Felieton społecznyTematy społeczneTOP

Bunt maszyn już trwa [felieton]

5 lat studiowania w Lublinie sprawiło, że w mojej głowie na dobre utkwiła lista wszystkich regionalnych stacji radiowych, które namiętnie odsłuchiwałem podczas wędrówek po mieście moim czterokołowym wehikułem. Zdarzało się, że radiowe przeboje zagłuszał mój stały kompan podróży, recytujący do znudzenia frazy „skręć w lewo”, „skręć w prawo” i „jesteś miejscu”. O ile lubelskie pasmo radiowe nie kryje już przede mną żadnych tajemnic, o tyle w stolicy cebularza wciąż potrafię znaleźć dzielnice, w których czuję się jak podatnik w Polskim Ładzie. Nic dziwnego, że stałą pozycją w menu moich aplikacji mobilnych są Mapy Google, których używam do eksplorowania nieznanych mi lądów. Jednak czy tylko do tego?

Sięganie do kieszeni po telefon, w celu rozwiązania moich mniej istotnych życiowych problemów, weszło mi już tak bardzo w nawyk, że coraz częściej odblokowuję smartfona z lenistwa niż faktycznej potrzeby. Po co wypatrywać połączenia w rozkładzie na przystanku? Wystarczy włączyć Jakdojade. Szukam filmu na wieczór? Netflix zrobi to za mnie. Mnożenie w pamięci? Przecież mam kalkulator. To już tak popularne praktyki, że zacząłem przyłapywać na nich nawet samego siebie. Właśnie wtedy zrozumiałem jak bardzo uzależniamy się od otaczającej nas technologii. Ciężko w dzisiejszych czasach przedkładać samodzielność nad wygodę, a to z kolei prowadzi do zanikania wielu praktycznych nawyków. A to może okazać się dla nas bardzo niebezpieczne.

I'm not a robot GIF
źródło: Tenor

Oglądaliście Terminatora? Nawet jeżeli nie, to zapewne znacie ogólny zarys fabuły. Ludzie tworzą sztuczną inteligencję, która buntuje się i dąży do eksterminacji całej ludzkości. Wiele osób przesiąkniętych tworami współczesnej popkultury właśnie tak wyobraża sobie bunt maszyn i zagładę naszej rasy. Ja mam na to nieco inną teorię. Moim zdaniem bunt maszyn… JUŻ TRWA! Ale nie taki jakim rysują go reżyserzy z Hollywood. W mojej wersji apokalipsy (takiej bardziej realnej) zwróciliśmy technikę sami przeciwko sobie. Owszem, wynalazki od zawsze były tworzone z myślą ułatwiania ludziom życia, jednak odnoszę wrażenie, że z biegiem czasu urządzenia zaczynają wyręczać nas w zbyt wielu kwestiach. Wsiadam bezwiednie do autobusu numer 151, będąc święcie przekonanym, że dowiezie mnie do Kauflanda, ponieważ „powiedziała” mi tak aplikacja. Taka ślepa ufność może przysporzyć nam różnych kłopotów, jeżeli w programie wystąpi jakiś błąd lub zaatakuje go internetowy wirus. Innym razem wybieram się do kawiarni cztery przecznice dalej, tylko dlatego, że zdaniem mojego Asystenta Google tam jest najlepsza kawa. Niestety tracę przez to  możliwość spontanicznego odkrycia fajnego miejsca w Lublinie na popołudniowym spacerze. Ile w tym wygody, a ile bezpieczeństwa i wykorzystanych okazji?

Technologia wyręcza nas w pracy, zaczyna wyręczać w myśleniu, a niedługo będzie wyręczać też w przeżywaniu. Może czasem fajniej byłoby wyłączyć nawigację i zgubić się w nieznanym mieście? Zaryzykować i spróbować czegoś nowego bez konsultowania tego z „gustomierzem”? I nie szukać w Internecie zdjęć odnowionego Parku Ludowego, tylko pojechać zobaczyć go na własne oczy? Urządzenia mogą pomagać nam w wielu kwestiach, ale potrafią też kraść nasze życie, dlatego warto odłożyć smartfona na bok i zacząć samodzielnie je przeżywać. Nie wypatrujmy hollywoodzkiego buntu maszyn na horyzoncie – on nie nadejdzie… bo dzieje się już dziś. Możemy tylko go przerwać.

Dawid Zapora

Informatyk, poeta i twórca ekscentryk. Pisanie to dla mnie chleb powszedni. Odkąd pamiętam pasjonowałem się tworzeniem niekonwencjonalnych form literackich i dziennikarskich. Na co dzień zgłębiam tajniki świata komputerów, a w wolnych chwilach oddaję się sztuce, muzyce i kinematografii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *