Gość Coś NowegoKuchniaTOP

To są naprawdę ciężkie czasy – rozmowa z Andrzejem Harlą, szefem kuchni Fratelli

Restauratorzy w dobie pandemii stanęli przed nie lada wyzwaniem – przetrwać na rynku bez większych start finansowych. – Jak na razie głównie dokładamy do biznesu – mówi Andrzej Harla, szef kuchni Fratelli, jednej ze stu najlepszych restauracji w Polsce. – Dlatego zaczęliśmy szukać pomysłu, co by można było dać na dowóz, aby przyciągnąć klientów. Z mistrzem sztuki kulinarnej porozmawialiśmy o planach na nowe smaki, sympatii mieszkańców Mielca do sushi oraz dążeniu do stabilizacji.

https://www.facebook.com/fratellimielec

Aurelia Bryła, Coś Nowego: Czy można opisać obecną sytuację w waszej restauracji jednym słowem?
Andrzej Harla, Fratelli: Myślę, że sytuację mogę określić po prostu jako ciężką. Cały nasz obrót spadł nam na głowę. I to dosłownie! Na kuchni jest 12 osób, dodatkowo kierowcy i kelnerzy, na całe szczęście nie doszło do zwolnień. Nie chciałem tracić ani jednego pracownika, wszyscy są ważni i potrzebni we Fratelli. Musieliśmy zacząć uważać na koszty; razem z pracownikami podjęliśmy decyzję, aby zejść na minimalną stawkę godzinową, żeby utrzymać się na rynku. Na dodatek zbliżają się Mikołajki i Święta Bożego Narodzenia, a ja jako szef kuchni czuję się odpowiedzialny, aby moi pracownicy mieli przysłowiowy grosz na życie. To są naprawdę ciężkie czasy, cała obsługa pracuje gdzie indziej; nasz szef ma drugą firmę, w której produkowany jest sprzęt utrzymujący temperaturę jedzenia oraz inne akcesoria gastronomiczne. Jak na razie głównie dokładamy pieniądze do biznesu, a to przecież nie o to chodzi w posiadaniu restauracji. Bardzo chcemy zarabiać, dlatego zaczęliśmy szukać pomysłu co można by było dać na dowóz, aby przyciągnąć klientów.


AB: Widzę, że jesteście wszyscy bardzo zżyci… Co dokładnie wymyśliliście i jak radzicie sobie na ten moment?
AH: Od czasu pierwszego lockdownu postanowiliśmy, że zostawimy w menu sushi – klienci je uwielbiają! Zaczęliśmy urozmaicać nasze dotychczasowe rolki sushi w taki sposób, aby klienci się nimi nie znudzili. W marcu dowoziliśmy je dwa razy w tygodniu, lecz uznaliśmy, że to za mało i teraz dostarczamy je przez cały tydzień. Jeśli zaś chodzi o menu, przygotowałem tańsze dania: zostawiliśmy nasze zestawy dnia, które codziennie rozchodzą się błyskawicznie (śmiech). No, i oczywiście burgery i pizza, które ciągną nas do przodu. Dodatkowo przez te parę lat działalności pozyskaliśmy stałych klientów, którzy wspierają nas w tym ciężkim okresie.

https://www.facebook.com/fratellimielec


AB: Mielecka gastronomia się wspiera czy raczej każdy myśli tylko o swojej restauracji i biznesie?
AH: Oczywiście, że się wspieramy. Mielec jest malutkim miastem, każdy kucharz zna się z innym i większość z nas kiedyś ze sobą pracowała. My mamy to szczęście, że na rynku jesteśmy od 1998 roku i znamy potrzeby mieleckiej klienteli. Na początku byliśmy pizzerią, ale dwa lata temu nasz szef, Tomasz Furmański, uznał, że chce spróbować czegoś nowego, czegoś, czego nie ma w Mielcu. Myślę, że to się udało i stworzyliśmy coś naprawdę wyjątkowego. Staramy się w naszym mieście polecać nawzajem swoje restaurację i co najważniejsze- nikt nie robi sobie na złość. W końcu są takie czasy, że trzeba sobie pomagać.


AB: Czyli można powiedzieć, że pandemia czegoś uczy?
AH: Zdecydowanie tak! Stałem się bardziej kreatywny, aby dogodzić ludziom. Nadal używam wysokiej jakości produktów, ale tworzę z nich takie dania, które mieszczą się w kosztorysie. Staram się szukać pozytywów w całej sytuacji, chociaż nie jest to takie proste.


AB: Czy posiada Pan już jakieś pomysły jak zachęcić ludzi do przyjścia do waszej restauracji po lockdownie? Nie tylko w gastronomii spadają zarobki… Może się okazać, że ludzi nie będą mogli sobie pozwolić na goszczenie w lokalach.
AH: Planuję wieczorki tematyczne z gwiazdami kulinarnymi. Ludzie byli nimi od zawsze zachwyceni! Przed pandemią zrobiliśmy ich już naprawdę sporo. Udało nam się zrobić jeszcze wieczór grecki, planowaliśmy też zorganizować je w listopadzie i w grudniu; niestety, plany były dobre, ale skończyło się tak, jak się skończyło. Najgorsze jest to, że nie wiadomo kiedy znowu nas otworzą. Może to być za tydzień lub dwa, albo za miesiąc lub rok. Myślę, że to ich na pewno przyciągnie w przyszłości. Poza tym wydaję mi się, że społeczeństwo tęskni za zwykłym przebywaniem w lokalu i na pewno będą odwiedzać naszą restaurację.

https://www.facebook.com/fratellimielec


AB: Życzę wam, abyście dalej utrzymywali się na rynku i mogli kontynuować pracę. Mam nadzieję, że wszystkie Pana pomysły dojdą do skutku i kiedy pandemia się skończy będziecie mogli odetchnąć z ulgą, że najgorszy okres jest już za wami.
AH: Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Staram się być dobrej myśli.

Aurelia Bryła

Studiuję na III roku Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na KUL. Z wykształcenia jestem technikiem weterynarii. Uwielbiam podróżować. Jestem bardzo otwartą, kreatywną i ciekawą świata osobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *