LifestylePasje

Książki na Instagramie – Królowa Literatury

Instagram służy nie tylko do wstawiania zdjęć, ale i dzielenia się swoim hobby. W ciekawy sposób robi to Karolina Mierzwińska – studentka KUL prowadzi konto związane z literaturą. To jej pasja i sposób na relaks. Jakie były początki jej profilu?

Konto na Instagramie; źródło https://instagram.com/krolowaliteratury?igshid=YmMyMTA2M2Y=

Coś Nowego; Edyta Skrzypczak: Twoją pasją jest literatura. Skąd wzięło się zainteresowanie? Jak narodził się pomysł prowadzenia konta na Instagramie ?

Karolina Mierzwińska: Nie było konkretnego momentu, w którym nagle bym odkryła, że to jest to. Książki towarzyszą mi od najmłodszych lat. Mama zawsze czytała mi bajki na dobranoc. Niektóre po kilka razy. Był nawet taki moment, że kilka znałam na pamięć. Brałam wtedy książeczki i udawałam, że je czytam, mimo że absolutnie nie umiałam. Ale za to miałam dobrą pamięć.

ES: Co konkretnie zawiera Twój profil?

KM: Pomysł na prowadzenie konta pojawił się w lipcu 2021 roku. Jestem aktualnie jedyną osobą w rodzinie, która naprawdę uwielbia czytać i ma stały kontakt z literaturą. Nie miałam za bardzo z kim rozmawiać o książkach, dzielić się tym, co przeczytałam. Moja mama miała dość słuchania o tym. Wtedy pomyślałam sobie, że może założę profil, gdzie będę się dzielić literaturą. Z osobami dla których czytanie jest ważne tak jak dla mnie. Chciałam polecać książki, które w jakiś sposób na mnie wpłynęły, ale również zwracać uwagę na takie, po które w życiu nie sięgnęłabym drugi raz z różnych powodów. Pierwszy post był o serii „Ania z Zielonego Wzgórza”.

ES: Chcesz przez swój profil zarażać czytaniem, czy po prostu prowadzisz to z pasji?

KM: Głównie wstawiam posty z książkami, które przeczytałam. Staram się być bardzo obiektywna w swoich opiniach. Nie sztuką jest napisać o książce, że jest gniotem, choć subiektywnie mogłabym tak powiedzieć. Dla mnie sztuką jest przede wszystkim znaleźć w tej książce coś dobrego, bo skoro została wydana, to oznacza, że ma jakiś swoich zwolenników. Często odzywam się również na relacjach zwracając uwagę na różne premiery, które moim zdaniem warto przeczytać albo udostępniam informacje o promocjach. Nie ograniczam się do jednego gatunku, czytam wszystko. Poza Instagramem prowadzę TikToka – tam również znajdują się recenzje i różne filmiki związane bardziej z fabułą jakiejś konkretnej książki. Wciąż się uczę – zwłaszcza, gdy próbuję coś sensownego nagrać na TikToka lub stworzyć rolkę na Instagramie.

https://instagram.com/krolowaliteratury?igshid=YmMyMTA2M2Y=

ES: A jak Twoi obserwujący? Są dla Ciebie istotni? Liczysz się z ich opiniami?

KM: I jedno, i drugie. Chciałabym, żeby ludzie odnaleźli radość w czytaniu; żeby nie patrzyli na to, jak na stratę czasu i przede wszystkim nie zabierali tej radości innym. Kilkakrotnie słyszałam przykre komentarze, że takie czytanie do niczego nie prowadzi, że książki nie są do niczego potrzebne, więc po co je kupować; że to marnowanie pieniędzy. Zazwyczaj takie stwierdzenia padały od osób, które znajdują się w moim bliskim otoczeniu i które przede wszystkim nie czytają. Zawsze, gdy coś takiego usłyszę, nie wiem, co odpowiedzieć. Bo ta osoba i tak tego nie zrozumie. Jak mam wyjaśnić jej swoją pasję? Te uczucia, kiedy zatracam się w lekturze, do tego stopnia, że nie widzę już liter tylko napisaną scenerię i bohaterów. Przeżywam, głęboko wszystko przeżywam wraz z tymi bohaterami, wszystko, chociaż doskonale wiem, że to fikcja. Albo mam ciarki na skórze jak główna bohaterka. Po tym poznaję, że książka jest naprawdę dobra. Bo mnie kupiła, porwała, zapadła w serce. Tego nie da się od tak wytłumaczyć. To trzeba przeżyć. Czytać. Albo chociaż zachować zgryźliwe opinie dla siebie, bo jeżeli czytam, to jest to dla mnie ważne. Literatura to nieodłączna część mnie. Każdy, kto mnie poznaje lub zna już bardzo dobrze, musi to zaakceptować. Bo ja z tego nie zrezygnuję.

ES: Często takie profile nawiązują współprace z wydawnictwami. Masz już to za sobą? Jeśli tak, jakie towarzyszyły emocje i wrażenia?

KM: Szanuję swoich obserwujących, z niektórymi mam nawet bliższy kontakt. Cieszą mnie wiadomości, kiedy ktoś do mnie pisze, żebym coś poleciła, albo w ogóle reagują na moje relacje. Dostałam kiedyś również wiadomość od pewnej dziewczyny, która napisała, że zaczęła się wkręcać w czytanie dzięki mnie. Nie ukrywam, że się wtedy rozpłakałam. Zwłaszcza, że to był moment mojego chwilowego załamania, czy to, co robię, ma sens. Uwielbiam również kontakt z autorami, za każdym razem rozpiera mnie radość, jak widzę swoją relację na ich instastory. Z niektórymi zamieniłam również kilka słów w wiadomościach prywatnych. Niesamowita jest ta bookstagramerska społeczność i cieszę się, że jestem jej częścią. Oraz tak, Udało mi się nawiązać nawet dwie współprace z wydawnictwem w krótkim czasie. Jak zobaczyłam wiadomość z propozycją, to nie mogłam uwierzyć, że jest prawdziwa. Z tych wszystkich emocji siedziałam do północy, nie mogąc otrząsnąć się z szoku. A potem zapoznałam się z tym co miałam zrecenzować i stwierdziłam, że akurat ta książka może mi się spodobać, więc się zgodziłam.

ES: Pewnie jesteś dumna ze swojego profilu. Opisz jakie były początki prowadzenia takiego konta.

Recenzja książki; źródło https://instagram.com/krolowaliteratury?igshid=YmMyMTA2M2Y=

KM: Na początku bałam się, że nikt nie dostrzeże tego konta. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, bo dość szybko znalazła się mała garstka osób i do dziś są razem ze mną na tym profilu. Miałam również problem z wymyśleniem odpowiedniej nazwy. Inspirację zaczerpnęłam z innego profilu, gdzie pewna dziewczyna zamieszcza tam cytaty o życiu, przyjaźni, miłości, uczuciach. To konto to królowa miłości, więc dlaczego ja nie mogłam stać się królową literatury? Później miałam zmienić tę nazwę, ale zorientowałam się, że nikt nie wymyślił podobnej, więc została. Obecnie nie żałuję tego wyboru.

ES: Trudno było stworzyć pierwszą recenzję? Jak sobie radziłaś z nagrywaniem i publikowaniem materiałów?

KM: Nie miałam problemu z napisaniem recenzji. Pisałam to, co czułam; na co zwróciłam uwagę; co mi się podobało, a co wypadło najsłabiej. Stawiam zawsze na szczerość. Chociaż czasami trudno jest mi połączyć obiektywizm ze szczerością. Przykładem jest recenzja „Hrabiny de Charny” Aleksandra Dumasa. Ciężko mi było jasno dać znać moim obserwującym, że osobiście, bym jej już nigdy nie przeczytała, jednocześnie nie skreślając całej książki. Nie mogłam tego zrobić, pewne elementy w niej zawarte… Byłoby barbarzyństwem z mojej strony, gdybym ich nie doceniła. Jeśli chodzi o publikację materiałów, moi przyjaciele są zazwyczaj chętni do pomocy, zwłaszcza jeśli wymarzę sobie zdjęcie, na którym moja obecność jest niezbędna. Zawsze mam jakąś wizję, jak widzę książkę na zdjęciu. Część zdjęć i grafik widniejących na profilu jest mojego autorstwa, ale niektóre zdjęcia zrobili moi przyjaciele, gdyż nie miałam odpowiedniego aparatu. Na szczęście zmieniłam ostatnio telefon, więc powinno być już lepiej. Mimo wszystko jestem im wdzięczna za pomoc. Filmy nagrywam sama.

ES: Jesteś studentką dziennikarstwa. Na 1. roku macie zajęcia z głównych nurtów w literaturze światowej. Co sądzisz o tych zajęciach pod kątem literaturoznawstwa?

KM: Uwielbiałam te zajęcia. W ogóle uważam, że powinny zostać nieważne w jakiej formie. Przede wszystkim zmieniają postrzeganie literatury jako takiej. Poszerzają ją o konteksty, środki stylistyczne w nich zawarte, zabiegi literackie. Po czymś takim inaczej patrzy się na dane dzieło. Te zajęcia zwracały również uwagę na to, co było istotne dla ludzi, którzy pisali tak, a nie inaczej w danej epoce. Cenne lekcje z nich wyniosłam, szkoda, że trwały tak krótko.

ES: Studiujesz też filologię polską. Jak spełniasz się tam pod kątem literatury i czytelnictwa?

https://instagram.com/krolowaliteratury?igshid=YmMyMTA2M2Y=

KM: Filologia polska to w ogóle inny wymiar – bardzo wymagający. Przede wszystkim ten kierunek nie ma aktualnie nic wspólnego aktualnie z książkami czytanymi dla przyjemności. To bardziej kierunek skupiający się na naszym dziedzictwie narodowym. Czytam teksty, które są klasyką literatury polskiej – „Bogurodzica” czy „Lament Świętokrzyski”, ale jest ich o wiele więcej. Cenię je za wiedzę, jaką przekazują. Warto je znać, bo mówią wiele o przeszłości naszego kraju, o tradycji i ważnych wartościach w naszym narodzie. Na filologii polskiej dużo jest również poezji na tym kierunku, która mam wrażenie, że będzie gwoździem do mojej trumny. Nie lubię poezji, w ogóle nie jest mi z nią po drodze. Proza i dramaty – to jest to, co uwielbiam. Poezji mówię stanowcze nie. W większości przypadków jest trudna w odbiorze i rzadko trafiam na wiersz, który zwyczajnie mi się spodoba. W większości trafiam na takie, które – mimo głęboko ukrytego sensu – nie robią na mnie wrażenia. Ogólnie jednak cieszę się, że mam do czynienia z literaturą, bo mogę o niej rozmawiać, a tego stanowczo brakuje mi na dziennikarstwie. Minus jest taki, że nie mam czasu czytać własnych książek.

ES: Chciałabyś dodać coś od siebie?

KM: Życzę wszystkim, żeby każdy odnalazł swoją pasję i mógł bez przeszkód się w niej spełniać. Bez zgryźliwych komentarzy. Bez podcinania skrzydeł.

ES: Dziękujemy za te motywujące słowa i życzymy dalszych sukcesów!

Edyta Skrzypczak

Studentka pierwszego roku dziennikarstwa. Skończyłam szkołę średnią jako architekt krajobrazu. Kocham czytać książki, rysować, słuchać muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *