Gość Coś NowegoTOP

”Jest samochód, tor i prędkość…”- Wywiad z Mariuszem Kościelnym

Grupa Made in Garage po raz kolejny odwiedziła w niedziele Tor Tuczępy w celu odbycia treningów. Fani driftu mogli podziwiać w akcji Projekt Black Widow czy Batman. Główną atrakcją była przejażdżka jednym z aut. Udało nam się porozmawiać z Mariuszem Kościelnym, który opowiedział o początkach grupy, pasji i marzeniach związanych z driftem.

Zdjęcie: Wiktoria Strawa

Wiktoria Strawa, Coś Nowego: Powstanie grupy, pomysł, projekty. Od czego wszystko się zaczęło?

Mariusz Kościelny: Wszystko zaczęło dwa lata temu. Przyjechałem z przyjaciółmi popatrzeć, jak wygląda taka jazda na torze, jeżeli chodzi o drift. W pewnym momencie coś we mnie pękło, stojąc po drugiej stronie barierek pomyślałem, że chciałbym być tam w tych samochodach, próbując swoich sił jako kierowca. Budżet pozwolił na zakup auta, który posłużył mi do jazdy próbnej. Chciałem dowiedzieć się, czy jest to coś, co mnie kręci. Półtora roku temu pojawił się mocniejszy samochód, bardziej przygotowany do driftu. Później z treningu na trening weszła mi ta jazda w krew i tak w zasadzie zostało do dziś.

W.S: Jak to było z modyfikacją auta?

M.K: Moje auto generalnie cały czas jest rozbudowywane. Samochód którym obecnie jeżdżę to BMW E36 z silnikiem M52B28, kupiłem go już na tamtym etapie odrobinę przygotowanego do driftu. Zmieniłem go pod siebie. Teraz czekam na nowy silnik. Będzie już wtedy turbo o dużo większej mocy 450 KM, szykuje się fajna jazda.

W.S: Widząc nazwę – Black Widow, nasuwa się myśl – fan Marvela. Tak jest w rzeczywistości?

M.K: Tak, jestem ogromnym fanem Avengersów, szczególnie postaci Czarnej Wdowy – Natashy Romanoff. Akurat tak się złożyło, że wypadło na driftowóz, ukazujący jej wizerunek.

Zdjęcie: Eliza Jońca

W.S: Kiedy pojawiła się u Ciebie pasja do driftu?

M.K: Od małego kręciła mnie motoryzacja. Posiadałem zabawki na czterech kołach, a zabawa nimi dawała frajdę. W mojej miejscowości – Made in Garage, tam to się wszystko zaczęło. Razem z Jackiem zaczynałem swoją przygodę z samochodem, mechaniką. Teraz mam swoje marzenia i cele, które chcę osiągnąć w tym kierunku. Cały czas działam.

W.S: Możesz wymienić te cele, do których dążysz?

M.K: Chciałbym dotknąć profesjonalnych zawodów. W przyszłym roku myślę o serii Drift Open. Auto, którym jeżdżę, jest już pod to przygotowane; mam na myśli wszystko to, co powinno być w takim samochodzie. Zgodnie z przepisami.

W.S: Kiedy wsiadasz za kółko i prowadzisz auto na torze – co wtedy czujesz?

M.K: Towarzyszą mi emocję i adrenalina. Prowadząc, nic innego się nie liczy, jest samochód, tor i prędkość, jazda w kontrolowanym poślizgu daje dużo radości. Jest to coś niesamowitego dla mnie.

W.S: Traktujesz drift jako pewnego rodzaju odskocznie?

M.K: Tak, dokładnie. Świat się totalnie odkręca, nie istnieje nic innego tylko ten jeden moment, przejazd.

W.S: Jeżeli ktoś chce wejść w ten świat to jakim samochodem należy dysponować?

M.K: Oczywiście auto musi być tylnio napędowe. Przygotowany samochód to taki, który ma „zaspawany” dyfer, czyli napęd tylny musi być spięty; Hamulec ręczny hydrauliczny, który ma większą skuteczność niż seryjny. Na samym początku duża moc nie jest potrzebna, mając na względzie, że dopiero próbuje się własnych sił w drifcie. Ważny jest aspekt bezpieczeństwa – czteropunktowe pasy i dobry fotel kubełkowy.

W.S: Jakie cechy ukazują dobrego kierowcę driftu?

M.K: Z moją teorią i patrząc na czas, który poświęciłem na naukę oraz zdobywanie umiejętności, nie ma wzoru na drift. Trzeba jeździć i trenować, wyczuć samochód, dogadać się z nim, aby wiedział, gdzie ma jechać. Ważne jest też porzucenie strachu podczas prowadzenia i dobra motywacja.

W.S: Dziękuje za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

M.K: Dziękuje, bardzo mi miło.

Wiktoria Strawa

Interesuje się fotografią motoryzacyjną. Jestem fanką klasycznych aut, muzyki filmowej jak i kawałków z lat 70 i 80. W wolnych chwilach piszę opowiadania i wiersze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *