minucie, kiedy bramkarz Walijczyków sfaulował będącego w pełnym biegu przeciwnika. Sędzia początkowo ukarał zawodnika żółtą kartką, jednak po konsultacji VAR pokazał kolor czerwony. Irańczycy, grając o jednego więcej, rzucili się do ataku, jednak ich akcje były chaotyczne i nieprzemyślane. Piłkarze wiedząc jaka presja na nich ciąży, zaczęli mieć do siebie pretensje o złe podania i nieprzygotowane strzały.  Pod koniec doliczonego czasu gry, futbolówka trafiła pod nogi Chashemiego, a ten oddał mocny strzał po ziemi. Ku zaskoczeniu wszystkich, piłka nie została zatrzymana przez żadnego zawodnika znajdującego się w polu karnym i zatrzepotała w siatce. Na stadionie wystrzeliła amplituda emocji. Kibice w biało-czerwonych barwach, krzyczeli, skakali i płakali ze szczęścia. Ich koledzy z wysp stali oszołomieni, niedowierzając w to co widzą. Smoki próbowały powalczyć jeszcze o jakiekolwiek punkty, jednak było już za późno. Za brzydki futbol przeciwnicy skarcili ich raz jeszcze, po szybkiej kontrze w sto jedenastej minucie. Walia, aby wyjść z grupy musi zwyciężyć z Anglią i liczyć na korzystny wynik w równoległym meczu. Azjaci mają wszystko w swoich rękach i o drugie miejsce zagrają bezpośrednio z Jankesami.

Senegal – Katar 3:1 (Dia 41’; Diedhiou 48’; Muntari 78’; Dieng 84’)

W spotkaniu o wszystko, gospodarze zaprezentowali się o wiele lepiej niż w meczu otwarcia, jednak Senegal i tak był poza ich zasięgiem. Pierwszą groźną akcję mogliśmy oglądać już w 4. minucie, kiedy Ismalia Sarr wbiegł w pole karne Katarczyków, ale strzelił minimalnie obok prawego słupka. Do 34. minuty Senegal prowadził grę i stwarzał sobie sytuacje. Wtedy do głosu doszedł Katar. Akram Afif dobrze odnalazł się w polu karnym, ale stracił równowagę po starciu z obrońcą. Sędzia nie dopatrzył się faulu i podjął kontrowersyjną decyzję o niepodyktowaniu karnego. W 41. minucie fatalny błąd obrony wykorzystał Boulaye Dia i ustawił wynik na 1:0 dla Senegalu. Kolejną bramkę, trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy, zdobył Famara Diedhiou. W 60. minucie inicjatywę przejął Katar, tworząc trzy świetne sytuacje, po których raz piłka minęła się z bramką, a dwa razy Mendy musiał ratować drużynę cudownymi interwencjami. W 78. bramkę kontaktową zdobył Muntari, ale już 6. minut później Bamba Dieng wykończył wspaniałą akcję i ustanowił wynik spotkania. Senegal zdobył trzy punkty i o wyjście z grupy powalczy z Ekwadorem, a Katarczykom został już tylko mecz o honor z Holandią.

Holandia– Ekwador 1:1  (Gakpo 6’; Valencia 49’)

Zespół z Niderlandów rozpoczął konkurs strzelecki już w szóstej minucie. Gakpo popisał się pięknym uderzeniem z 16. metra i umieścił piłkę w siatce. Ekwadorczycy szybko pozbierali się po utracie bramki, do ataku ruszyli ze zdwojoną motywacją. Ich starania opłaciły się na chwilę przed końcem pierwszej połowy. Preciado uderzał z linii pola karnego, piłka odbiła się od Estupiñana i wpadła do holenderskiej bramki. Sędzia z Algierii nie uznał jednak gola, gdyż jeden z zawodników Amarillos znajdował się na pozycji spalonej, utrudniając interwencję bramkarzowi. Bezczynność Holendrów, zachęciła podopiecznych Gustavo Alfaro do odważniejszych ataków. W 49. minucie piłkę w środku pola stracił Timber, seria szybkich podań doprowadziła do strzału Estupiñana, a po złej interwencji bramkarza, Valencia wyrównał wynik spotkania. Ekwador udowodnił, że jest godnym przeciwnikiem i nie można go przekreślać. Remis umieścił obie drużyny ex aequo na pierwszym miejscu z czterema punktami.

Anglia – USA 0:0

Mecz przypominał pojedynek bokserski w którym pięściarze wyprowadzają ciosy, ale żaden nie chce zrobić drugiemu krzywdy. Tempo gry było bardzo wolne, sami zawodnicy nie rozpieszczali ciekawymi akcjami. Anglicy mocno weszli w spotkanie, jednak chęci do gry starczyło im wyłącznie na pierwsze 15. minut. Później Synowie Albionu nie mieli żadnego pomysłu na rozegranie piłki i można było odnieść wrażenie, że wyczekują wyłącznie ostatniego gwizdka. Nieco inaczej sytuacja wyglądała po drugiej stronie boiska. Amerykanie, widząc słabą dyspozycję rywali, próbowali kreować grę i szukać okazji na otwarcie wyniku, jednak zawodziła ich skuteczność. Najlepsza sytuacja do zdobycia bramki miała miejsce w 32. minucie, kiedy strzałem w poprzeczkę popisał się Christian Pulisic. W grupie B żadna z drużyn nie ma jeszcze pewnego awansu. Najbliżej przejścia dalej jest Anglia, której remis z reprezentacją Walii wystarczy, aby dostać się do fazy pucharowej.

Tunezja – Australia 0:1 (Duke 23’)

Kluczowy mecz w kontekście walki o wyjście z grupy D, rozpoczął się kwadransem gry nie dającej przesadnie dużych emocji. Dopiero w 23. minucie świetną sytuację wykreowali Australijczycy, po której bramkę głową strzelił Mitchell Duke. Potem spotkanie uspokoiło się na dłuższy czas, aż w 41. do głosu doszła Tunezja. Tworząc sobie jedną z niewielu wyśmienitych okazji w tym meczu, była o krok od wyrównania, ale obrona Kangurów stanęła na wysokości zadania. Jeszcze lepszą sytuację Orły Kartaginy wypracowały w doliczonym czasie, kiedy Youssef Msakni zmarnował świetne podanie, które dostał od Issama Jebaliego. W drugiej połowie na groźne sytuacje i emocjonującą rozgrywkę trzeba było czekać jeszcze dłużej, niż w pierwszej części spotkania, bo aż do 71. minuty. Wtedy właśnie Jamie Maclaren szukał podaniem w pole karne Mathewa Leckie’a, a ten o włos minął się z piłką. Tunezyjczycy próbowali szybko odpowiedzieć, ale najpierw strzał Youssefa Msakniego świetnie obronił bramkarz, a potem piłkę od bramki oddaliła obrona. Wynik już się nie zmienił i Australia dopisała pierwsze trzy punkty do swojego konta. Kangury o wyjście z grupy powalczą bezpośrednio z Danią, jednak w tej rywalizacji wystarczy im remis. Tunezja musi wysoko pokonać fenomenalnych Francuzów i liczyć na stratę punktów rywali w równoległym meczu.

Polska – Arabia Saudyjska 2:0 (Zieliński 39’, Lewandowski 82’)

Po inauguracyjnym meczu reprezentacja Polski pozostawiła po sobie ambiwalentne odczucia. Remis z Meksykiem oznaczał, że do starcia z Arabią Saudyjską przystąpiliśmy z nożem na gardle. Przebieg spotkania początkowo do złudzeń przypominał mecz z Meksykiem. Mieliśmy problemy z konstruowaniem ataku pozycyjnego, a naszą jedyną bronią były długie piłki na Roberta Lewandowskiego. Obraz gry zmienił się w 39. minucie, kiedy po akcji prawą flanką boiska piłka dotarła do Lewandowskiego. Kapitan reprezentacji Polski intuicyjnie podał do nadbiegającego Piotra Zielińskiego, który mocnym strzałem umieścił ją pod poprzeczką. Długo nie cieszyliśmy się z prowadzenia, bowiem kilka minut przed przerwą nieodpowiedzialnym zachowaniem wykazał się Krystian Bielik, faulując swojego rywala w polu karnym. Sędzia nie omieszkał podyktować rzutu karnego, jednak fenomenalną, podwójną interwencją popisał się Wojciech Szczęsny.

Druga odsłona spotkania rozpoczęła się pod dyktando Saudyjczyków. Wizja kolejnego Rolls-Royce’a z rąk króla Arabii Saudyjskiej najwidoczniej zmotywowała podopiecznych Hervego Renarda, bowiem od początku intensywnie napierali na bramkę Polaków. Ostoją biało-czerwonych był Wojciech Szczęsny, który po raz kolejny uratował zespół przed utratą bramki. W 63. minucie do głosu doszli piłkarze Czesława Michniewicza. Po świetnym dośrodkowaniu Frankowskiego, szansę na podwyższenie prowadzania miał Arkadiusz Milik, lecz piłka po jego uderzeniu głową trafiła w poprzeczkę. W 82. minucie fatalny błąd obrońcy rywali wykorzystał Lewandowski, który zrehabilitował się za poprzednie pudła i podwyższył prowadzenie. Polacy po zwycięstwie nad Arabią Saudyjską wskoczyli na pierwsze miejsce w tabeli i przybliżyli się do awansu do 1/8 finału.

