Nasi bracia mniejsi to nasi przyjaciele

Stowarzyszenie Mielecka Inspekcja Ochrony Zwierząt powstało w kwietniu 2021 roku. Jego głównym celem jest ratowanie życia i zdrowia zwierząt. Dziewczyny starają się walczyć z okrucieństwem. Z okazji Światowego Dnia Zwierząt członkinie MIOZ podzieliły się z nami swoimi przeżyciami, pasją do ratowania braci mniejszych oraz zachęciły do pomocy.

Aurelia Bryła, Coś Nowego: Skąd wziął się pomysł na założenie organizacji?

Mielecka Inspekcja Ochrony Zwierząt: Jesteśmy grupą dziewczyn, które poznały się parę lat temu, działając w innym stowarzyszeniu. Przez ponad pół roku zabezpieczyłyśmy i uratowałyśmy mnóstwo zwierząt, poczynając od kanarków, przez żółwie, psy, koty, kończąc na sowie czy nietoperzach. Reagowałyśmy na każdą krzywdę, która była nam zgłaszana – a było jej naprawdę dużo, min. pomoc przez telefon o każdej porze dnia i nocy. Organizację tę chciałyśmy mocno postawić na właściwe tory. Robiłyśmy wiele, aby pomagać zwierzakom i myślałyśmy, że tak właśnie jest, że organizacja ta powstała również z tą myślą, ale myliłyśmy się bardzo. Zostałyśmy oszukane – konto bankowe, na którym były pieniążki dla podopiecznych, zostało wyczyszczone, a co za tym idzie zwierzęta pod naszą opieką zostały bez środków na opiekę weterynaryjną i leczenie, którego tak potrzebowały. Na początku nie wiedziałyśmy co myśleć, ale nie mogłyśmy zrezygnować, bo przecież zwierzaki, które potrzebują pomocy – te pod naszą opieką i te gdzieś tam samotne – potrzebują naszej pomocy. I tak dzięki wspaniałym ludziom oraz ich i naszej mobilizacji powstałyśmy niczym Feniks z popiołów.

AB: Jaka była wasza najtrudniejsza interwencja?

MIOZ: Najtrudniejszym zadaniem dla nas było złapanie psa Gremlina i opieka nad nim w pierwszych miesiącach. Psiak przez około 5 lat błąkał się po okolicznej wsi, do nikogo nie podchodził i uciekał, gdy tylko zobaczył człowieka. Złapanie go zajęło nam kilka miesięcy i dziesiątki godzin oczekiwań poświęconych na próby zagonienia go na zamknięty teren i złapanie go do klatki łapki. Na szczęście w grudniu 2020 udało się złapać tą chodzącą świerzbową skorupę z ropiejącymi oczami, wychudzoną, z ogromną ilością kleszczy. Pierwsze tygodnie były ogromnie trudne – psiak ze strachu potrafił rzucać się do naszych rąk, do nóg bądź twarzy. Ale nie poddałyśmy się i wspólnymi siłami wygrałyśmy tę walkę, Psiak stał się radosnym kanapowym psiakiem, który sam prosi się o czułość i uwagę. Wyzdrowiał, przytył i obrósł w bujną biszkoptową sierść.

AB: Dlaczego zdecydowałyście się na pomoc ptakom?

MIOZ: Z bardzo prostego i smutnego powodu – są to w ogromnej mierze istoty niezauważalne przez ludzi, bardzo mało organizacji w naszym rejonie chce i potrafi im pomóc, podejmuje walkę o ich życie. Powszechne przekonania i mity na ich temat są bardzo krzywdzące – są to ogromnie inteligentne i wrażliwe zwierzęta. W żaden sposób nie zasługują na miano głupich bądź niepotrzebnych. Nasze stowarzyszenie kocha wszystkie zwierzęta.

AB: Co możemy zrobić, aby polepszyć los zwierząt?

MIOZ: Na początku musimy znaleźć przyczynę złego funkcjonowania dobrostanu zwierząt i nad tym popracować. Największe szkody powodują: brak uświadomienia ludzi, brak sterylizacji, przez którą masa zwierząt jest porzucana i zdana tylko na siebie, małe kary za wykroczenia i przestępstwa związane z ustawą o ochronie zwierząt, ciężka współpraca z niektórymi gminami. Należy jednak również zająć się skutkami, czyli złym dobrostanem zwierząt, pomocą zwierzętom potrzebującym i szukającym domów, czy też ściganiem sprawców przestępstw. Ale co najważniejsze dla nas i dla ludzi prywatnych – reagować i zgłaszać. Bądźmy empatyczni!

AB: Czy w obecnych czasach ciężko jest prowadzić stowarzyszenie?

MOIZ: Niestety, obecna sytuacja jest bardzo ciężka. Malutkie organizacje takie jak nasza wykonuje działania czysto wolontariacko, a możemy to robić tylko dzięki osobom, które wspierają nas pieniężnie. Powszechna znieczulica na naszych braci mniejszych, coraz wyższe koszty życia ludzi oraz tym samym nasze rosnące wydatki nie sprzyjają pomocy. Wielu woli wspierać ogromne fundacje i stowarzyszenia, natomiast zapomina o tych małych, lokalnych organizacjach, które nie mają ludzi od reklam, zdjęć, filmów i marketingu, przez co nie może uzbierać funduszy na naszych małych podopiecznych.

AB: Jak można wspierać Waszą organizację?

MIOZ: Można ją wspierać na wiele sposobów – prywatnie, grupowo czy nawet firmowo. Poza wsparciem czysto finansowym, czyli darowiznami przesyłanymi na konto czy na daną zbiórkę internetową, można również pomóc rzeczowo. Samemu, ze znajomymi, ze współpracownikami można zebrać potrzebne rzeczy i przekazać naszej organizacji. Dodatkowo często istnieje możliwość dołączenia do kiermaszów, ryneczków czy bazarków na Facebooku, gdzie zebrana kwota będzie przeznaczona na dalsze działania. W niektórych organizacjach, które mają swoje własne budynki, jest możliwość wolontariatu z podopiecznymi. Bardzo ważne jest ponadto udostępnianie na portalach postów wyadaptacyjnych, pomocowych i zbiórek. W głównej mierze od tego zależy łatwość adaptacji zwierząt czy też zwiększenie liczby darczyńców. Prosimy Państwa również o wsparcie naszych działań, abyśmy były w stanie utrzymać naszych obecnych Podopiecznych i mieć możliwość na pomoc kolejnym istotom. Nawet najmniejsze wsparcie, każda złotówka ma znaczenie. Żebyśmy mogły działać, potrzebujemy wsparcia od Was. Możecie zasilić konto tutaj: 10160014621859810780000001 zawsze z tytułem „Darowizna (na jaki cel)” lub MIOZową zbiórkę https://zrzutka.pl/gzjfe3

AB: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszym rozwoju.

Aurelia Bryła

Studiuję na III roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na KUL. Z wykształcenia jestem technikiem weterynarii. Uwielbiam podróżować. Jestem bardzo otwartą, kreatywną i ciekawą świata osobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.