Temat historyczny

Dokonać niemożliwego

Polacy, z tego więzienia nie uciekniecie!” – krzyknął niemiecki komendant. Czy nasi rodacy się tymi słowami przejęli? Oczywiście, że nie. Jak uciec z Niemieckiego obozu jenieckiego – poradnik.

Jo sem jeniec

Podczas II wojny światowej Niemieckie obozy jenieckie były przepełnione Polakami, zwłaszcza oficerami, którzy nie mogli pogodzić się z tym, że w czasie gdy ich kraj walczy o wolność, oni są uziemieni. Nie dziwi więc fakt, że większość więźniów chciała dać dyla. Aby zapobiec ucieczkom najważniejszych osób, Niemcy wyznaczyli specjalne więzienia, z których „nie dało się uciec”. Jednym z tych obiektów był fort Spitzberg-Ostróg, gdzie kierowani byli oficerowie, którzy już mieli na swoim koncie co najmniej jedną ucieczkę z innych oflagów. Jednak szybko okazało się, że i ten obóz nie jest dla Polaków przeszkodą na drodze do wolności. Po wykryciu kilku prób ucieczki Niemcy postanowili odizolować 20 najbardziej aktywnych jeńców i umieścić ich w wykutym w skale, znajdującym się po drugiej stronie przełęczy starym forcie.

Niemiecka dokładność

Gdy tylko Polacy zostali przeniesieni do nowego więzienia, niemiecki komendant powiedział do nich: „Wybijcie sobie z głowy myśl o ucieczce. Mysz się stąd nie wyślizgnie!”. Pewni siebie Niemcy nie zdawali sobie sprawy, jak olbrzymie błędy popełnili, bo przecież zamknęli w jednym miejscu najbardziej zdeterminowanych i doświadczonych oficerów. Drugim błędem było przeświadczenie, że teraz już na pewno nikt nie ucieknie. Poczuli się na tyle pewnie, że wielokrotnie zaniedbywali swoje obowiązki.

Okno życia

Po kilku dniach do sali, w której przebywali więźniowie wpadł porucznik Zdzisław Ficek, który oznajmił kolegom, że zauważył jak w jadalni, strażnik otwiera pewne drzwi, przez które dostaje się światło. Oznaczało to, że w tym pomieszczeniu musi być okno. Następnego dnia przy śniadaniu Polacy obejrzeli wskazane przez Ficka drzwi. Postanowili wykorzystać jakiś stary klucz, który na zmianę szczerbili w skale. Po tygodniu udało się pokonać zamek i otworzyć drzwi do pomieszczenia, w którym znajdowały się dwa okna, z czego jedno nie było w ogóle zabezpieczone. Oficerowie zorientowali się, że ceglany mur, w którym to okno było postawione, zasłania wejście do znacznie większego okna za nim. W tym miejscu pomógł kolejny błąd Niemców, którzy prawdopodobnie śpieszyli się z otwarciem więzienia i niedbale ułożyli cegły. W dodatku zaprawa wapienna była na tyle krucha, że więźniowie bez większego problemu przy użyciu scyzoryków rozmontowali tę konstrukcję. Oczom Polaków ukazało się okno na tyle duże, że dało się przez nie przejść z tobołami. Co więcej, było ono umieszczone na wysokości zaledwie dwóch pięter i prowadziło wprost do fosy.

Ucieczka (noc z 5 na 6 maja 1940 roku)

Po skończonej pracy odbyła się narada, na której stwierdzono, że dyla trzeba dać jeszcze tej nocy. Chętnych do ucieczki było 10 oficerów. Oczywiście mapy, żywność, pieniądze, powiązane ze sobą prześcieradła, jak i ubrania cywilne były skompletowane dużo wcześniej, więc nie trzeba było się zbytnio przygotowywać. Po nocnym apelu Polacy pod pretekstem modlitwy zgromadzili się w jadalni, podzielili się na 3 grupy i uciekli. Reszta więźniów robiła zamieszanie, aby jak najdłużej ukryć brak obecności swoich kolegów. Dopiero rankiem następnego dnia Niemcy zorientowali się, że brakuje połowy jeńców. Przystąpili więc do poszukiwań, które niestety okazały się skuteczne. Ostatecznie uciec udało się tylko 3 osobom, ale ta akcja rozeszła się po wielu więzieniach i zmobilizowała innych do ucieczki.

Krzysztof Zawalski

Pasjonat gier komputerowych, historii Polski, esportu i sportu. Miłośnik sprawiania problemów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *