Piłka nożnaSport

Podsumowanie trzeciej kolejki Mistrzostw Świata

Za nami ostatnie mecze fazy grupowej. Najlepsza szesnastka mundialu już znana, a w niej znajduje się Polska. Wiele radości i smutku, powroty do gry i sensacyjne awanse. To wszystko działo się w trzeciej kolejce. Oto opisy ostatnich spotkań rozgrywanych przez wszystkie trzydzieści dwie reprezentacje w Katarze.

Ekwador – Senegal 1:2 (Sarr (kar.) 44’; Caicedo 67’; Koulibaly 70’) 

Spotkanie z serii być albo nie być w dalszej fazie turnieju. Ekwador do awansu potrzebował remisu, Senegal zwycięstwa. Piłkarze Gustavo Alfaro w pierwszej połowie przeważali posiadaniem piłki, niemniej to Lwy Terangi wykreowały więcej sytuacji. Senegalczycy byli nieskuteczni, aż do momentu kiedy został podyktowany rzut karny. Wówczas, pewnym strzałem, bramkarza Latynosów pokonał Ismaila Sarr. W drugiej połowie ponownie pod kątem posiadania piłki dominowali Ekwadorczycy. Wystarczyło to na zdobycie bramki
z rzutu rożnego. Moisesa Caicedo dobrze odnalazł się w polu karnym i umieścił piłkę w siatce. La Tri nie mogli długo cieszyć się z wyrównania, albowiem już w 70. minucie, pierwszego gola w narodowych barwach zdobył Kalidou Koulibaly. Obrońca Chelsea przejął piłkę po zamieszaniu w polu karnym i pewnie uderzył w światło bramki. Podopieczni Gustavo Alfaro usiłowali wyrównać, jednak brakowało im wykończenia w ataku, dodatkowo Edouard Mendy wystrzegał się błędów i pewnie bronił. Senegal, po raz drugi w historii, wychodzi z grupy. Ekwadorczycy, chociaż podjęli walkę i pokazali się z dobrej strony, wracają do domów.

Holandia – Katar 2:0 (Gakpo 26’; de Jong 49’)

Oranje nie pokazali spektakularnego futbolu. Mimo braku determinacji, wygrali i wyszli z grupy na pierwszym miejscu. Po raz kolejny jednym z bohaterów został Cody Gakpo, który w 26. minucie spotkania przedarł się przez obronę przeciwników i zdobył swojego trzeciego gola na mundialu. Druga bramka padła w 49. minucie. Po dośrodkowaniu Klaassena, katarski obrońca trącił piłkę głową, a ta spadła wprost pod nogi Depaya. Bramkarz obronił jego strzał, ale nie miał szans z dobitką de Jonga. Holandia wychodzi jako lider i trzeciego grudnia w meczu 1/8 finału zagra z USA. Katar żegna się z turniejem notując same porażki.

Iran – USA 0:1 (Pulisic 38’)

Po remisach w ostatnich spotkaniach Amerykanie, aby wyjść z grupy, zmuszeni byli zdobyć komplet punktów w meczu z Iranem. Początkowo żadna z drużyn nie zdołała stworzyć sobie dogodnej sytuacji, by objąć prowadzenie. Jankesi wywierali presję i zdecydowanie częściej grali z piłką przy nodze. Irańczycy skupieni na udaremnianiu ataków przeciwników sami nie zbliżali się do bramki Matta Turnera. Ich defensywny styl gry nie przyniósł jednak zamierzonego skutku. W trzydziestej ósmej minucie Christian Pulisic po pięknej drużynowej akcji wbił piłkę do bramki. Ten wynik oznaczał koniec mistrzostw dla podopiecznych Carlosa Queiroza, którzy zostali zmuszeni do bardziej ofensywnej gry, zostawiając więcej miejsca dla atakujących Amerykanów. W drugiej połowie żadna z drużyn nie znalazła drogi do bramki. Iran nie zdołał odrobić wyniku i to USA awansuje do następnej fazy mundialu, gdzie zmierzy się z reprezentacją Holandii.

Walia – Anglia 0:3 (Rashford 50’, 68’; Foden 51’)

W 104. konfrontacji obu drużyn Walijczycy walczyli o pierwsze od trzydziestu ośmiu lat zwycięstwo nad reprezentacją Anglii. Drużyna prowadzona przez Garetha Southgate’a całkowicie zdominowała pierwsze minuty meczu, rywale grali nerwowo i nie popisali się żadną sytuacją bramkową. W dziewiątej minucie, po znakomitym podaniu, Marcus Rashford był w sytuacji sam na sam z Danielem Wardem, ale znakomitą paradą popisał się golkiper Cymru. Na drugą część spotkania Smoki wyszły bez kapitana, Garetha Bale’a. W 48. minucie tuż przed polem karnym faulowany był Phil Foden, a rzut wolny na bramkę zamienił Rashford. Chwilę później, po dograniu Harry’ego Kane piłkę do siatki wpakował Foden. Przy pewnym prowadzeniu 2:0 Southgate zdecydował się na zdjęcie z boiska Rice’a, Kane’a i Walkera, aby mogli odpocząć przed czekającym ich meczem 1/8 finału. W 68. minucie prowadzenie podwyższył rozgrywający niesamowite spotkanie Rashford. Napastnik najpierw zatańczył z obrońcami, a następnie posłał piłkę między nogami walijskiego bramkarza. Najlepszy zawodnik meczu zszedł z boiska przy owacji na stojąco. Wysoka wygrana Anglików przypieczętowała zajęcie przez nich pierwszego miejsca w grupie. O ćwierćfinał powalczą w niedzielę z Senegalem.

Australia – Dania 1:0 (Lackie 60’)

Kangury do spotkania podeszły zachowawczo, bronili remisu który ich premiował. Reprezentacja Danii przeważała w każdym aspekcie gry. Zawodnicy próbowali zabiegać rywali, jednak taktyka Grahama Arnolda skutecznie uniemożliwiała im objęcie prowadzenia. Australijczycy, grając większość czasu bez piłki przy nodze, mądrze przesuwali linie. Kiedy z powodu wydarzeń dziejących się w równolegle rozgrywanym spotkaniu, Socceroos spadli na trzecie miejsce, natychmiast zaczęli atakować. Bardzo szybko zdobyli bramkę i znów cofnęli się do obrony. Dania waliła głową w mur. Po jej reprezentantach widać było trudy spotkania i presje jaka na nich ciąży. Razili niedokładnością. Pragmatyzm opłacił się, Australia utrzymała prowadzenie i pewnym krokiem wchodzi do 1/8.

Tunezja – Francja 1:0 (Khazri 58’)

Dla Tunezji był to mecz o wszystko, oprócz swojego zwycięstwa potrzebowała jeszcze korzystnego wyniku w drugim meczu tej grupy. Francja z kolei awans miała już w kieszeni i na to spotkanie wyszli drugim garniturem. Nie dziwi więc fakt, że Orły Kartaginy od samego początku starały się dyktować grę i stwarzać sytuacje. Już w 8. minucie Ghandri znalazł sposób na pokonanie bramkarza, ale gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną. Do końca pierwszej połowy Tunezyjczycy nie dali Francuzom dojść do głosu, a sami stworzyli kilka groźniejszych sytuacji, z których jednak nic nie wynikło.  Na początku drugiej połowy wyglądało to bardzo podobni. W 58. jedynego gola w spotkaniu, po indywidualnej akcji, strzelił Khazri. Mając korzystny wynik Tunezja wycofała się do obrony, dzięki czemu Trójkolorowi zyskali więcej przestrzeni w środku pola i przejęli inicjatywę. W atakach najbardziej błyszczeli wprowadzeni z ławki Dembele i Mbappe,  a centymetry od zdobycia bramki dzieliły w 90. minucie Kolo Muaniego. Najbliżej wyrównania był Griezmann, który w ósmej minucie doliczonego czasu dobrze się znalazł w polu karnym i posłał piłkę do siatki, ale sędzia odgwizdał spalonego. Pomimo zwycięstwa, Tunezja żegna się z mundialem. Francuzi w następnej fazie zmierzą się z naszą reprezentacją.

Arabia Saudyjska – Meksyk 1:2 (Martin 47’, Chavez 52’; Al Dawsari 90+5’)

Meksykanie już od początku rzucili się do ataku, ponieważ tylko zwycięstwo mogło im dać możliwość awansu przy korzystnym rezultacie w drugim meczu grupowym. Saudyjczycy jednak nie pozostawali dłużni i sami starali się zagrozić bramce przeciwników. O zaciętości spotkania świadczy aż siedem żółtych kartek pokazanych przez sędziego Olivera. Mimo prób żadnemu z zespołów nie udało się znaleźć drogi do bramki w pierwszej połowie. Chwilę po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania, piłkę w siatce umieścił Henry Martin, po wzorowo wykonanym rzucie różnym. W 52. minucie Luis Chavez podwyższył prowadzenie Meksyku, fantastycznie uderzając piłkę z rzutu wolnego. W dalszej części spotkania wynik dla Zielonych Sokołów ratował bramkarz Al Owais.. W piątej minucie doliczonego czasu gry bramkę na 1:2 zdobył Salem Al Dawsari, pozbawiając tym samym przeciwników ostatnich nadziei na awans. Ostatecznie Arabia Saudyjska oraz Meksyk zajęli kolejno czwarte i trzecie miejsce w grupie C.

Polska – Argentyna 0:2 (Mac Allister 46’; Alvarez 67’)

Przegraliśmy z Argentyną, ale i tak meldujemy się w fazie pucharowej, a wszystko za sprawą korzystnego bilansu bramkowego. Mecz Polaków wyglądał tak jak można się było tego spodziewać. Nastawienie na obronę i szybkie kontry, które wyglądały bardzo słabo. W pierwszej połowie graliśmy zgodnie z planem. Wojtek Szczęsny obronił rzut karny Leo Messiego i na przerwę schodziliśmy z bezbramkowym remisem. Tuż po rozpoczęciu drugiej części gry Argentyńczycy strzelili gola. Serca Polaków zaczęły bić jeszcze mocniej po tym jak Meksyk wygrywał 2:0 z Arabią Saudyjską. Po drugiej bramce dla Argentyny rozpoczął się horror. Ostatecznie udało się nie stracić więcej goli. Teraz czeka nas bardzo ciężki mecz z reprezentacją Francji. Argentyna o ćwierćfinał powalczy z Australią.

Chorwacja – Belgia 0:0

Oba zespoły walczyły o turniejowy byt. Chorwatom do awansu wystarczał remis, natomiast Czerwone Diabły potrzebowały wygranej. Pierwsza połowa przebiegała pod kontrolą podopiecznych Roberto Martineza. Żadna ekipa nie była w stanie oddać celnego strzału na bramkę, jednak obie drużyny wzajemnie na siebie napierały. Kolejne 45 minut o wiele bardziej obfitowało w emocje. Zarówno Chorwacja jak i Belgia próbowały się punktować, co prawda bez efektu w postaci goli, jednakże w tej części meczu miało miejsce wiele sytuacji podbramkowych, z akcentem na tą chorwacką. Bramkarze wykazali się wyśmienitą dyspozycją, która pozwoliła zachować im czyste konto. Courtouis, i Livaković dobrze czytali strzały i sprawnie przechwytywali dośrodkowania. Bramkarz Dinama Zagrzeb, oprócz dobrej dyspozycji, miał też szczęście. Romelu Lukaku zmarnował kilka dogodnych sytuacji, w tym dwie, których napastnik tej klasy nie ma prawa przestrzelić. Belgowie niespodziewanie kończą fazę grupową na 3. miejscu. Złota generacja ponownie zawodzi i wraca do domów bez medalu. Chorwacja awansuje do kolejnej rundy, gdzie zmierzy się z niespodzianką rozgrywek – Japonią.

