Gość Coś NowegoTOP

,,Jedno jest pewne – będziemy trzymać gaz!” – rozmowa z Viktorem Trofimovem

Viktor Trofimov jest młodym żużlowcem pochodzenia ukraińskiego. Od wielu lat jeździ w polskich ligach, jednak otrzymane trzy lata temu polskie obywatelstwo znacznie poszerzyło jego możliwości. Jak to jak wpłynęło na karierę oraz jak postrzega życie i studiowanie w Polsce? Zapraszamy na rozmowę z Viktorem! 

Aleksandra Szymczak, Coś Nowego: Od prawie 3 lat posiadasz polskie obywatelstwo. Jak to wpłynęło na rozwój Twojej kariery? 
Viktor Trofimov: Oczywiście, polskie obywatelstwo bardzo mocno wpłynęło na rozwój mojej kariery. Jednym z najważniejszych przywilejów była możliwość jazdy w Ekstralidze, a to jest ważne dla większości żużlowców, szczególnie rozpoczynających swoją karierę.  

AS: W rozmowie z Tobą prawie niezauważalny jest ukraiński akcent. Jak było u Ciebie z nauką języka polskiego? Przychodziło Ci to z łatwością czy jednak wciąż wymaga to od Ciebie sporo pracy? 
VT: Co prawda nigdy wcześniej nie uczyłem się języka polskiego, ale nie wymagało to ode mnie zbyt wiele pracy. Nie chodziłem na korepetycje ani na żadne lekcje polskiego. Dużo dają rozmowy czy nawet słuchanie jak mówią inni. Cały czas się uczę, staram się wyłapywać błędy, więc mam nadzieje, że kiedyś uda mi się opanować ten język do perfekcji. 

AS: W październiku rozpocząłeś studia dziennikarskie na KULu. Jakie są Twoje dotychczasowe wrażenia?  
VT: To naprawdę dobra uczelnia! Zawarłem nowe znajomości i nauczyłem się zupełnie nowych rzeczy.  Bardzo fajnie, że mam możliwość studiować, ale powiem szczerze, że ciężko to wszystko połączyć – jazdę na żużlu, która jest nie tylko moim hobby, ale też moją pracą z systematyczną nauką i chodzeniem na zajęcia. Dlatego więc po pierwszym semestrze podjąłem decyzję, że rezygnuję na jakiś czas ze studiowania. Zawsze chcę dawać z siebie 100%, a jednak trudno mi pogodzić treningi z chodzeniem na każde zajęcia i systematyczną nauką. Dodatkowo to mój ostatni rok jako juniora, co wiąże się z dodatkową pracą. Także na razie przygodę zwaną studiami chowam do szuflady, ale nie wykluczam, że kiedyś do tego wrócę…  

AS: Jak wiadomo LUBLIN TO ŻUŻEL. Miałeś okazję jeździć w żółto – biało – niebieskich barwach Motoru Lublin już jeden sezon, przed Tobą kolejny. Co myślisz o Lublinie, zarówno z perspektywy zawodnika, jak i studenta?
VT: Lublin jest bardzo imponującym, pięknym miastem i na pewno przyjaznym dla studentów (śmiech). Natomiast kibice są niesamowici i to ogromna przyjemność być przez nich wspieranym. Brakuje jedynie stadionu, który ich wszystkich zmieści, ale miejmy nadzieję, że ten problem rozwiąże się już niedługo.  

AS: Według prognoz, wraz z Wiktorem Lampartem będziecie najmocniejsza parą juniorską w Ekstralidze podczas nadchodzącego sezonu. Jak się z tym czujesz? Postrzegasz to bardziej jako presję czy wyróżnienie? 
VT: Dla mnie i dla Wiktora to wielka odpowiedzialność, ale też i ogromny zaszczyt. Jakaś presja na pewno jest, bo jak pokazały ostatnie lata silne formacje juniorskie są bardzo istotne dla drużyn. Dobrym przykładem jest Unia Leszno, która z mocnym zapleczem juniorskim potrafi nie tylko wygrywać mecze, ale i zostać wielokrotnym mistrzem Polski. Staram się nigdy nie ufać prognozom, nawet tym pozytywnym (śmiech). Musimy być świadomi swoich zalet i wad oraz tego jak mocni są nasi przeciwnicy. Jedno jest pewne – będziemy trzymać gaz!  

AS: Jesteś kojarzony głównie z żużlem. A co lubisz robić w wolnym czasie, kiedy już zdejmiesz kevlar?
VT: Z tym zdejmowaniem kevlaru to tak nie do końca prawda, bo uwielbiam motocross. Zresztą wielu żużlowców go uprawia, nie tylko hobbystycznie. Według mnie to najlepszy trening przygotowawczy zarówno przed, jak i w trakcie sezonu. A wolny czas wolę spędzać aktywnie, ciężko usiedzieć mi w miejscu. Dlatego dobrze, że wykłady są zazwyczaj ciekawe, bo inaczej to kilka godzin zajęć mogłoby być udręką (śmiech).  

AS: W polskich ligach jest wielu zawodników pochodzących z Ukrainy. Czemu według Ciebie żużel na Ukrainie nie jest tak dobrze rozwinięty jak w Polsce? Przecież pasjonatów nie brakuje…  
VT: Nie aż tak wielu, ale racja, żużel na Ukrainie nie jest zbyt dobrze rozwinięty. Nie wiem do końca z czego to wynika, ale wszystko ma swój czas. Zobaczymy, jak będzie w przyszłości. Może znajdzie się grupa tak zdeterminowanych osób, jak na przykład w Lublinie czy Rzeszowie, które będą chciały tworzyć żużel na najwyższym poziomie.  

AS: Ten rok będzie dla Ciebie ostatni w formacji juniorskiej. W związku z tym masz jakieś konkretne plany na ten sezon?
VT: Na każdy sezon stawiam sobie różne cele, tak jak każdy kto uprawia ten sport. W tym roku liga będzie trochę później niż zazwyczaj w związku z epidemią koronawirusa, a na dodatek zaczniemy spotkania przy pustych trybunach. Tak więc jak widać kluczowe pozostaje to, aby odjechać jak najwięcej spotkań.  

AS: Jesteś bardzo młody, ale odniosłeś już wiele sukcesów związanych z żużlem. Z czego jesteś najbardziej dumny?
VT: Przede wszystkim jestem dumny, że mogę uprawiać ten sport, który stał się stylem mojego życia. To nie tylko hobby, ale też moja praca. Cieszy mnie też to, że mogę robić coś, co sprawia frajdę na przykład kibicom. To bardzo motywujące!  

AS: Obecnie mieszkasz w Polsce. Czy w najbliższy przyszłości planujesz tu zostać? Co ci się podoba w Polsce? 
VT: Bardzo mi się podoba w Polsce, ale na Ukrainę też chętnie jeżdżę. Jak na razie mieszkam w Lublinie, tu mam klub i na tym chcę się skupić. A co przyniesie przyszłość? Zobaczymy!  

Aleksandra Szymczak

Studentka III roku dziennikarstwa. Słucham, czytam, mówię, w wolnych chwilach to spisuję. Kibic żużla i miłośniczka gór.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *