Zdejmijcie ten klosz z waszych dzieci! [FELIETON]
Wychowujemy dzieci (nie)poradne, (nie)decyzyjne i (nie)odpowiedzialne? To (nie) nasza wina!
Poniedziałek – karate, wtorek – angielski i basen, środa – szachy, czwartek – robotyka, piątek – matematyka, a weekend u dziadków. I tak wygląda tydzień ośmiolatka dzisiejszej rodziny. Zaistniała sytuacja wynika z przepracowania rodziców. Opiekunów, którzy nie mają czasu zaopiekować się swoimi dziećmi. Brakuje im czasu, ale nie brakuje im pieniędzy, aby zapewnić dziecku rozwój. Ładne słowa: zapewnić dziecku rozwój. Z biegiem czasu dziecko zaczyna potrzebować wsparcia, akceptacji i środowiska, w którym czuje się bezpiecznie. Dzieci poszukują zaspokojenia tych potrzeb w rówieśnikach ze szkoły, znajomych z osiedla lub u senseia. To wszystko jest naturalne. Jednak wypaczone jest to, że dom dla takiego dziecka zajętego milionem przeróżnych zajęć, jest środowiskiem obcym. Rodzice w takim przypadku są współlokatorami i portfelami. Wszystko wychodzi dopiero, gdy stanie się jakaś tragedia. Miała depresję? Nie zauważyliśmy. Wpadł w anoreksję? Nie sygnalizował przecież, że ma jakiś problem. TO NIE NASZA WINA! A czyja? Kolejni współlokatorzy po urodzeniu pierworodnego dziecka, też zazwyczaj nie są mile widziani. Jedno wystarczy, bo i tak trzeba się motać z wożeniem kaszojadów na te zajęcia! Istnieje duże zagrożenie, że dzieci staną się rozpieszczonymi „stworzeniami”. Takie rozpuszczone istoty stają się nieporadne, niedecyzyjne i nieodpowiedzialne.
Paragraf na nadopiekuńczość
Miałem kiedyś nieprzyjemność poznać małżeństwo polsko-bolońskie oraz ich syna. Ich bambino było doskonałym prototypem dziecka bez rączek. Szlag mnie trafiał, gdy matka wiązała trzewiczki 11-letniemu chłopakowi. Pierworodny jeździł ze mną na różne biwaki, na których w mojej ocenie bawił się bardzo dobrze. Jednak dzień po wyjeździe zawsze dostawałem smsa z litanią skarg, zażaleń i uwag. Moimi ulubionymi były muchy pływające w mleku i informacja, że dzieci chodziły odwodnione, ponieważ poiliśmy ich herbatą, przez którą dzieci się odwadniają. Mamusia chodziła za tym dzieciaczkiem wszędzie. Gdy chłopak był w szkole, ona siedziała przed salą i nasłuchiwała czy aby na pewno jej dziecko jest dobrze traktowane. Rodzice krzywdzą chłopaka, a na nadopiekuńczość niestety nie ma paragrafu. Gdyby w kodeksie karnym byłoby miejsce na notoryczne błędy wychowawcze rodziców widziałbym tam sankcje za: wyręczanie dziecka, podejmowanie decyzji za dziecko, dobieranie znajomych, przekupywanie dzieci, niszczenie zapału, zakazywanie próbowania nowych rzeczy, zmuszanie do udziału w konkursach.
Rodzic powinien być przewodnikiem do dorosłości
Dwie skrajności. Jedna to rekompensowanie dziecku czasu, uwagi i miłości przez coraz to nowsze gadżety, najlepsze kolonie czy popularność w społeczeństwie. Dzieciom zabiera się dzisiaj samodzielność. Dzieciom zabiera się dzisiaj możliwość popełniania błędów. Dzieciom zabiera się życie. Patrzę dziś na tę nadopiekuńczość z głębokim niepokojem. Dzieci stają się projekcją niespełnienia życiowego rodziców. Z tych domów przecież wyrosną niedojrzali ojcowie i matki. Z tych domów wyjdą ludzie, którzy nie będą potrafili dokonywać własnych wyborów, bo nie dano im tej możliwości wcześniej. Drodzy rodzice! Zdejmijcie ten klosz z Waszych dzieci i pozwólcie im żyć. Kahil Gibran pisał:
Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi. To synowie i córki życia, powołane dla niego samego. One nie są z was, lecz tylko przez was. I mimo że są z wami Nie należą do was. Możecie je obdarzyć waszą miłością, Ale nie waszymi myślami, Bo one mają własne myśli.