Kanada – Maroko 1:2 (Ziyech 4′; En Nesyri 23′; (sam.) Aguerd 40′)

Reprezentacja Maroka, mając w świadomości jak istotne jest zdobycie punktów w tym spotkaniu, od pierwszej minuty ruszyła na swoich rywali. Lwy Atlasu całkowicie zdominowały reprezentację Kanady, która w początkowej fazie meczu nie była w stanie wyjść z własnej połowy. Pierwszy gol padł już w czwartej minucie. Hakim Ziyech, wykorzystał błąd bramkarza Kanady i pewnie umieścił piłkę w siatce. Ta sytuacja, jeszcze bardziej napędziła drużynę z Afryki, która poszukiwała okazji na podwyższenie wyniku. Ekipa Hoalida Regragui’ego zdecydowanie dominowała na boisku, co potwierdziła chwilę później. W 23. minucie Youssef En Nesyri, po kapitalnym podaniu Achrafa Hakimiego, mocnym strzałem po ziemi pokonał Milana Borjana. Reprezentacja próbowała wrócić do gry, jednak brakowało im pomysłu. Pomocną dłoń wyciągnął do nich Nayef Aguerd. Obrońca Maroka po nieudanej interwencji w polu karnym wpakował piłkę do własnej bramki, nie dając żadnych szans bramkarzowi. W drugich czterdziestu pięciu minutach sytuacja na boisku całkowicie się odmieniła. Orki przejęły inicjatywę i zdecydowanie ruszyły do ataku. Najlepszą okazję do wyrównania miał Atiba Hutchinson, który w 72. minucie po strzale głową posłał piłkę prosto w poprzeczkę. Maroko, z dorobkiem siedmiu puntków, sensacyjnie wygrywa grupę E i w 1/8 zmierzy się z Hiszpanią.Kanadyjczycy natomiast kończą udział w turnieju, nie zdobywając ani jednego punku.

Japonia – Hiszpania 2:1 (Morata 11’; Doan 48’; Tanaka 51’)

Zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni rozpoczęli mundial obiecująco. Pokonali Niemców i mimo porażki z Kostaryką znajdowali się na drugim miejscu w grupie. Awans był na wyciągnięcie ręki, wystarczyło wygrać z Hiszpanią. Zadanie trudne, jednak wykonalne. Mecz nie rozpoczął się po ich myśli. W 11. minucie dośrodkowanie od Azpilicuety, wykorzystał Morata i głową umieścił piłkę w siatce. Było to dla niego trzecie trafienie tego turnieju. Przewaga La Furia Roja w pierwszej połowie była znacząca. Japończycy wyszli na drugie 45 minut z inną mentalnością. W 48. minucie wysokim pressingiem wymusili na zawodnikach z Półwyspu Iberyjskiego błąd, który bezlitośnie wykorzystał Ritsu Doan i strzałem zza pola karnego doprowadził do wyrównania. Podopieczni Hajime Moriyasu poszli za ciosem i trzy minuty później cieszyli się z gola Tanaki. Sędziowie wahali się czy piłka nie wyszła poza murawę podczas ostatniego podania, ale ich wątpliwości rozwiały powtórki z VAR. Wynik nie zmienił się do końca spotkania, a zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni sprawili kolejną niespodziankę. Zawodnicy z Azji zajęli pierwsze miejsce w grupie, spychając Hiszpanię na drugie miejsce. Japonia w 1/8 zagra z Chorwacją, Hiszpanie z Maroko.

Kostaryka – Niemcy 2:4 (Gnabry 10’, Tejeda 58’, Vargas 70’ Havertz 73’ 85’, Fullkrug 89’)

Gary Lineker powiedział kiedyś zdanie, które zapisało się na kartach historii futbolu. Piłka nożna to taka gra, w której 22. mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Te słowa jednak nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości zarówno na mundialu w Rosji, jak i w Katarze. Reprezentacja Niemiec drugi raz z rzędu pożegnała się z turniejem po fazie grupowej. Złotymi głoskami zapisała się również Stephanie Frappart, która jako pierwsza kobieta w historii dostąpiła zaszczytu sędziowania meczu mistrzostw świata. Pierwsze minuty spotkania wskazywały na to, że będziemy świadkami jednostronnego widowiska, ponieważ podopieczni Hansiego Flicka rozpoczęli z wysokiego C. Swoją dominację potwierdzili w 10. minucie, kiedy dośrodkowanie Rauma wykorzystał nadbiegający na bliższy słupek Gnabry, który precyzyjnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Hegemonie Die Mannschaft potwierdzały statystyki, bowiem w pierwszej połowie niemieccy piłkarze oddali 12 strzałów na bramkę przy jednym zespołu Kostaryki. Piłka nożna bywa jednak nieprzewidywalna… Druga odsłona spotkania przyniosła nam emocji co niemiara, w momencie, gdy Kostarykanie zdobyli dwie bramki i wyszli na prowadzenie. W tym momencie tabela live pokazywała, że poza turniejem są Hiszpanie i Niemcy. Rozwścieczona reprezentacja Niemiec z całych sił dążyła do odrobienia strat. Impuls dał Kai Havertz, który po wejściu na murawę zdobył dwie bramki. Gola na 4:2 dołożył Fullkrug, jednak los piłkarzy Hansiego Flicka zależał od postawy La Furia Roja, która odniosła porażkę z Japonią. Tym samym reprezentacja Niemiec żegna się z turniejem słowami Auf Wiedersehen.

Serbia – Szwajcaria 2:3 (Shaqiri 20’; Mitrovic 26’; Vlahovic 35’; Embolo 44’; Freuler 48’)

Spotkanie zapowiadało ogrom emocji i obietnice spełniło. Mecz dwóch równorzędnych drużyn obfitował w bramki, faule i boiskowe kłótnie. Szwajcarzy choć potrzebowali jedynie remisu nie zamierzali czekać na ataki przeciwników i sami rozpoczęli strzelanie. Shaqiri popisał się bardzo mocnym uderzeniem, nie dając szans młodszemu z braci Milinkovic-Savic. Serbowie nie pozostali dłużni, już po piętnastu minutach byli na prowadzeniu. Wydawało się, że spotkanie uspokoiło się i piłkarze chcą oszczędzać siły na drugą połowę, ale atmosferę jeszcze przed gwizdkiem podgrzał Breel Embolo, dając swojej reprezentacji wyrównanie. Druga odsłona odznaczała się dużą ilością nerwów i kłótni. Sytuacje ustawiła szybko strzelona, bo już w trzeciej minucie po wznowieniu, bramka Czerwonych Krzyżowców. Wtedy swój bałkański temperament pokazywali zawodnicy Stojkovicia, otrzymując aż siedem żółtych kartek. Szwajcaria utrzymała premiujący ich wynik i wchodzi w skład szesnastu najlepszych drużyn mundialu. O wejście do finałowej ósemki zespół stoczy bój z Portugalią.

Kamerun – Brazylia 1:0 (Aboubakar 90+2’)

Wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że jedynym zespołem z kompletem punktów po fazie grupowej będzie Brazylia. Mecz z Kamerunem miał być tylko formalnością, mimo że Tite oszczędził swoich najlepszych zawodników. Zamiast brazylijskiej samby byliśmy jednak świadkami pragmatycznego futbolu, bowiem już od pierwszych minut było widać, że Brazylijczycy nie będą walczyć o zwycięstwo za wszelką cenę. Pierwsza połowa spotkania nie obfitowała w wiele sytuacji bramkowych. Okazja do strzelenia bramki nadarzyła się w 14. minucie, kiedy najaktywniejszy piłkarz reprezentacji Brazylii, Gabriell Martinelli główkował w kierunku bramki rywali, jednak fenomenalną interwencją popisał się David Epassy. Kameruński bramkarz był najpewniejszym punktem swojej drużyny, za co został uhonorowany statuetką dla najlepszego zawodnika meczu. Zespół Nieposkromionych Lwów miał najlepszą szansę na zejście do szatni z jednobramkowym prowadzeniem. Na listę strzelców powinien wpisać się Bryan Mbuemo, ale jego mocny strzał głową zatrzymał Ederson. W drugiej połowie Tite dokonał kilku zmian, wprowadzając na boisko m.in. Bruno Guimaraesa. Nie była to trafna decyzja selekcjonera Kanarków, ponieważ ten kilkukrotnie spudłował z bliskiej odległości. Niefrasobliwość i nieskuteczność w ataku zemściła się na piłkarzach Brazylii w 92. minucie spotkania, gdy po szybkiej akcji i centrze z prawego skrzydła, piłka dotarła do Vincenta Aboubakara, który strzałem głową pokonał Edersona. Napastnik Kamerunu w szale radości zdjął koszulkę, za co otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. Piłkarze z Czarnego Lądu godnie pożegnali się z mundialem, uznając wyższość Szwajcarii i Brazylii.

Korea Południowa – Portugalia 2:1 (Horta 5’; Young-Gwon 27’; Hee-Chan 90+1’)

Pewni awansu Portugalczycy na spotkanie z drużyną Korei wyszli dość rezerwowym składem, dając w ten sposób odpocząć zawodnikom pierwszego składu. Zawodnicy z Azji mimo bezbramkowego remisu z Urugwajem i porażki 2:3 z Ghaną wciąż pozostawali w walce o awans. Byli gotowi walczyć o wygraną, jednocześnie licząc na sprzyjający im wynik w drugim spotkaniu grupy H. Już w piątej minucie zadanie utrudnił im Ricardo Horta, który umieścił piłkę w siatce i zdobył drugą reprezentacyjną bramkę. Tygrysy Azji nie poddawały się. W 27. minucie błąd we własnym polu karnym popełnił Ronaldo, to wykorzystał Kim Young-Gwon odnawiając nadzieję Korei na awans. Portugalia przeważała, ale mecz życia grał bramkarz Koreańczyków Seung-Gyu Kim, wielokrotnie ratując swój zespół przed utratą bramki. W drugiej połowie Azjaci przejęli inicjatywę, robiąc wszystko żeby wygrać spotkanie od którego zależało ich pozostanie na turnieju. W końcówce meczu Heung-Min Son, po źle wykonanym rzucie rożnym, przebiegł całe boisko, wyłożył piłkę do Hwang Hee-Chana, a ten zapewnił zwycięstwo. Korzystny układ zapewnił drużynie Paulo Bento drugie miejsce. W meczach ⅛ Koreę czeka ciężka przeprawa z Brazylią, Portugalczycy zmierzą się ze Szwajcarami.

Ghana Urugwaj 0:2 (de Arrascaeta 26’, 32’)

Grający o życie Urugwaj mocno wszedł w to spotkanie i już od pierwszych minut szukał okazji do objęcia prowadzenia. Ghana rozpoczęła dość defensywnie, oczekując głównie błędu rywala, którego się doczekała. W 21. minucie podyktowany został rzut karny dla reprezentacji z Afryki, po tym jak faulowany w polu karnym był Mohammed Kudus. Do jedenastki podszedł kapitan drużyny, Andre Ayew, jednak nie zdołał zamienić sytuacji na gola. Obroniony rzut karny mocno napędził drużynę Los Charrúa, która chwile później zdobyła swoją pierwszą bramkę na turnieju. Giorgian de Arrascaeta w 26. minucie meczu otworzył wynik wbijając piłkę do pustej bramki po nieudolnej interwencji bramkarza Ghany. Urugwajczycy napędzali się coraz bardziej i sześć minut później, de Arrascaeta ponownie wpisał się na listę strzelców. Afrykańczycy zostali zniszczeni mentalnie i nie byli w stanie wyprowadzić jakiegokolwiek ataku. W drugiej połowie ekipa The Black Stars próbowała nawiązać walkę ze swoimi rywalami, jednak w tym meczu nic im nie wychodziło. Pewna awansu (jak na tamten moment się wydawało) reprezentacja Urugwaju chcąc spokojnie dograć to spotkanie zdecydowanie zwolniła tempo. Sytuacja odmieniła się jednak w końcówce, gdy na stadion dotarła wiadomość, jakim wynikiem zakończył się drugi mecz grupy. Drużyna Diego Alonso rozpoczęła paniczne ataki na bramkę Lawrence Ati-Zigi’ego, jednak nie zdołali po raz trzeci pokonać bramkarza Ghany. Reprezentacja Urugwaju pomimo wygranej w tym spotkaniu, ostatecznie odpada z turnieju z powodu gorszego bilansu bramkowego. Ghana, zajmująca dotychczas drugą lokatę, spadła na ostatnie miejsce i również żegna się z rozgrywkami.

Grafika wyróżniająca – Patrycja Adamczyk.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *