Felieton społecznyTematy społeczne

„Ten zawód to przypadek…”

Hipisi byli mocniejsi w gębie jak dziennikarze (…) Jednak do tego zawodu, trafia się mocno przypadkowo.
Mało kto zastanawia się, jak bardzo się do tego nadaje albo jak nie nadaje.  Myślę, że nie sposób stwierdzić to,
przed faktem. Dopiero po jakimś tam czasie.”

    Słychać szepty, pomrukiwania. Zebrani czekają na przybycie tego jednego, głównego bohatera wieczoru.
Już za chwilę wybije godzina 18:00. Zniecierpliwieni rozglądamy się, aż w końcu  zjawia się on.
Jeden z najwybitniejszych polskich reportażystów – Wojciech Jagielski, nazywany „polskim Messim”.  
   Dziennikarz, a także pisarz, współpracujący z Polską Agencją Prasową (1986-91),
„Gazetą Wyborczą” (1991-2012),PAP (2012-2017). Obecnie związany z „Tygodnikiem Powszechnym”.
Jako dziennikarz specjalizuje się w problematyce Afryki, Kaukazu, Azji Środkowej i Południowej.
Bezgranicznie zakochany w Indiach. Jak sam mówi: „Już nam samym przed sobą wstyd, mi i mojej żonie,
że wyszukujemy jakieś powody, preteksty, by po raz 24 wyjechać do Indii.”

    Autor wielu reporterskich książek, takich jak m.in.: „Modlitwa o deszcz”, „Nocni wędrowcy”,
„Wszystkie wojny Lary”, a także „Na wschód od zachodu”. 

     Ta ostatnia była głównym tematem spotkania, które odbyło się w ramach III Festiwalu Reportażu w Radiu Lublin.
Nigdy nie wyjeżdżałem z zamiarem, że teraz potrzebuję hipisa z Holandii czy jakiejś tam opowieści.
Po prostu przyjeżdżałem, spotykałem, oni mi opowiadali. Wracałem i to rosło. Miałem nadzieję, że samo urośnie. Jak to się wszystko wymiesza, sfermentuje, to zacznie kiełkować. Wyjdzie z tego opowieść, którą będę mógł
przerobić na książkę. I nie przewidziałem jednej rzeczy, że ja będę musiał przerwać te podróże zanim to się uzbiera.
I tak właśnie stało się z tą książką”.

    Autor stanął zatem przed trudnym wyborem – napisania książki z tego co zebrał, ale „jeszcze nie urosło”
lub porzucenie całego materiału, o którym mówi, że „było mu szkoda”. Postanowił jednak napisać to, co widział, usłyszał, „zestawiając trasę hipisów ze szlakiem korespondenta wojennego.” 
    Przypomniał sobie o dziewczynie, Kamal. To była córka mojej znajomej dziennikarki,  która zdaniem matki wyjechała w świat przeze mnie, bo naczytała się moich reportaży i sama też  tam pisała, więc pojechała i już nie wróciła. Pomyślałem, że to jej historia będzie po prostu najciekawsza. W przeciwieństwie do hipisów, którzy wyjeżdżali szukając wielkiej odmiany, jej,  jako jednej z nielicznych, ta odmiana absolutnie się udała”.
     Jak wynika z opisu książki, Kamal wybrała Indie – kraj, w którym największą wartością jest osiągnięcie duchowej równowagi. Dziś już nie pamięta poprzedniego życia… Ale ono do niej wraca ze zdwojoną siłą.
To zupełnie nowe spojrzenie  na Wschód. To świat widziany oczami tych, którzy gnani chęcią uwolnienia się
od zachodniej cywilizacji, docierają w miejsca, gdzie panuje tylko pozorny spokój.                        

    Jagielski opowiedział również jak wyglądało dziennikarstwo w PRL-u. Według niego wprowadzenie komputerów, według starszych pracowników, to był początek zabijania dowodu dziennikarskiego”. Stwierdził też, że „środowisko dziennikarskie od zawsze było takie zadufane w sobie, troszeczkę arystokracją, ale przez bardzo małe „a”, przekonaną co to nie ona. Bez względu na to czy pisało się gęsim piórem, na maszynie czy na komputerze.” 
  Reporter wyjaśnia, że tylko z powodu informacji powstał ten zawód. My zapominamy,  jako dziennikarze o takim głównym zadaniu, o tej informacji, a bardziej zajmujemy się zajmowaniem uwagi, to jest niepokojące.” 

   Na zakończenie stwierdził, że do tego zawodu trafia się mocno przypadkowo. Mało kto zastanawia się,
jak bardzo się do tego nadaje albo jak się nie nadaje. Myślę, że nie sposób stwierdzić tego przed faktem.
Dopiero po jakimś tam czasie”.
 
 
         Taką oto wybitną postacią jest Wojciech Jagielski. „Oto za co go warto kochać, za co go trzeba kochać.
Mam wrażenie, że warto żyć, żeby słuchać jak ktoś tak pięknie ope
ruje polszczyzną. To była czysta,
żywa przyjemność.”
-podsumowała Agata Koss-Dybała. 

Klaudia Bzducha

Studentka III roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Czynnie zaangażowana w Koło Naukowe Studentów Dziennikarstwa i Wydziałowy Samorząd Studentów WNS KUL. Ambitna i zawsze chętna do pomocy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *