Sport

MŚ piłka ręczna: Dania i Francja wychodzą zwycięsko z meczów półfinałowych

Niezwykle emocjonujące mecze 1/2 finału MŚ wyłoniły nam tych samych finalistów co w trakcie Igrzysk Olimpijskich 2020. Duńczycy zechcą zrewanżować się za porażkę z Trójkolorowymi na Olimpiadzie oraz jednocześnie po raz drugi z rzędu obronić tytuł mistrzów świata.

Hiszpania – Dania (23:26)

Wynik spotkania rozpieczętowała bramka zdobyta przez Magnusa Saugstrupa Jensena już w 1. minucie. Hispanos natomiast po raz pierwszy bramkarza rywali pokonali w 3. minucie spotkania. Początkowo gra obydwu drużyn była dość wyrównana, jednakże w 9. minucie Czerwono-biali podkręcili tempo gry i ze stanu 4:4 wyszli na trzy-bramkowe prowadzenie. Od tego momentu podopieczni Nikolaja Jacobsena nie dali sobie wyrwać prowadzenia. Już w pierwszych minutach półfinałowej rywalizacji ogromnym kunsztem wykazywał się Landin Jacobsen, który świetnie wszedł w mecz i zanotował wiele skutecznych interwencji. Fragment od 13. do 15. minuty był pozbawiony bramek, za to zarówno bramkarz grający na co dzień w THW Kiel oraz Gonzalo Perez De Vargas grali jak z nut i nie pozwolili na zdobycie bramki szczypiornistom z przeciwnej ekipy. W 20. minucie siódmą bramkę dla reprezentacji większego z krajów Półwyspu Iberyjskiego zdobył Daniel Dujshebaev, który trafił po czterech minutach bramkowej absencji swojej drużyny. W 23. minucie, gdy na tablicy wyników widniało 11:8 dla szczypiornistów Olsen – Banden, ponownie rzut przeciwników obronił Landin, który w tamtym momencie posiadał fenomenalny, 70% rezultat obron. Dosłownie chwilę później nastąpił trudniejszy moment dla reprezentacji ze Skandynawii, duńska ekipa straciła w ciągu niespełna dwóch minut dwie bramki, bez żadnej zdobyczy po swojej stronie. Wtedy przewaga szczypiornistów Nikolaja Jacobsena nad Hiszpanią stopniała do jednego punktu (11:10). Ta chwilowa dyspozycja nie wybiła z rytmu aktualnych mistrzów globu, którzy w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy nie stracili żadnej bramki. Znów wybitną formą wykazał się bramkarz, a jego koledzy z pola dodatkowo dorzucili do swojego konta jeszcze 4 bramki, dzięki czemu ten fragment gry zakończyli wynikiem 15:10. W pierwszej odsłonie rozgrywki Duńczycy mieli 71% skuteczności strzałów na bramkę, natomiast Hispanos zaledwie 40%. Duńczycy rozegrali koncertową partię spotkania, wyprowadzali dobre akcje, w tym też kontry, w dodatku umiejętnie się bronili.

Na pierwszą bramkę, w drugiej części gry trzeba było poczekać do 33. minuty. Wówczas pewnie duńskiego bramkarza pokonał Alex Dujshebaev. Duńczycy nie pozostawali dłużni i już w 34. minucie trafili do bramki, tym samym zmieniając wynik na 16:11. W 35. minucie Skandynawowie rozpoczęli grę w osłabieniu, mimo to w tym czasie nie odstawali od rywali. Pozwolili nadrobić Hiszpanom tylko jednego gola. Warty uwagi był rzut bramkarza Barcelony z 37. minuty, który trafił do bramki rywali z drugiego końca boiska. Kolejne minuty stanęły ponownie pod znakiem braku skuteczności, przez szczypiornistów z Półwyspu Iberyjskiego. Gol z 44. minuty był przełamaniem pięciominutowego impasu. Ten rzut był pewnego rodzaju game changerem, gdyż od 44. minuty do 48. bramki rzucali tylko szczypiorniści Jordiego Ribery, którzy w taki sposób zniwelowali stratę do jednej bramki różnicy. Duńczycy byli dość niedokładni i niepewni, oprócz nieskutecznych rzutów gry nie ułatwiał im świetnie grający Perez De Vargas. Strzeleckie przełamanie mistrzów świata nastąpiło w 49. minucie, po upływie 6. minut od ostatniego skutecznego rzutu. W 50. minucie kiedy na tablicy wyników widoczny był rezultat 21:20 dla Danii, doszło do dwuminutowego wykluczenia dla Odriozoli Yeregui. Był to początek ośmiominutowej gry bez zaliczki bramkowej dla Hiszpanów. Bramkarz grał dobrze, lecz to nie wystarczyło do tego, aby powstrzymać Duńczyków od ponownego wyjścia na pięciobramkową przewagę. Znowu zabłyszczał bramkarski talent Landina, który ostatecznie został zawodnikiem spotkania. Dwie ostatnie minuty były dość gorące przez fakt, iż Hiszpanie zmniejszyli swoją stratę do Skandynawów do dwóch bramek, co więcej ich bramkarz obronił rzut karny Hansena, a w 60. minucie sami dostali siódemkę. To jednak w końcowym rozrachunku nie przyniosło pożądanych efektów dla drużyny Ribery, gdyż Landin ponownie w kapitalny sposób obronił rzut karny, a gola, który był klamrą zamykającą to spotkanie, zdobył Emil Jakobsen, tym samym ustalając wynik meczu na 26:23 dla Danii.

Francja – Szwecja (31:26)

W drugim półfinale mistrzostw świata w piłce ręcznej, reprezentacja Francji zmierzyła się ze współgospodarzem turnieju, Szwecją. Pomimo dość wyrównanego początku spotkania, Trzy Korony na dłuższą metę nie były jednak w stanie rywalizować z rozpędzoną drużyną Guillaume Gille’a. W samo spotkanie bardzo dobrze wszedł bramkarz reprezentacji Szwecji, Andreas Palicka, który w kapitalny sposób bronił kolejne rzuty na swoją bramkę. Podobnie można powiedzieć o pozostałej części drużyny, która grając twardo w obronie nie dawała francuzom jakichkolwiek okazji do zbliżenia się do ich pola bramkowego. Niestety, ale ofensywny styl gry Szwedów nie wyglądał już tak kolorowo. Widoczny był brak na parkiecie największej gwiazdy reprezentacji, Jima Gottfridssona, który w meczu z reprezentacją Egiptu doznał poważnej kontuzji ręki. Współgospodarze turnieju cierpieli na brak pomysłu na oszukanie defensywy francuskiej, a ich dość kiepska celność podań również nie pomagała. Natomiast mistrzostwie olimpijscy z 2020 roku widząc problemy swoich rywali, napędzali się coraz bardziej i po kwadransie spotkania prowadzili już trzema bramkami (9:6). W kolejnych minutach pierwszej połowy Trzy Korony próbowały nawiązać walkę, ale sześciokrotni mistrzowie świata kontrolowali spotkanie, nie pozwalając zbliżyć się do siebie o nie mniej niż dwie bramki. Trójkolorowi napędzali się coraz bardziej, grając nieprawdopodobnie skutecznie zarówno w obronie, jak i w ofensywie. W końcówce drużyna Guillaume Gille’a ewidentnie wrzuciła wyższy bieg i jeszcze przed końcową syreną, odskoczyła od swoich rywali aż o cztery trafienia. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 16:12.

W drugiej części tego spotkania niemająca nic do stracenia reprezentacja Szwecji rzuciła się w gonitwę za swoim rywalem. Współgospodarze turnieju podwyższyli swoje ustawienie w obronie i poprawili celność rzutów, ale to wciąż było za mało na ekipę Trójkolorowych. Czas płynął, a tabela wyników ciągle pokazywała różnice czterech trafień. Szwedzi z nożem na gardle dzielnie walczyli o wielki finał mistrzostw świata i na dwanaście minut przed końcem meczu, udało im się zmniejszyć stratę. Ekipa Glenna Solberga przegrywała już tylko dwiema bramkami (22:24) i wydawało się, że wracają do gry o zwycięstwo, ale właśnie wtedy karę dwóch minut otrzymał Daniel Petterson. Moment kluczowy, ponieważ mistrzowie olimpijscy ponownie odskoczyli od swojego rywala o trzy-cztery trafienia. Ostatnie dziesięć minut drugiego półfinału MŚ upłynęło absolutnie pod dyktando drużyny Guillaume Gille’a. Francuzi trafiali bramkę za bramką, przy tym nie stracili żadnej. W 56. minucie zasłużoną czerwoną kartkę zobaczył Jonathan Carlsbogard, który popychając rywala (podczas gdy ten znajdował się już w powietrzu) naraził go na poważną kontuzję. Zniechęcona do dalszej walki reprezentacja Szwecji bezradnie próbowała blokować groźne akcje rywala. W końcówce spotkania, obraz gry nie uległ zmianie i to reprezentacja Francji po raz ósmy w swojej historii zagra w finale mistrzostw świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *