Zlepiona pasja – modelarstwo w Lublinie
Każde hobby nas rozwija. Jedne zainteresowania można postrzegać jako niebezpiecznie, a jeszcze inne jako tak skomplikowane, że wydają się być zarezerwowane dla elit. W lubelskim środowisku można spotkać sporą grupę osób, którą łączy jedna, wyjątkowa pasja – modelarstwo. Mieliśmy przyjemność porozmawiać z trzema lubelskimi modelarzami, którzy podzieli się tajnikami swojego hobby.
Aleksandra Szymczak, Coś Nowego: Zacznijmy od najważniejszego: czym jest modelarstwo? Hobby, sztuką, sportem?
Przemek: Dla większości z nas to hobby. Spędzamy wolny czas klejąc modele, przede wszystkim dla własnej przyjemności. Pokazujemy nasze modele najczęściej tylko najbliższej rodzinie – i to nie zawsze (śmiech) – znajomym „w hobby” i czasem gdzieś na konkursach. Modelarstwo jest też sztuką. Bo choć nie zawsze tworzymy nasze modele od podstaw, to – aby jak najlepiej je wykonać i zbliżyć do ideału, czyli oryginału – stosujemy „środki artystycznego wyrazu”. Jakieś specjalne farby, cienie do powiek, tusze, pudry i pigmenty, tudzież narzędzia, których niejedna kosmetyczka mogłaby nam szczerze pozazdrościć.
Piotrek: Chyba raczej połączeniem hobby ze sztuką. Nie, to nie jest sport, mimo że organizowane są zawody i konkursy. To trochę jakby spróbować przyznawać punkty za np. obrazy. Jeden woli abstrakcjonizm Picassa, inny realizm Matejki.
AS,CN: Plastikowe czołgi, papierowe samoloty… Co i z czego można ,,lepić”?
Jacek: Wszystko co sobie wymyślimy! Podstawowy budulec to plastik (najpopularniejszy) i karton – mój ulubiony! Piękne modele powstają też z drewna czy z zapałek. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy samoloty i czołgi, okręty i żaglowce, tematyka jest różnorodna. Pewnie gdzieś na świecie ludzie robią modele z materiałów, o których nawet nie słyszeliśmy!
Przemek: Podstawowe materiały to plastik w modelach plastikowych i papier w modelach papierowych. W żywicznych – żywica. Nie ma ograniczeń typu „co”. Dostępne dla modelarza jest absolutnie wszystko; od modeli obejmujących prehistorię po fantastykę z epoki „dawno, dawno temu w bardzo odległej galaktyce”. Ograniczeniem jest chyba tylko wyobraźnia modelarza…
AS, CN: Jak zacząć? Co należy przede wszystkim wziąć pod uwagę przy wyborze takiej pasji?
Przemek: Najważniejsze – pasji się nie wybiera! Ona wybiera nas. Nie można się rano obudzić i stwierdzić: „od dziś moją pasją jest modelarstwo”. Lub wędkarstwo, szachy, skoki spadochronowe czy kino. Próbujemy wielu rzeczy. Potem kolejne odpadają. Zostają dwa, trzy zainteresowania. Zresztą – pasje się łączą, mieszają i nie przeszkadzają sobie wzajemnie. Czyż nie można być świetnym modelarzem i doskonałym szachistą?
AS, CN: : Są jakieś szkolenia lub szkółki dla osób, które chciałyby się zająć modelarstwem i zasięgnąć na początku porad od doświadczonych modelarzy? W Internecie możemy kupić zarówno modele jak i sprzęt, znajdziemy też jakieś wskazówki, jednak dla laika nawet podstawy mogą okazać się czarną magią.
Przemek: W niektórych miastach działają modelarnie. Jest sporo filmów na YouTube przybliżających wszystkie techniki, są grupy na Facebooku i czasopisma. Podpatrzona w filmie technika i środki mogą jednak na modelu dać zupełnie inny efekt, ponieważ praca nad nim jest zawsze pracą samodzielną. Oczywiście łatwiej jest, gdy ktoś pomoże i podpowie, ale i tak z biegiem czasu oraz rosnącym doświadczeniem wybierzemy swoją drogę, znajdziemy swoje techniki.
AS, CN: W Lublinie jest dość cicho o modelarstwie. Kiedyś m.in.: Galeria Olimp organizowała wystawy modeli, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Gdzie obecnie możemy w Lublinie i okolicach zobaczyć modele, porozmawiać z ekspertami? Czy są jeszcze szanse na tak duże wystawy jak ta w Galerii Olimp czy podczas Pasji Ludzi Pozytywnie Zakręconych?
Jacek: W tej chwili w Lubinie nie odbywa się żadna cykliczna impreza modelarska, czego bardzo żałuje, bo mamy naprawdę duże środowisko lokalnych modelarzy. Szanse na takie duże imprezy oczywiście są, wszystko zależy od finansów. W październiku, jeśli sytuacja epidemiologiczna pozwoli, planujemy zorganizować Lubelskie Spotkania Modelarskie. Będzie można zobaczyć nasze prace i porozmawiać z modelarzami z całej Polski. Podczas imprezy chcemy także zorganizować warsztaty dla najmłodszych, ale starszym też damy robotę! Na naszym Facebooku, na bieżąco informujemy o LSM (ZTS Lublin – Klub Modelarstwa Redukcyjnego – przyp. red.). Zapraszamy serdecznie!
AS, CN: W modelarstwie jak w prawie każdej dyscyplinie są nagrody. Jaka jest najważniejsza nagroda dla modelarza?
Jacek: Największą nagrodą jest satysfakcja z dobrze wykonanej pracy i podziw oglądających nasze prace. Tylko tyle albo aż tyle. Oczywiście odbywają się duże imprezy modelarskie, nie tylko w Polsce, gdzie nagrodami są puchary i medale, a także nagrody rzeczowe – przede wszystkim związane z naszą pasją. Tylko czy to jest najważniejsze? Najważniejsi są ludzie i spotkania z nimi, wspólna pasja łączy ludzi.
AS, CN: Trzy lata temu miałam przyjemność obserwować pracę dzieciaków w czasie warsztatów prowadzonych przez modelarzy w Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Podziwiałam zapał i cierpliwość, z jakimi pokonywały coraz trudniejsze etapy sklejania modeli. Są jakieś patenty, aby zachęcić dzieci do oderwania się od komputera i ,,polepienia’’, tak, aby nie okazało się to słomianym zapałem?
Piotrek: Nie, nie ma cudownego klucza, ale trzeba próbować. Wiadomo, że na takie warsztaty przychodzą chętni, więc mamy już jeden plus w przełamaniu lodów. Kolejną rzeczą jest fascynująca namacalność swojej pracy. W komputerze dzieci osiągają jakieś levele , którymi mogą się pochwalić wśród znajomych, ale nie da się ich dotknąć. A model owszem. Przy budowie jakiejkolwiek miniatury zadajemy sobie pytania o wygląd, historię, przypadki zastosowania. To z czasem rozwija wiedzę techniczną czy historyczną. Poznawanie technik malarskich zachęca do zainteresowania się teoriami koloru, światła i cienia.
Jacek: Cierpliwość i własny przykład. Pokazujemy co robimy właśnie na takich imprezach, jak ta w Dęblinie w Muzeum Sił Powietrznych. Być może tam swój pierwszy model zbudował przyszły mistrz Polski? Konkurencja jest duża – komputery, konsole, smartfony…
AS, CN: Tak misterna praca wymaga pewnych cech. Jakie korzyści wynikają z takiej pasji? Potrzebna jest nam do klejenia cierpliwość czy wręcz przeciwnie – z biegiem czasu i rozwojem swoich umiejętności stajemy się oazą spokoju?
Piotrek: Tak, cierpliwość to zalecana cecha przy tym hobby. Trzeba się umieć opanować. Rozwija się też tzw. zmysł techniczny oraz pewne zdolności manualne, które są bardzo przydatne w codziennym życiu. Rozwija się też wachlarz słów zwanych potocznie jako niecenzuralne, oraz ich wręcz nieprawdopodobne zbitki frazeologiczne – im mniejsze części tym słownictwo bardziej soczyste, a wypowiedzi dosadniejsze (śmiech).
Jacek: Oaza spokoju mówisz… Różnie bywa. Gdy masz do sklejenia 200 ogniw gąsienic, każde po 20 części, cierpliwość się przydaje… Ale to hardcore modelarzy kartonowych.
AS, CN: Ostatnia kwestia, która zawsze jest istotna – pieniądze. Na jakie niezbędne koszty musimy być przygotowani rozpoczynając przygodę z modelarstwem?
Piotrek: Z reguły wyposażenie warsztatu rozwija się z czasem. Początkowo wystarczy nożyk, pilniczek do paznokci, jakiś pędzelek. Z czasem zawartość warsztatu rozrasta się, niejednokrotnie w sposób niekontrolowany do monstrualnych rozmiarów, pochłaniając całe biurko lub nawet szafę. Jedyną rzeczą pewną, którą można mieć z modelarstwa to wada wzroku, ale to każdego czeka.
Jacek: Nie będę ukrywać, że to hobby z czasem może pochłonąć sporą część domowego budżetu, jak każde zainteresowanie. Chłopcy dorastają i zabawki zmieniają się na droższe. Na start wystarczy kilkadziesiąt złotych na model plastikowy, jakieś farbki i pędzelki. Jeżeli ktoś chciałby spróbować modelarstwa kartonowego, to w Internecie jest dużo darmowych, legalnych modeli kartonowych do wydrukowania. Trzeba próbować i działać!
AS, CN: Dziękuję za rozmowę!
W Lublinie też prowadzone są zajęcia modelarskie dla dzieci i młodzieży.Pracownie znajdują się w DDK Czechów i ODK Odeon.