Felieton sportowySport

Mistrzowie Polski

Raków Częstochowa zostaje nowym piłkarskim mistrzem Polski. Drużyna z województwa śląskiego w zasłużony oraz pewny sposób wygrywa ligę. Jednak na tym ich historia się nie kończy, zdobyciu tego zaszczytnego miana towarzyszy wiele smaczków, co tylko dodaje pikanterii i kontrowersji.

7 maja 2023 roku drużyna prowadzona przez Marka Papszuna wreszcie osiągnęła to co było przez 2 lata na wyciągnięcie ręki, lecz przez nierówną formę w ostateczności nie udało się do tego dojść. Mowa oczywiście o wygraniu Ekstraklasy. Raków w rozgrywkach ligi polskiej 2022/23 był bezkonkurencyjny i już na 3 kolejki przed końcem sezonu zapewnił sobie tytuł, który jest pierwszym w ich 102-letniej historii. Wygląda na to, że Polska w końcu doczekała się drużyny klasowej, która gra dobrze w ofensywie, jak i w defensywie. Co warte uwagi Raków po 31 kolejkach na swoim koncie zgromadził 71 punktów, to w naszych rozgrywkach jest niespotykanym wynikiem. Dokonania częstochowian nikt nie może podważyć, mistrzostwo wywalczyli zasłużenie, jednak okoliczności oraz poszczególne ruchy Medalików mogą budzić niesmak.

Hipokryzja spod Jasnej Góry

Zanim poznaliśmy nowego mistrza kraju, mieliśmy okazję obejrzeć finał Pucharu Polski, rozgrywany między Legią oraz samym Rakowem. Nieoczekiwanie trofeum to po pięciu latach odzyskał stołeczny klub, który niemalże przez dwie godziny grał w osłabieniu (w 6. minucie czerwoną kartkę otrzymał Ribeiro, natomiast sam mecz zakończył się serią jedenastek) oraz nie był w stanie realnie zagrozić podopiecznym Papszuna. Raków był nieskuteczny, miał kilka sytuacji sam na sam, jednak bez problemu bronił je Kacper Tobiasz, który też wybronił strzał Mateusza Wdowiaka, dzięki czemu Wojskowi wygrali mecz. Po zakończeniu spotkania doszło do kuriozalnych scen. Filip Mladenović (prawdopodobnie sprowokowany) wybiegł na murawę, przebiegł sporą część boiska i wdał się w fizyczne potyczki z kilkoma graczami Rakowa. Tymi zawodnikami byli: Marcin Cebula, Wiktor Długosz oraz Jean Carlos. Z tego powodu wybuchł niemały skandal, natomiast osoby związane z finalistą PP domagały się poważnych konsekwencji dla Serba, zaczynając od kary finansowej oraz zawieszenia, a skończywszy na rozwiązaniu kontraktu z piłkarzem. Sam Marek Papszun zdołał udzielić dość dosadnego wywiadu, w którym powiedział, że wstydziłby się, gdyby miał takiego piłkarza w klubie. Jestem zdania, że oburzenie Medalików było słuszne, gdyż Filip Mladenović zdecydowanie przesadził i godził w dobre imię prawdziwego sportowca, tym samym zapracował sobie na karę. Gracz z Serbii zachował się niczym Marcin Najman, który również zasłynął z pomylenia dyscyplin sportu oraz zrobienia sporego szumu wokół siebie z bardzo niechlubnego powodu. Chichot losu jest taki, że Najman jest z Częstochowy oraz kibicuje nowemu mistrzowi Polski, co tylko dodaje absurdalności tej konotacji. Ostatecznie Mladenović się opamiętał oraz uderzył się w pierś. Po samym finale PP umieścił na swoim koncie na Instagramie bardzo szczery i refleksyjny wpis, w którym przeprasza staranowanych przez siebie rywali, a poza nimi sztab Rakowa na czele z Papszunem, do tego przeprosił swój klub za jego niegodne reprezentowanie.

W dodatku legionista został ukarany za swój czyn przez Komisję Dyscyplinarną PZPN. Kara jest niemała, zawodnik został zawieszony we wszystkich rozgrywkach krajowych, a także zobowiązał się do zapłacenia kary finansowej o wymiarze 120 tysięcy złotych. Możemy dyskutować, czy skala tego wyroku jest adekwatna do czynu Serba, tak cieszy to, że chuligaństwo zostało ukarane. Na takie incydenty nie ma miejsca. Szkoda tylko, że sam Raków nie był tak konsekwentny w przypadku swojego piłkarza – Vladislava Gutkovskisa, który 7 maja w czasie fety mistrzowskiej zaczął obrażać prezydenta Częstochowy – Krzysztofa Matyjaszczyka. Łotysz przez megafon wykrzykiwał niecenzuralne epitety pod adresem włodarza miasta, których nawet nie warto przywoływać, gdyż niszczą nasz język, podobnie jak Raków przepis o młodzieżowcu. Napastnik Rakowa co prawda przeprosił Matyjaszczyka za to zajście oraz wyraził skruchę, tak sam klub w żaden sposób się do tego nie odniósł i nie przeprosił, co tylko świadczy o krótkowzroczności Rakowian.

Cygańskie lobby w PZPN

Gdy mówimy o Rakowie to nie sposób nie wspomnieć o Wojciechu Cyganie, a więc obecnym wiceprezesie PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego, który w latach 2018 – 2021 pełnił funkcję prezesa klubu spod Jasnej Góry. Co warte uwagi od 1 stycznia 2022 roku jest przewodniczącym rady nadzorczej klubu, co już świadczy o pewnym paradoksie. Nie ukrywam, ale mi trudno zrozumieć jak można jednocześnie pełnić tak ważną funkcję w klubie oraz w związku. Przecież tu na odległość śmierdzi jakimś przekrętem oraz potencjalnymi decyzjami związku na korzyść konkretnego zespołu. Wojciech Cygan z tej możliwości korzysta na ile tylko potrafi i odkąd jest w zarządzie naszego związku piłkarskiego to lobbuje nad zmianą, a najlepiej pozbyciem się przepisu o młodzieżowcu. Jeszcze do sezonu 2021/22 w meczu ekstraklasy, w pierwszym składzie danej drużyny miał być przynajmniej jeden młodzieżowiec, jednak od bieżących rozgrywek ten przepis w praktyce istnieje wedle uznania. Ten kto chce to wystawia młodzieżowca i odwrotnie. Co prawda są limity za których niewypełnienie grożą kary pieniężne, tak drużyny nie ryzykują już walkowerem za brak młodzieżowca w wyjściowej ‘’11’’, jak to wyglądało wcześniej. Tym samym takie kluby jak Raków, a więc te bogate mogą sobie pozwolić na np. 3 milionową karę i na tym zbyt wiele nie stracić. Kto wie, ale być może od kampanii 2023/2024 nie będzie żadnych regulacji cd. gry młodych piłkarzy w naszej lidze, a tym samym misja Cygana zostanie wypełniona. Człowiek ten nie jest orędownikiem pozbycia się tego przepisu przez przypadek, otóż jego klub ma ogromne problemy z wypełnianiem tego postanowienia, tym samym taka decyzja byłaby im na rękę. To tylko budzi wstręt do samego związku, jak i Mistrza Polski, który ma swojego prezesa w związku, dzięki czemu mogą być w lepszym położeniu od innych klubów. W dodatku pokazuje, że kolesiostwo wciąż jest na porządku dziennym i nikt się z nim nie kryje…

Zbawca Morawiecki

Jak powszechnie wiemy stadion Rakowa nie należy do najpojemniejszych. Jego liczebność to zaledwie 5500 miejsc siedzących, co przy stadionie Lechii Gdańsk – spadkowicza z Ekstraklasy, wygląda kuriozalnie niczym produkcje Monty Phyton’a. Władze klubu od lat nie mogły się doprosić o środki z częstochowskiego ratusza, które miałby być przeznaczone na stadion z prawdziwego zdarzenia, więc z odsieczą postanowił przyjść premier Mateusz Morawiecki, który w czwartek (11 maja br.) zadeklarował pomoc w postaci 40 milionów złotych, które rząd przeznaczy na zwiększenie pojemności obiektu. Te środki mają stanowić ponad połowę całej inwestycji (60-70 mln złotych), która ma przynieść stadionowi około 2500 miejsc, przez co na stadionie mogłoby się zjawiać nawet 8 tysięcy kibiców. Cóż za przypadek, że Prezes Rady Ministrów wychodzi z taką inicjatywą akurat na 5 miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. Czy ktoś ma wątpliwości cd. szczerości i hojności pana Morawieckiego? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi, niech każdy sam odpowie na nie według uznania. Tak przyznam sam, że taki ruch jest trochę niesprawiedliwy wobec innych drużyn, jak np. Warty Poznań, a więc takich, które nie mają swojego stadionu i muszą pokonywać kilkadziesiąt kilometrów po to, aby rozegrać domowy mecz, a w dodatku płacić konkretne środki za wynajem obiektu.

Życzenia dla mistrza

Mimo tego, że nie podobają mi się pewne zagrania częstochowian oraz otoczka wokół nich to życzę im jak najlepiej w eliminacjach do europejskich pucharów. Niezależnie od poczynań na krajowym podwórku, powinniśmy się wzajemnie wspierać, gdy polski zespół gra w Europie. Raków chociaż może wzbudzać niesmak to kadrę oraz pomysł ma niczego sobie, więc ma potencjał na osiągniecie dobrego wyniku w rozgrywkach Starego Kontynentu. Tym samym w interesie każdej naszej drużyny jest to, aby mistrz Polski zaszedł jak najdalej w ważnych rozgrywkach i zdobył wiele punktów do polskiego współczynnika UEFA, który pozwala na ewentualne rozstawienia itp. w konkretnych etapach turnieju. Mam też nadzieję, że w przyszłości nie będą wykorzystywać swojego przedstawiciela w PZPN do ruchów na ich korzyść, a także wszelkie inne kontrowersje będą omijać ich szerokim łukiem. Medaliki są mistrzem piłkarskim i to wystarczy, życzę, aby klub ten był amatorem na polu zielonych stolików wówczas będzie to zdrowy i spokojny byt.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *