Kultura

Armenia wygrywa Eurowizję Junior 2021. Bajeczny konkurs w Paryżu

Wczoraj w Paryżu odbyła się 19. edycja Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci. Po wyrównanej rywalizacji na niezwykle wysokim poziomie głosowanie wygrała Malena z Armenii z piosenką ,,Qami Qami’’. Sara James zajęła drugie miejsce z zaledwie sześciopunktową stratą. To trzecie podium Polski w tym konkursie.

Pod koniec września preselekcyjną Szansę na Sukces wygrała Sara James i wywalczyła możliwość reprezentowania Polski na Eurowizji Junior 2021 w Paryżu. Sara to trzynastolatka pochodząca z Ośna Lubuskiego (woj. lubuskie). Jest córką Polki i Nigeryjczyka, który również jest piosenkarzem. Uczęszcza do szkoły muzycznej w Słubicach gdzie poza śpiewem uczy się także gry na pianinie. W marcu tego roku wygrała 4. edycję prestiżowego talent-show dla młodych wokalistów – The Voice Kids. Już wtedy typowano ją do reprezentowania Polski, ale aby uzyskać taką szansę musiała najpierw wygrać jeszcze wspomnianą wyżej Szansę na Sukces. Preselekcje wygrała z radiową, popową piosenką ,,Somebody’’ napisaną przez słynny duet Dominica Buczkowskiego-Wojtaszka i Patryka Kumóra (pracowali też przy zwycięskiej piosence Roksany Węgiel i Viki Gabor) oraz Jana Bieleckiego i Toma Martina. Poza Sarą w konkursie miało wziąć udział 18 młodych talentów z różnych krajów Europy (i nie tylko). Polka od początku typowana była przez ekspertów jako jedna z faworytek tej edycji.

Sara James w programie ,,Szansa na Sukces. Eurowizja Junior 2021”

W niedzielę, 12 grudnia pierwsze delegacje zaczęły przyjeżdżać do stolicy Francji. Na następny dzień planowana była tylko uroczysta Ceremonia Otwarcia, którą w ostatniej chwili ze względu na bezpieczeństwo pandemiczne odwołano i zastąpiono krótką ceremonią losowania miejsc startowych (pierwszego, ostatniego i pozycji gospodarza). Był to dosyć nielogiczny ruch ze strony organizatorów, bo postanowiono i tak zebrać wszystkich uczestników na wspólne oglądanie uroczystości w małej sali kinowej. Wieczorem producenci show przydzielili pozostałe pozycje startowe biorąc pod uwagę atrakcyjność show i względy techniczne. Polsce przypadło miejsce nr. 3, które według statystyk nie napawało nas zbyt dużym optymizmem.

Od wtorku do piątku odbywały się dwie serie prób technicznych. Pierwsza tura była tradycyjnie zamknięta dla dziennikarzy. Dopiero podczas drugiej serii prasa mogła wejść do Centrum Prasowego i obserwować co dzieje się w arenie. Z Polski przez sytuację pandemiczną akredytowane zostały tylko cztery osoby (z redakcji stricte eurowizyjnych). Podczas prób wyklarowały się trzy kraje, które w niedzielę miały powalczyć o zwycięstwo – Francja, Armenia i Polska. W przerwach pomiędzy próbami, pomimo obostrzeń, dzieci miały liczne okazje by się ze sobą integrować. Nasza rodaczka zaprzyjaźniła się najmocniej z Oleną z Ukrainy oraz Levim z Hiszpanii i była wymieniana w gronie tych reprezentantów, którzy są najbardziej aktywni i otwarci.

Ekran LED z tyłu sceny w dniu prób technicznych, for. Andres Putting/EBU

Przyszedł dzień finału, a razem z nim 2,5 godziny niezapomnianego show, które otworzył popularny duet Ofenbach. W akompaniamencie ich muzyki na scenie, podczas tradycyjnej parady flag pojawiali się uczestnicy z 19 startujących krajów. Konkurs prowadziła trójka prowadzących, a wśród nich była Carla, która reprezentowała kraj dwa lata temu na konkursie w Gliwicach.

Sara wystąpiła jako trzecia w kolejności. Jej występ był dopracowany w każdym szczególe. Na scenie towarzyszyło jej pięć tancerek nad którymi pieczę trzymał Agustin Egurrolla. Prezentację wyreżyserował doświadczony reżyser pracujący przy czołowych programach rozrywkowych w Polsce – Konrad Smuga. Dziennikarze i fani Eurowizji chwalili m.in. wizualizacje na ekranach LED w tle, charyzmę i pewność siebie Sary oraz doskonałą choreografię. Był to właściwie pierwszy od wielu lat występ Polski który trudno było w jakikolwiek sposób skrytykować.

Występ polskiej reprezentantki, fot. Andres Putting/EBU

Po wszystkich konkursowych występach gościnnie wystąpiła zwyciężczyni konkursu sprzed roku – Valentina, która wykonała świąteczną wersję ,,J’Imagine’’ oraz Barbara Pravi (2. miejsce na tegorocznej ,,dorosłej’’ Eurowizji), która zaśpiewała ,,Voila’’.

Ważnym punktem był też common song, czyli swego rodzaju hymn tegorocznej edycji. Wszyscy uczestnicy wykonali go ze sceny, ale ze względów technicznych tradycyjnie wokale nagrane zostały wcześniej i włączone z playbacku.

Po zaprezentowaniu tzw. Interval Acts przyszła pora na zaprezentowanie wyników. Głosowanie jury wygrał Enzo z Francji. Tuż za nim uplasowała się Sara, która zdobyła dwie ,,dwunastki’’ co oznacza, że według komisji z dwóch krajów powinna wygrać. Gdy zliczono punkty od jurorów rozpoczęto prezentację punktów z głosowania internetowego. Tutaj również Sara zajęła drugie miejsce. Głosowanie widzów wygrała Malena z Armenii, która w ostatecznym rozrachunku wygrała cały konkurs. Co ciekawe, Malena z Armenii miała startować już rok temu z równie zjawiskową piosenką ,,Why’’, ale przez wojnę na linii Azerbejdżan – Armenia, telewizja AMPTV nie miała pieniędzy by wysłać swoją piosenkę na konkurs. Po uspokojeniu się konfliktu Armenia powróciła do konkursu na reprezentantkę ponownie nominując prawie 15-letnią już Malenę. Jak widać, bycie konsekwentnym im się opłaciło.

Polskiej ekipie do zwycięstwa zabrakło zaledwie sześciu punktów. Można spekulować co miało wpływ na taki rezultat, a wśród głównych czynników wymienia się m.in. zbyt wczesną pozycję startową. Niektórzy insynuują również, że nie wygraliśmy przez głosowanie taktyczne w wykonaniu Armenii i naiwność polskiej komisji. Ormiańskie jury dało nam bowiem tylko jeden punkt, a od nas dostali maksymalną liczbę dwunastu punktów. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a analizując głębiej głosowanie komisji naszych rywali nie ma żadnych przesłanek by mieli głosować strategicznie. Niezasadne jest też oczekiwanie od polskiego jury by nie dawali punktów najgroźniejszemu przeciwnikowi; nasza komisja zagrała w 100% sprawiedliwie i za to należą im się brawa.

Występ zwycięskiej Maleny z Armenii, fot. Andres Putting/EBU

Jak poradziła sobie Francja w roli organizatora tak wielkiego przedsięwzięcia? W obrazku telewizyjnym bardzo dobrze. Koncert przebiegał płynnie, a poszczególne występy były fantastycznie zorganizowane. Diabeł tkwi w szczegółach o które France TV niekoniecznie zadbało. W Centrum Prasowym bywały częste problemy z Internetem przez które dziennikarze mieli kłopoty z prowadzeniem relacji dla swoich odbiorców. W tzw. Green Roomie nie było stołów, nic do picia, a sama konstrukcja trzęsła się przy większym ruchu tańczących i bawiących się tam delegacji. Podczas ostatnich prób technicznych ekipa zajmująca się wnoszeniem i znoszeniem rekwizytów na scenę nie zdążała na czas, przez co widać ich było w kamerze już podczas występu. Na szczęście ostatni problem udało się zniwelować i podczas show telewizyjnego już nie występował. Trzymamy kciuki by za rok Ormianie (jeśli zdecydują się na to) poradzili sobie z organizacją jeszcze lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *