Cierpienie zamienione w uśmiech, czyli pomoc najlepszą odpowiedzią na wojnę [FELIETON]
Chociaż wojna toczy się u naszych wschodnich sąsiadów, to trudno nam funkcjonować, kiedy widzimy te cierpienie i zniszczenie towarzyszące wojnie na Ukrainie. Dla wielu z nas stało się oczywiste, że jeśli tylko możemy to powinniśmy pomóc Ukraińcom – zarówno tym, którzy przybywają do Polski, jak i tym, którzy zostali bronić swojego kraju. Tylko w taki sposób będziemy mogli zareagować jak ludzie, którzy nie chcą tej wojny, nie idą jej rozumowaniem i nie chcą więcej zła.
Odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę media wciąż dostarczają nam dowodów na to, że wojna zawsze jest okropnym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Powszechny strach, zniszczenie i bratobójcze walki wymownie obrazują dramat wojny i udowadniają, że zawsze powinniśmy się jej sprzeciwiać. Chociaż wojna wiążę się z tym, co najgorsze, to na jej tle równocześnie możemy zobaczyć to, co jest najwspanialsze w człowieku – bezinteresowną miłość i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. Przyjmowanie uchodźców do swojego domu, wszechobecne zbiórki humanitarne czy zwykłe wsparcie w postaci przytulenia, zlęknionego, uciekającego przed wojną człowieka – to tylko niektóre przykłady gestów, które sprawiają, że wraca nam wiara w istnienie dobra.
Chyba ostatni raz, kiedy tak bardzo udało nam się społecznie zjednoczyć, mogliśmy zaobserwować na początku pandemii koronawirusa. Wybuch epidemii, podobnie jak wojny rosyjsko-ukraińskiej, był szokiem dla wszystkich ludzi. Nagle cały świat jakby się zmniejszył i poczuliśmy się jak bardzo siebie nawzajem potrzebujemy, jak bardzo jesteśmy od siebie zależni. Wtedy wspieraliśmy „walczących” lekarzy i naszych bliskich na kwarantannie; teraz zaś broniącą się Ukrainę i uciekających z niej ludzi.
Będąc wolontariuszem w jednym z punktów Polskiego Czerwonego Krzyża mogłem na własne oczy zobaczyć jak ludzie doświadczeni dramatem wojny zmieniali się (a nawet odżywali) pod wpływem pomocy. Najbardziej w pamięci utkwiła mi scena, gdy przyszła do nas rodzina z dwójką dzieci. Po tym, jak rodzice wzięli trochę jedzenia i zaczęli przeglądać ubrania przyniesione przez darczyńców, ich kilkuletnie dzieci nudząc się zaczęły szukać rozrywki w pudełku z zabawkami. W pewnym momencie chłopiec znalazł dużą, gadającą gęś. Poruszanie jej dzioba i kilka słów, która była w stanie powiedzieć niesamowicie rozbawiło chłopca i jego młodszą siostrę. Uśmiechali się i pokazywali wszystkim wokół wydającą zabawne dźwięki zabawkę. W tamtym momencie zrozumiałem, że to co robimy ma sens. Jeśli osobiście nie mogliśmy powstrzymać tej wojny, to chociaż mogliśmy ocalić przed nią ich „mały świat” – ich dzieciństwo.

Czasem możemy mieć wrażenie, że nasza pomoc niczego nie daje. Fakt, że wrzucimy parę złotych do puszki czy opakowanie ryżu do wózka w sklepie niczego nie zmienią. Ale to nieprawda. Widziałem jak ci wszyscy uciekający przed wojną ludzie dostając opakowanie ryżu i makaronu wychodzili od nas z uśmiechem. Trzymając je uświadamiali sobie, że nie zostali pozostawieni sami w obliczu ucieczki przed wojną. Wiedzieli, że są ludzie, którzy są w stanie pomóc im nawet w tak – wydawałoby się – przyziemnej kwestii jak dostarczenie jedzenia. To niesamowite jak niewiele potrzebowali, aby pojawił się uśmiech na ich twarzach. Tak jak dla tamtych dzieci wystarczyła gadająca gęś, tak dla dorosłych wystarczyło zapewnienie, że otrzymają dzisiaj ciepły posiłek. W ten sposób mogliśmy pokazać im, że mimo wojny w ich kraju, świat jest dobry.
„Nie możemy przyzwyczaić się do wojny! Zamiast tego musimy przekształcić dzisiejsze oburzenie w jutrzejsze zaangażowanie. Ponieważ jeśli z tych wydarzeń wyjdziemy tacy jak wcześniej, to w jakiś sposób wszyscy będziemy winni” – papież Franciszek
Papież Franciszek zgodnie z nauczaniem Ewangelii nie potępił Putina, jednocześnie nie popiera też wojny i nawołuje do jej zaprzestania. Myślę, że jego słowa wydają się tym jak najlepiej powinniśmy się zachować w obecnej sytuacji. Wojna może i nawet powinna wywoływać w nas wiele trudnych emocji, ale tylko po to, abyśmy nigdy nie dopuścili, aby ponownie pojawiła się na naszym świecie. Trudno nam pogodzić się z tym cierpieniem i zniszczeniem, ale nie możemy skupiać się na nienawiści na odpowiedzialnych za tę sytuację. Kierując się nienawiścią idziemy tym samym myśleniem, którym idą ludzie chcący tej wojny – zapominamy, że drugi człowiek jest człowiekiem. Zamiast tego, zgodnie z powyższymi słowami papieża Franciszka, powinniśmy zastąpić nasze oburzenie zaangażowaniem, ponieważ tylko wtedy będziemy mogli zmienić życie tych, którym udało się ocaleć przed tą wojną. Tylko wtedy będziemy mogli zareagować jak ludzie, którzy nie chcą tej wojny, nie idą jej rozumowaniem i nie chcą więcej zła. Tak jak odpowiedzialni za tę wojnę postanowili zapomnieć o tym, że Ukraińcy to też ludzie, tak my powinniśmy dostrzec w nich ludzi i im pomóc.

Obecna sytuacja wymaga od nas, abyśmy byli wyczuleni na tych, którzy próbują podważać sens pomocy i chcą nas skłócić. Nie ulegajmy też zazdrości i nie myślmy, że to niesprawiedliwe, że otrzymują to wszystko za darmo. Już teraz Polacy zapisali się dużymi literami na kartach historii naszego wschodniego sąsiada jako ogromni przyjaciele narodu ukraińskiego. Myślę, że to będzie niesamowite uczucie, gdy ta wojna wcześniej lub później się zakończy, a w każdym z nas będzie świadomość, że gdy trzeba było, to potrafiliśmy (ja i ty) dostrzec i pomóc naszym braciom ze wschodu.
Dochodzimy do 70. dnia obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją. Bardzo długo trwa ten konflikt, jednak im dłużej będziemy pomagać Ukraińcom, tym szybciej wyjdziemy ze skutków tej wojny. Nie przestawajmy wspierać naszych braci i sióstr ze wschodu, nie zwątpmy w sens pomocy i nie zapomnijmy o nich. Pamiętajmy, że za każdym naszym dobrym gestem kryje się uśmiech, który zmniejsza cierpienie drugiego człowieka wywołane tą wojną – zmniejsza się tym samym dramat tej wojny.
Źródło obrazka wyróżniającego: https://pixabay.com/pl/photos/dziewczynka-u%c5%9bmiech-portret-5833835 / autor: trilemedia
Świetny artykuł. Przypomina nam o tym, o czym powoli zaczęliśmy zapominać, o sensie dalszego pomagania.