Dobrze mamo, pójdę na studia…
Ile z nas w ostatnich latach szkół średnich zastanawiało się nad odpowiedzią na pytanie co teraz? Ile osób podjęło decyzję o kontynuowaniu nauki w zgodzie ze sobą, a ile zgadzając się na wizje rodziców? Każdy zna chociaż jedną osobę lub sam jest osobą, która spełnia oczekiwania najbliższych, pomijając swoje marzenia i plany.
Mam dziewiętnaście lat, jestem na pierwszym roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej.
W odpowiedzi na pytanie skąd ten wybór, muszę się przyznać: decyzję podjęli rodzice… „Musisz mieć wykształcenie wyższe, bez zawodu technika nic nie masz po maturze, to łatwy kierunek, lekko przychodzi ci pisane”
Powiem wam, że to nie jest łatwy kierunek, a pisanie nie idzie tak, jak wszystkim się wydawało. Dziennikarstwo jest o tyle problematyczne, że skupia się na wielu dziedzinach, ja jako przyszła publicystka muszę znać je wszystkie i specjalizować się w co najmniej jednej.
Pomimo trudności, które napotykam na każdym kroku, rekomendacje rodziców wyszły mi na dobre, jednak nie zawsze tak jest. Nie każdy widzi siebie w roli, w której próbują obsadzić nas najbliżsi. Nie wszyscy chcą zostać lekarzami, prawnikami, managerami, muzykami czy sportowcami, jednak z szacunku do rodziny czy strachu przed rozczarowaniem, posłusznie i ze spuszczoną głową realizujemy ich wizję naszego życia. Tylko po co? Co nam po ich dumie, jeśli nie będziemy szczęśliwi? Co z nas zostanie, jeśli skrupulatnie będziemy realizować plan rodziców? Często mamy pewność, że droga wybrana dla nas przez krewnych nie jest tą właściwą, jednak trzymamy się jej przez brak pomysłu na siebie. Możemy to zmienić, niekoniecznie stawiając wszystko na jedną kartę.
Czym są studia?
Ludziom bez wyższego wykształcenia wydaje się, że to tylko papier, chodzenie na zajęcia, wykłady i kolejne egzaminy na sesji, ale to nie wszystko. Poza wymienionymi, poza nauką i umiejętnościami praktycznymi, w studiowaniu chodzi o szukanie swojej drogi, poznanie siebie. Zamiast skupiać się na kierunku, który nas nie interesuje, który realizujemy właśnie ze względu na rodzinę, postarajmy się wyjść poza obowiązkowe wykłady i zajęcia. Zwykle uczelnie oferują nam wiele różnych propozycji. Mamy możliwość próbowania nowych rzeczy i sprawdzenia się w najróżniejszych dziedzinach. Koła zainteresowań, wymiany studenckie, wyjazdy za granicę, ludzie, którzy mogą wpłynąć na nasze życie i pchnąć nas w stronę samorozwoju. Mamy to wszystko na wyciągnięcie ręki, wystarczy się rozejrzeć, dlatego sprawdzajmy co nas interesuje, szukajmy tego w czym jesteśmy dobrzy i podejmujmy ryzyko.
Studia to najlepszy czas, żeby poznać samych siebie. W tym okresie uczymy się samodzielności, wchodzimy w dorosłe życie i stawiamy czoła problemom z którymi do tej pory nie musieliśmy się mierzyć. Trzeba pamiętać, że każda przeszkoda niesie za sobą lekcje i nie należy patrzeć na niepowodzenia jak na porażki, tylko wyciągać z nich wnioski, uczyć się na błędach. Nie zawsze nasz pierwszy wybór ścieżki kariery będzie tym właściwym i nie powinniśmy trzymać się go do końca przez wzgląd na rodzinę, czy ze strachu. Powinniśmy o siebie zawalczyć, o swoją przyszłość. Nawet jeśli rodzice pomagają nam finansowo, czy utrzymują z dala od domu. Musimy dowiedzieć się czego chcemy i nie bać zaryzykować. Kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli albo kiedy zdecydujemy się zmienić kierunek, nie będziemy rozczarowaniem dla rodziców. Na pewno nie możemy się tego bać. Życie mamy jedno i to my jesteśmy kowalami swojego losu, nie rodzina ani presja społeczeństwa. Najważniejsze, żebyśmy umieli podejmować decyzje w zgodzie z własnym sumieniem.