Francja – Dania 2:1 (Mbappe 61’, 86’; Christensen 68’)

Koncert w wykonaniu Mbappe! Francuski napastnik był najistotniejszym punktem swojej reprezentacji i to jego obecność przesądziła o zwycięstwie ekipy Trójkolorowych. Spotkanie toczyło się na dużej intensywności, obie ekipy wyprowadzały cios za ciosem, jednak brakowało celności. Do szatni zawodnicy schodzili z dużym niedosytem, chociaż remis był sprawiedliwym wynikiem. Dania swoim zgraniem i pomysłem dorównywała rywalom znad Sekwany, ale o wyniku zadecydowały indywidualności. Właściwie jedna indywidualność, wspomniany Kylian Mbappe. Każda groźna akcja przechodziła przez niego, swoimi rajdami napędzał ataki i otwierał pole do gry, a ostatecznie dwukrotnie pokonał Schmeichela. Francuzi, po tym zwycięstwie, są już pewni awansu i do spotkania z Tunezją wyjdą na spokoju.

Argentyna – Meksyk 2:0 (Messi 64’; Fernandez 87’)

W pierwszej połowie spotkanie nie miało rytmu. Liczne faule sprawiały, że mecz był co chwilę przerywany, co niekorzystnie wpływało na płynność gry. Z wyjątkiem kilku stałych fragmentów obie drużyny utrzymywały się głównie na środku boiska. Albiceleste mieli większe posiadanie piłki, ale brakowało im dobrego rozegrania i dokładności podań. Męczarnie Argentyny w 64. minucie przerwał Messi, po perfekcyjnym dośrodkowaniu Di Marii. Siedmiokrotny zdobywca złotej piłki precyzyjnym uderzeniem po ziemi sprzed pola karnego pokonał Ochoę. Nakręceni Argentyńczycy nie pozwalali rywalom wyjść z ich połowy boiska. Zespół Scaloniego przypieczętował całkowitą dominację golem Enzo Fernandeza, tym samym ustanawiając wynik spotkania. Środkowy pomocnik popisał się przepięknym strzałem na dalszy słupek, nie dając bramkarzowi Meksyku żadnych szans.

Japonia – Kostaryka 0:1 (Fuller 81’)

Po pierwszych meczach obu drużyn mało kto spodziewał się takiego wyniku. Kostaryka pozbierała się po sromotnej porażce z Hiszpanią. Japończycy przeważali w tym spotkaniu, ale nie potrafili umieścić piłki w bramce Keylora Navasa. Zawodnik PSG obronił wiele strzałów i głównie dzięki niemu Kostaryka zachowała czyste konto. Cała druga połowa była pod dyktando reprezentacji Japonii. W 81. minucie Los Ticos wyszli na prowadzenie, precyzyjnym strzałem lewą nogą popisał się Keysher Fuller. Ekipa z Azji od razu ruszyła do odrabiania strat, ale Kostaryka dzielnie się broniła i przy odrobinie szczęścia zdobyła trzy punkty, nadal licząc się w walce o awans do fazy pucharowej.

Belgia – Maroko 0:2 (Saiss 73’; Aboukhlal 90+2’)

Ten mecz dobitnie pokazał, że samym posiadaniem piłki trzech punktów się nie zdobywa. Belgowie byli pod wieloma względami lepsi od Marokańczyków, jednak nie zdołali zaskoczyć rywali. Zaskakująca sytuacja miała miejsce na chwilę przed pierwszym gwizdkiem, w składzie Maroko nagle wymieniono bramkarza. Bono, który wspólnie z kolegami odśpiewał hymn, został zastąpiony przez Munira. Prawdopodobnie powodem takiej zmiany był uraz zawodnika, który miał zagrać na środkach przeciwbólowych.W pierwszej odsłonie mimo przewagi drużyny Roberto Martineza, to Lwy Atlasu były bliższe zdobycia bramki. Ta część charakteryzowała się dużą ilością stałych fragmentów i niedokładnych zagrań. Drugą część spotkania kontrolowali Afrykańczycy. Pomimo dłuższej ilości czasu przy piłce Czerwonych Diabłów, to Marokańczycy od początku zaczęli atakować. W 73. minucie worek z bramkami otworzył Abdelhamid Sabiri, który uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Courtouisa. Belgowie zostali dobici w drugiej minucie doliczonego czasu gry, prowadzenie podwyższył Zakaria Aboukhlal. Ten mecz zdecydowanie nie należał do bramkarza Realu Madryt, który to nie był pewnym punktem swej drużyny. Maroko następne spotkanie rozegra z niemającą już szans na awans Kanadą, a Belgia posiadająca jeden punkt mniej, stoczy bój z liderem grupy, Chorwacją.

Chorwacja – Kanada 4:1 (Davies 2’; Kramarić 36’, 70’; Livaja 44’; Majer 90+4’)

Oba zespoły nie popisały się w pierwszej kolejce. Musiały wygrać, aby pozostać w grze o 1/8 finału. Już w drugiej minucie Davies, po dobrym dośrodkowaniu wyprzedził chorwackiego obrońcę i uderzeniem głową, zdobył dla Kanady pierwszego w historii gola na Mistrzostwach Świata. Chorwacja wyrównała w 36. minucie. Perišić świetnym podaniem obsłużył Kramaricia, a ten posłał piłkę do bramki. Na chwilę przed przerwą, prowadzenie Ognistym dał Livaja. Drugą bramkę Kramarić zdobył w 70. minucie, ponownie asystował mu Perišić. Dla napastnika Hoffenheim był to 22. gol w reprezentacji. Zawodnicy z Bałkanów przypieczętowali swoje zwycięstwo w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Wykorzystali błąd obrońcy i w akcji dwóch na jednego Majer pokonał bramkarza, kończąc tym samym marzenia Kanadyjczyków na awans.

Hiszpania – Niemcy 1:1 (Morata 62’; Fullkrug 83’)

Mecz był wyrównany, Hiszpanie kreowali sobie sytuacje z ataku pozycyjnego, a Niemcy po kontrach. Nasi zachodni sąsiedzi po porażce z Japonią koniecznie chcieli zdobyć punkty w tym spotkaniu. W drugiej części stworzyli więcej okazji do zdobycia bramki niż ich rywale. Na murawie pojawił się Alvaro Morata i po ośmiu minutach otworzył wynik. Piłkarze Niemiec byli pod ścianą, wyprowadzali kolejne ataki, lecz razili nieskutecznością. W 83. minucie Niclas Fullkrug po asyście Jamala Musiali doprowadził do wyrównania mocnym strzałem pod poprzeczkę. Obie ekipy podzielił się punktami. Pomimo jednego oczka na koncie, Niemcy nadal mają szanse na wyjście z grupy. W trzecim meczu zmierzą się z Kostaryką, a Hiszpania powalczy o pierwsze miejsce w spotkaniu z Japonią.

Kamerun – Serbia 3:3 (Castelletto 29’; Pavlovic 45+1’; S. Milinkovic-Savic 45+3’; Mitrovic 53’; Aboubakar 63’; Choupo-Moting 66’)

Bardzo ofensywny mecz, dużo akcji z obu stron i w efekcie aż sześć strzelonych goli. Worek z bramkami już w 29. minucie otworzył zawodnik Kamerunu, Jean Castelletto. Serbowie, ewidentnie rozdrażnieni takim obrotem spraw, weszli na wyższe obroty i jeszcze w pierwszej połowie zdążyli wywalczyć prowadzenie. W drugiej części Europejczycy rozpoczęli strzelanie, zdobywając pozornie bezpieczne dwubramkowe prowadzenie. Zawodnicy Kamerunu nie poddali się i w 63. minucie zdobyli bramkę na 3:2 a trzy minuty później wyrównali stan rywalizacji. W ciągu ostatnich 30. minut oba zespoły nie wyprowadziły już żadnej groźnej akcji i po świetnym meczu dzielą się pierwszymi punktami. Reprezentacje nadal mają szanse na awans. Kamerun stanie naprzeciw rozpędzonej Brazylii. Serbia rozegra mecz przeciwko Szwajcarom, a z racji na wagę spotkania i dotychczasowe burzliwe boje tych reprezentacji, możemy być pewni, że emocji na boisku nie zabraknie.

Korea Południowa – Ghana 2:3 (Salisu 24’; Kudus 34’, 68’; Gue-Sung Cho 58’, 61’)

Niesamowity rollercoaster emocji zakończony na korzyść drużyny z Afryki. Dla obu zespołów mecz był kluczowy w walce o awans. Początkowo niepewna Ghana, jeszcze w pierwszej połowie dwa razy ukąsiła rywali. Zdawało się, że spotkanie zostało zamknięte, a kibice afrykańscy zaczęli świętować.  Radość przycichła w 58. minucie, kiedy Gue-Sung Cho strzałem głową skierował piłkę do siatki. Całkowita cisza nastała trzy minuty później, napastnik podwyższył swój dorobek do dwóch trafień. Koreańczycy tak samo jak na boisku, tak też i na trybunach pokazali siłę, dopingiem nie odstając od rywali. Rywalizacja rozpoczęła się na nowo. Remis nie zadowalał nikogo, dlatego reprezentacje wyszły z odsłoniętą przyłbicą, co szybko opłaciło się ekipie Ghany. W 68. minucie Kudus technicznym strzałem z okolicy jedenastego metra pokonał bramkarza. Po spotkaniu trener Bento, rozwścieczony porażką, zaczął dyskusję z sędziami odnośnie ich formy w spotkaniu, za co otrzymał czerwoną kartkę. Obie reprezentacje mają jeszcze szansę wyjść z grupy. W lepszej pozycji jest jednak Ghana, której do awansu wystarczy remis z Urugwajem.

Brazylia – Szwajcaria 1:0 (Casemiro 83’)

Pierwsza odsłona meczu stała pod znakiem mozolnego rozgrywania piłki. Szwajcarzy postawili trudne warunki Brazylijczykom, pokazując, że ćwierćfinał Euro 2020 nie był dziełem przypadku. W drugiej połowie Canarinhos nabrali rozpędu. Helweci jednak byli kompaktowo ustawieni w obronie i nie pozostawiali wolnej przestrzeni, dlatego podopieczni Tite mieli spore trudności z przedostaniem się pod pole karne rywali. Chwila nieuwagi Szwajcarów i błąd w środkowej strefie boiska spowodował, że Brazylijczycy w końcu dopięli swego. Bramkę na 1:0 po fantastycznym strzale zdobył Vinicius Junior, jednak po interwencji VAR-u gol został anulowany. Rozdrażniona ekipa Kanarków coraz intensywniej zaczęła napierać na bramkę Sommera, co przyniosło efekt w 83. minucie. Genialne zgranie piłki do środka przez Rodrygo wykorzystał Casemiro, który magicznym strzałem zewnętrzną częścią stopy z woleja, pokonał bramkarza Szwajcarii. Ważną rolę w tym wszystkim odegrał selekcjoner Brazylii, który zmianami ofensywnymi (Rodrygo, Gabriel Jesus i Antony) napędził swoją kadrę. Po drugiej kolejce Brazylijczycy zapewnili sobie awans do fazy pucharowej, a walka o drugie miejsce, premiujące awansem do 1/8 finału najprawdopodobniej rozegra się w bezpośrednim starciu między Szwajcarią a Serbią.

Portugalia – Urugwaj 2:0 (Fernandes 54’, (kar.) 90+3’)

Urugwaj wyszedł na mecz, z niesamowicie ofensywnie usposobioną Portugalią, w dość defensywnym ustawieniu. Kibice spodziewali się znakomitego widowiska i nie mogli narzekać na brak emocji. Pierwsza połowa w zasadzie nie przyniosła zbyt wielu dogodnych okazji, z wyjątkiem tej z 32. minuty. Pomocnik Urugwaju, Rodrigo Bentancur, po świetnym dryblingu wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale przegrał ten pojedynek. Druga odsłona meczu to już zdecydowana dominacja zawodników Portugalii. W 52. minucie dogodnej sytuacji nie wykorzystał Joao Felix, jednak już dwie minuty później nie pomylił się Bruno Fernandes, i mieliśmy 1:0 na tablicy wyników. Delikatna kontrowersja pojawiła się w określeniu strzelca bramki, ponieważ początkowo z trafienia cieszył się Cristiano Ronaldo, jednak powtórki wykazały, że nie dotknął on piłki. W 75. i 78. minucie Urugwaj oddał dwa groźne strzały w kierunku bramki rywali, które nie przyniosły one zamierzonego efektu. Podczas doliczonego czasu, zawodnik Błękitnych zagrał ręką w polu karnym, a Bruno Fernandes wykorzystał jedenastkę kompletując dublet. Gracz Manchesteru United miał ogromną chrapkę na zdobycie hat-tricka, oddawał strzały z każdej dogodnej pozycji, jednak Rochet nie skapitulował po raz trzeci. Portugalia zostaje liderem grupy z sześcioma punktami. Zespół z Ameryki Południowej zalicza słaby start i po dwóch meczach zajmuje ostatnie miejsce w grupie H z zaledwie jednym punktem, lecz nadal ma szanse na awans.

Grafika wyróżniająca – Patrycja Adamczyk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *