Piłka nożnaSport

Real Madryt wraca na tarczy z Villarrealu. Żółta Łódź Podwodna lepsza od Królewskich

Spotkanie Królów Europy z Villarrealem niespodziewanie zakończyło się porażką klubu ze stolicy Hiszpanii. Czy aby na pewno? Wystarczy spojrzeć na historię pojedynków obydwu drużyn i perspektywa może ulec zmianie.

Zapowiedź seansu

Szesnasta kolejka La Ligi przyniosła nam niezwykle interesujące spotkanie, albowiem mierzyły się ze sobą druga i siódma drużyna hiszpańskiej ekstraklasy. Real Madryt miał 14 punktów przewagi nad rywalami, co nie oznacza, że gospodarze powinni być skazywani na pożarcie. Gdy się spojrzy na formę w bieżącym sezonie oraz rezultaty uzyskiwane na przestrzeni kilku lat faworytem była ekipa Królewskich, jednakże z racji tego, iż mecz był rozgrywany na terenie Żółtej Łodzi Podwodnej należało się spodziewać trudnego zadania dla aktualnych mistrzów kraju. Drużyna ze stolicy ostatni mecz z Villarrealem na boisku przeciwnika wygrała 26 lutego 2017 roku, więc blisko sześć lat temu, co świadczy o sile zwycięzców LE 2020/21 na własnym boisku. Drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego w aktualnych rozgrywkach wygrała 7/8 meczów wyjazdowych (przed rozegraniem tego meczu ulegli tylko Rayo Vallecano 3:2), jak nikt inny w lidze hiszpańskiej radzili sobie na obcym terenie. Należało jednak pamiętać, że akurat Estadio de la Ceramica nie jest przyjazny Królom Europy. Wicelider tabeli strzela średnio ponad dwie bramki na mecz, przy czym niemal zawsze traci gola (14 straconych w 15 meczach). Natomiast gospodarze tego spotkania dotąd stracili 11 bramek, przy czym strzelali średnio niewiele powyżej gola na spotkanie. To sugerowało, iż mecz powinien być rozgrywany w ofensywnym stylu przez faworyzowany Real oraz w defensywnym i bardziej zamkniętym charakterze prezentowanym przez piłkarzy Quique Setiena.

Piłkarska uczta

Mecz tych drużyn wbrew pozorom i przypuszczeniom nie był jednostronny, obydwie ekipy wzajemnie się presowały. Widzowie mogli ujrzeć efekt zaskoczenia, zwłaszcza, że zwycięzcy Ligi Mistrzów 2021/22 w pierwszej połowie, momentami w znaczący sposób byli dominowani przez gospodarzy. Najdogodniejszą sytuację w pierwszych czterdziestu pięciu minutach zanotowali podopieczni Setiena. W 5. minucie Coquelin sprytnym i technicznym strzałem trafił w słupek. Inna bardzo groźna sytuacja zaserwowana przez Villarreal miała miejsce w 23. minucie, wówczas Pino znalazł się sam na sam z Courtoisem, lecz Belg pewnie wybronił uderzenie młodego Hiszpana. Bramkarz Realu był świetnie dysponowany, to jemu gracze Realu mogli zawdzięczać ogromne poświęcenie, jak i wykazanie się niezwykłym kunsztem, które kilkukrotnie obroniły ich przed stratą bramki. W tej części gry kilka sytuacji mieli też piłkarze Ancelottiego, lecz byli zadziwiająco nieskuteczni. Druga połowa meczu rozwiązała worek z golami. Padły trzy bramki, z czego dwie zgarnęli miejscowi piłkarze, natomiast jeden z trzech kawałków tego tortu wzięli przyjezdni. Dwie minuty po wznowieniu gry dogodną sytuację wykorzystał Yeremy Pino. W 60. minucie wyrównującego gola z rzutu karnego strzelił zdobywca Złotej Piłki za sezon 2021/22 – Karim Benzema. Zawodnicy gospodarzy nie byli dłużni Madrytczykom i trzy minuty po stracie bramki odzyskali prowadzenie, dzięki pewnie wykorzystanej jedenastce przez Gerarda Moreno. Żółta Łódź Podwodna prowadzenie utrzymała już do końca spotkania, co pozwoliło im zdobyć 3 punkty z bardzo uznanym rywalem. Gracze reprezentujący barwy Realu Madryt pomimo dłuższej ilości czasu spędzonego przy piłce, w tej części spotkania nie potrafili osiągnąć zadowalającego rezultatu. Świetną okazję do wyrównania w 78. minucie miał Rodrygo, Brazylijczyk otrzymał rewelacyjne zagranie od Fede Valverde, które koncertowo zepsuł. Mistrzowie Hiszpanii zaprzepaścili kilka dogodnych sytuacji, lecz i tak mogą odetchnąć, gdyż w końcówce powinni stracić trzecią bramkę, jednakże Danjuma w doliczonym czasie gry nie zdołał trafić do pustej bramki.

Spotkanie rozgrywane przez obydwie drużyny mogło się podobać. Nie brakowało mu dynamiki, polotu, wielu akcji kreowanych przez dwa toczące ze sobą bój zespoły. Jeżeli ktoś chciałby pokochać football, bez wątpienia powinien obejrzeć mecz tej maści. Pełen emocji i dramaturgii, wzbogacony elementami zaskoczenia oraz pozbawiony nudy i monotonii.

Sytuacja po burzy

Real przegrywa drugi ligowy mecz w sezonie. W dodatku wciąż nie może zdobyć twierdzy z Villarrealu, która jest widocznie odporna na ataki i przymiarki stołecznego klubu.Ich druga pozycja w lidze pozostaje wciąż niezagrożona, lecz to nie jest cel nastawionych na gromadzenie jak największej liczby trofeów Los Blancos. Dla zespołu ze stolicy Hiszpanii realne jest widmo utkwienia w miejscu wicelidera La Ligi, przy jednoczesnym odjechaniu im przez FC Barcelonę. Zespół Królewskich napotkała niemała burza, po której trzeba posprzątać, naprawić szkody, zwłaszcza te widoczne w formacji obronnej. Jeżeli m.in. w tym elemencie nie nastąpi poprawa, wówczas o obronie tytułu mistrza Hiszpanii, zespół Carlo Ancelottiego będzie mógł tylko pomarzyć. Nawet dobra forma Courtoisa nie będzie w stanie wiele pomóc przy takiej grze defensorów. W przypadku tego zasłużonego klubu warty odnotowania jest też fakt, iż pierwszy raz w ich historii, w wyjściowej jedenastce zabrakło Hiszpana.

Villarreal bez wątpienia wynikiem tego spotkania znacząco się uskrzydli. Ta Victoria powinna dodać im jeszcze więcej wiary w swoje możliwości. Przy odrobinie szczęścia oraz formie jak ta reprezentowana w meczu ze zdobywcą czternastu pucharów Europy, Żółta Łódź Podwodna do końca rozgrywek powinna liczyć się w walce o TOP 4, które to zapewnia prawo do gry w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Villarreal – Real Madryt 2:1 (Pino 47’; Benzema (kar.) 60’; Moreno (kar.) 63’)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *