Gość Coś NowegoSportTOP

Poza granicami szachownicy – Międzynarodowy Dzień Szachów

Nauczcie dzieci grać w szachy, a o ich przyszłość możecie być spokojni” – to słowa Paula Morphy’ego, nieoficjalnego szachowego mistrza świata w latach 1858-1884, które towarzyszą wielu szachistom już od początku ich przygody z biało-czarnymi figurami. Bliskie są one również naszym dzisiejszym gościom – Ewie i Łukaszowi Brożek.

Ewa Brożek jest instruktorką szachową i sędzią klasy pierwszej oraz nauczycielką gry w szachy w klasach I-III. Jej mąż, Łukasz Brożek, jest instruktorem szachowym i sędzią klasy międzynarodowej z tytułem IA (International Arbiter – najwyższy tytuł nadawany sędziom na świecie, dzięki czemu może sędziować turnieje międzynarodowe oraz arcymistrzowskie – przyp. red.).

archiwum prywatne Ewy i Łukasza

Julia Bartosiewicz, Coś Nowego: Bardzo się cieszę, że możemy się wreszcie spotkać, po tak długiej przerwie spowodowanej pandemią.

Łukasz Brożek: Cześć Julka dobrze cię widzieć!

Ewa Brożek: Cześć, faktycznie długo się nie widzieliśmy.

J.B., CN: To na początek może trochę wspomnień. Pamiętacie jak to się stało, że zaczęliście grać w szachy?

Ł.B.: Podstawowych zasad nauczył mnie tata, który grywał w szachy w szkole podstawowej. Reszty nauczyłem się później, gdy uczęszczałem do katowickiej podstawówki.. Moim pierwszym nauczycielem był pan Bolesław Holecki – człowiek orkiestra. Zainteresował nas wieloma rzeczami, był dyrektorem szkoły, a w wolnych chwilach zajmował się pszczołami. Był również organizatorem kółka szachowego, które ma już sześćdziesiąt lat i do dzisiaj znajduje się w szkole podstawowej nr 21 w Podlesiu.

E.B.: Na początku grałam z dziadkiem, później więcej nauczył mnie Pan Holecki w przedszkolu w Podlesiu, potem już jakoś poszło. Moja historia nie jest tak ciekawa jak twoja. Pamiętam jak opowiadałaś mi o swoich pierwszych szachowych krokach w przedszkolu „Kubusia Puchatka” Pani Marii Baar pod trenerskim okiem Pana Janusza Górskiego. Teraz może nie grasz już tak często, ale cieszymy się że możemy cię mieć w swoim klubie UKS 21 Podlesie.

J.B, CN: A jak ten trudny pandemiczny czas wpłynął na środowisko szachowe?

E.B.: Niestety z powodu zamknięcia szkół i przedszkoli nie mogliśmy prowadzić zajęć regularnie. Wiele dzieci skorzystała z tego czasu” zamknięcia” i ćwiczyła grę w szachy w domu z rodzicami, dziadkami lub online. Dzięki temu pojawiło się wielu nowych zawodników-amatorów, którzy teraz szukają swojej klubowej drogi. Również turnieje nie mogły się odbywać w tradycyjnej stacjonarnej formule, ale na szczęście w szachy można też grać w online. Tak też odbyło się wiele ciekawych imprez, jak chociażby organizowane przez nas Ogólnopolskie Mistrzostwa Szkół i Przedszkoli w Szachach. Jeżeli chodzi o wzrost zainteresowania szachami jest to wypadkowa pandemii i niesamowitej promocji za sprawą serialu Netflixa z Marcinem Dorocińskim „Gambit Królowej”.

J.B., CN: Właśnie, jak to było z waszym turniejem? Jak narodził się pomysł na turniej i jak powstał?

Ł.B.: Uuu z tym turniejem jest długa historia [śmiech]. Zaczęło się w 2016 roku, kiedy wpadłem na pomysł, żeby zorganizować zawody dla 1000 zawodników. Takiego turnieju, którego w Polsce jeszcze do tej pory nie było.

E.B.: Na początku nie wierzyłam, że to może wyjść, ponieważ Łukasz ma wiele szalonych, często dotąd niezrealizowanych pomysłów. Zorganizowanie tak wielkiego przedsięwzięcia jakim są Ogólnopolskie Mistrzostwa Szkół i Przedszkoli w Szachach było nie lada wyzwaniem. Nie spodziewaliśmy się, że tyle osób będzie chciało wziąć w tym udział i ilość uczestników podczas pierwszej edycji przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. W samym turnieju wzięło udział 1506 uczestników, na listach startowych było ponad 1700 zawodników. Mogło być ich dużo więcej, ale na głównej płycie katowickiego Spodka, w którym organizowaliśmy turniej jest ograniczona powierzchnia. Niestety musieliśmy zamknąć listy.

archiwum prywatne Ewy i Łukasza

Ł.B.: Oczywiście nie zrobiliśmy tego sami; zarówno zespół sędziowski jak i zaangażowanie wolontariuszy sprawiło, że była to wyjątkowa i udana impreza, za którą otrzymaliśmy statuetkę Hetmana jako Organizator Roku 2016. Finalnie zawody zakończyły się z sukcesem i uśmiechem na twarzy wszystkich nagrodzonych. Z tego co pamiętam to ty Julka też tam byłaś i zajęłaś 3 miejsce,ku naszemu sporemu zaskoczeniu po dosyć długiej przerwie. Teraz cyklicznie raz w roku organizujemy OMSIP i niebawem pojawią się informacje na temat tegorocznej edycji.

archiwum prywatne Ewy i Łukasza

J.B., CN: Tak pamiętam to było cudowne doświadczenie być tam i zająć tak wysokie miejsce [śmiech]. Skoro jedno z wielu marzeń zostało spełnione to czy jest jeszcze jakieś, które realizujecie bądź macie w planach zrealizować?

E.B..: Marzeń i planów mamy jeszcze wiele. Kolejnym, które już po części udało nam się spełnić jest uruchomienie naszej platformy, na której już można nauczyć się podstawowych zasad gry w szachy; nie tylko w teorii, ale również poprzez zadania. Chcemy stworzyć miejsce, gdzie przede wszystkim dzieci będą miały możliwość skorzystania z profesjonalnie przygotowanych lekcji i bazy z ćwiczeniami i zadaniami, tak aby każdy miał możliwość poznania zasad królewskiej gry. https://gramywszachy.pl/rozpoczynamy-runde/

J.B., CN: Jakie korzyści waszym zdaniem można czerpać z szachów?

Ł.B.: Szachy to nie tylko nauka poprzez grę i zabawę, ale także możliwość zwiedzania świata. Dzięki sędziowaniu turniejów i wyjątkowej grze naszych podopiecznych udało mi się odwiedzić parę ciekawych miejsc. Miałem przyjemność sędziować Uniwersjadę w Kazaniu, a razem z naszym zawodnikiem, Szymonem Walterem zwiedziliśmy m.in.. Batumi w Gruzji, Albenę w Bułgarii, Maribor w Słowenii, Budvę w Czarnogórze oraz całą Polskę wzdłuż i wszerz.

E.B.: Z mojej perspektywy dzieci, które grają w szachy nie tylko mają większą swobodę w nauce przedmiotów ścisłych, ale przede wszystkim są dużo bardziej odporne na stres i potrafią sobie bez problemu radzić w trudnych sytuacjach.

J.B., CN: To na zakończenie – jaka najśmieszniejsza sytuacja spotkała was podczas całej waszej szachowej kariery?

E.B.: Półfinał Mistrzostw Polski w Szczyrku, gdy przeszła nawałnica śnieżna i nie było prądu, więc turniej musiał zostać rozegrany przy świeczkach. To był turniej który razem sędziowaliśmy i był to październik. Nikt nie spodziewał się opadów śniegu i zostaliśmy dosłownie uwięzieni w hotelu,ale daliśmy radę [śmiech]. Myślę, że więcej osób wspomina ten turniej jako jeden z najzabawniejszych.

Ł.B.: Jeśli chodzi o śmieszne sytuacje to mieliśmy ich bardzo wiele. Większość zapewniali nam nasi zawodnicy, ale myślę, że te historie nie nadają się do publikacji [śmiech].

J.B., CN: Dziękuję wam za spotkanie i, mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce na zawodach.

Chcecie dowiedzieć się więcej o naszych gościach? Zajrzyjcie na ich stronę internetową https://gramywszachy.pl/.

Julia Bartosiewicz

Jestem studentką dziennikarstwa, szachistką (obecnie na wakacjach), osobą, która nieustannie poszukuje swojego ja, poprzez kino, teatr, muzykę i sport. Uwielbiam piec i gotować, a w wolnym czasie odkrywać nowe miejsca. Zimą narty, świeży puch i wyratrakowane trasy, latem przerzucam się na rolki. To początek mojej przygody z pisaniem…do przeczytania!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *