Podsumowanie 1/2 finału Mistrzostw Świata w Katarze
Mundial wkroczył w decydującą fazę. W środowy wieczór poznaliśmy finalistów Mistrzostw Świata w Katarze. O najważniejsze piłkarskie trofeum powalczą głodna sukcesu Argentyna z obrońcą tytułu Francją. Poniżej przedstawiamy relacje z półfinałowych meczów obu reprezentacji.
Argentyna – Chorwacja 3:0 (Messi 34’; Alvarez 39’; 69’)
Starcie Argentyny z Chorwacją rozgrzewało kibiców do czerwoności. Wicemistrz świata mierzył się z aktualnym mistrzem Copa America. Ostatnim razem obie reprezentacje spotkały się w fazie grupowej na mundialu w Rosji. Lepsza okazała się wówczas Hrvatska, która zwyciężyła 3:0. Argentyna czekała cztery lata, żeby zrewanżować się Chorwacji. Tym razem stawka meczu była jednak większa, ponieważ zwycięzca zagwarantował sobie udział w wielkim finale. Pierwsze 20 minut spotkania przypominało piłkarskie szachy. Obie drużyny badały się, czekając na błąd rywala. Przełom nastąpił w 34. minucie, kiedy Albiceleste wrzucili wyższy bieg. W sytuacji sam nam sam znalazł się Julian Alvarez. Napastnik Manchesteru City posłał piłkę nad bramkarzem, a następnie próbował go ominąć, jednak uniemożliwił mu to Dominik Livaković, faulując w polu karnym. Daniele Orsato podyktował rzut karny, a z jedenastu metrów trafił Leo Messi. Bramkarz Chorwatów przed meczem był murowanym faworytem do otrzymania nagrody dla najlepszego golkipera turnieju, lecz jego dyspozycja w najważniejszym spotkaniu pozostawiała wiele do życzenia. Pięć minut później podopieczni Lionela Scaloniego wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Przebojową akcją popisał się Julian Alvarez, który dopadł do futbolówki w środkowej strefie boiska, a następnie przedarł się przez obrońców rywali i z pięciu metrów pokonał Livakovica. Piłkarze Zlatko Dalica mieli przewagę, jeśli chodzi o posiadanie piłki, jednak nie przełożyło się to na liczbę sytuacji bramkowych. Do przerwy nie oddali bowiem ani jednego celnego strzału na bramkę.
W przerwie selekcjoner Chorwacji postawił wszystko na jedną kartę. Wprowadził na boisko Bruno Petkovica, a jego zespół przeszedł na grę trójką napastników. To spowodowało odsłonięcie się z tyłu, co skrzętnie próbowała wykorzystać drużyna z Ameryki Południowej. W 58. minucie po wymianie podań na jeden kontakt, dublet mógł skompletować Messi, ale górą z tego pojedynku wyszedł Livaković. Argentyńczycy nieustannie penetrowali bramkę Chorwacji, co przyniosło trzeciego gola w 69. minucie. W rolach głównych argentyńskiego filmu dla dorosłych ponownie wystąpili Messi z Alvarezem. Gwiazdor PSG najpierw ośmieszył jednego z najlepszych obrońców tego mundialu, Josko Gvardiola, a następnie wyłożył piłkę znajdującemu się na piątym metrze Alvarezowi. Ten pewnym strzałem wyprowadził swój zespół na trzybramkowe prowadzenie. Tym samym 20-latek udowodnił, że posadzenie na ławkę rezerwowych chimerycznego w tym turnieju Lautaro Martineza, było trafną decyzją selekcjonera Argentyny. W końcowym etapie meczu Chorwaci próbowali zdobyć honorowego gola, jednak nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Emiliano Martineza. Hrvatska zagra więc w meczu o trzecie miejsce, a Albiceleste powalczą o mistrzostwo świata, na które wyczekują z utęsknieniem od 1986 roku.
Francja – Maroko 2:0 (T. Hernandez 5′; Kolo Muani 79′)
Marzenia Maroka o wielkim finale dobiegły końca. Francuzi zwyciężyli po trudnym spotkaniu. Gol z piątej minuty ułatwił mecz obrońcom tytułu, Maroko musiało od razu wziąć się do odrabiania strat. W pierwszej połowie to Francja miała więcej okazji do zdobycia bramki. Olivier Giroud mógł wpisać się na listę strzelców w pierwszym kwadransie, ale zmarnował doskonałą sytuację. Plany Maroka pokrzyżowała również kontuzja kapitana Romaina Saissa, który musiał przedwcześnie opuścić boisko. Ta sytuacja jednak nie wpłynęła źle na ich grę. Starali się pozycyjnymi atakami rozmontować obronę przeciwników. Tuż przed przerwą strzałem z przewrotki popisał się El Yamiq, lecz piłka odbiła się od słupka.
W drugiej części spotkania ekipa trenera Regragui’ego grała bez kompleksów. Konstruowali kolejne ataki na francuską bramkę, ale defensywa rywali była szczelna i dobrze zorganizowana. Gra piłkarzy z Afryki wyglądała bardzo dobrze. Mieli wiele okazji, swoją aktywnością w ofensywie wyróżniali się Hakim Ziyech oraz Sofiane Boufal, toczyli oni twarde pojedynki z obrońcami ekipy Didiera Deschampsa. W środku pola bardzo aktywny był Sofyan Amrabat, ale Fofana i Tchouameni nie dawali mu pokazać pełni swoich możliwości. Po drugiej stronie barykady Kylian Mbappe miał sporo problemów ze swoim klubowym kolegą Achrafem Hakimim. Trener Francuzów zauważył to i wpuścił na murawę Marcusa Thurama, który radził sobie z zawodnikiem PSG, a Mbappe przeszedł na pozycję napastnika. W 78. minucie na murawie pojawił się Kolo Muani, który po chwili trafił do siatki Maroka z najbliższej odległości. Nie byłoby tego gola, gdyby nie kapitalna, indywidualna akcja Mbappe, po której piłka trafiła pod nogi piłkarza Eintrachtu Frankfurt. Lwy Atlasu pokazały wolę walki, nie ustępowały ani na chwilę, cały czas atakowały, ale na ich nieszczęście nie udało się sforsować defensywy Trójkolorowych. Biorąc pod uwagę całe spotkanie można odnieść wrażenie, że to Maroko zaprezentowało się lepiej, ale już nie raz na tych mistrzostwach przekonaliśmy się, iż to nie styl decyduje o wyniku, lecz dobra skuteczność i szczelna obrona. Właśnie taką postawę widzieliśmy ze strony Francji, która będzie miała szansę obronić tytuł w finale z Argentyną. Piłkarze z Afryki powalczą o brązowy medal z reprezentacją Chorwacji.