Gość Coś Nowego

Edyta Kowalczyk o twitterze, PlusLidze i Mistrzostwach Świata

Natalia Jasińska, Coś Nowego: Można zauważyć, że udziela się Pani bardzo na Twitterze, czy ten rodzaj komunikacji pomaga Pani w karierze dziennikarskiej?

Edyta Kowalczyk, Przegląd Sportowy: Twitter to dziś dla dziennikarza źródło wiedzy i narzędzie pracy. Jest bardzo ważny. Zamiast przeglądać depesze papowskie, konkurencyjne serwisy czy strony klubowe w poszukiwaniu informacji, to po prostu wchodzę na twittera i wszystkie informacje są skondensowane w jednym miejscu. Dzięki niemu można również poznać rangę wydarzenia, ponieważ osoby, które korzystają z tego serwisu często wyrażają swoje opinie i emocje. Na pewno pomaga on w codziennym życiu. Jest to też miejsce, w którym wszyscy się spotykają i wyrażają swoje przemyślenia. Ale to nie powinno być jedyne źródło informacji, ponieważ je wszystkie trzeba zweryfikować gdyż można się na prawdę mocno naciąć bo każdy może wszystko tam umieścić. Taka mała anegdotka. Kiedyś podeszły do mnie dwie młode dziewczyny – fanki siatkówki, fanki siatkarzy i pytają: „Pani ma taki dobry kontakt z Andrzejem Wroną, to przez Twittera?” To mi uświadomiło, że znajomości, które my budujemy to znajomości w realnym życiu a osoby 10 lat młodsze ode mnie robią to już przez internet. Odpowiedziałam im: „Nie, Twitter to tylko dodatek”.

Natalia: Czy od zawsze chciała Pani pracować jako dziennikarz sportowy?

Edyta Kowalczyk: Sport zawsze był moim hobby, co było dziwne dla większości, ponieważ jestem kobietą. Tak jak większość mężczyzn umawia się na oglądanie meczu tak też robię i ja. I to na prawdę się dzieje. Kiedy już wiedziałam, że chcę zostać dziennikarką chciałam aby to wynikało z mojej pasji i żeby się łączyło w jedną całość. Chciałam mieć różne wejścia, dojścia, żebym nie musiała przeciskać się przez kibiców. I właśnie dlatego postanowiłam iść w dziennikarstwo sportowe, prasowe. To pasja i ciężka praca doprowadziły mnie do Przeglądu Sportowego.

Natalia: Miała Pani możliwość pracy podczas Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej w 2014, które odbywały się w Polsce. Czy było to dużym wyzwaniem dla Pani czy raczej czymś naturalnym, normalnym?

Edyta Kowalczyk: Mistrzostwa Świata były dla mnie pierwszym na tą skale turniejem, który obsługiwałam. Praca przy tak dużym wydarzeniu, czy na wyjeździe, jest troszkę inna niż praca przy biurku. Mistrzostwa dla nas (członków redakcji – red.) zaczęły się już miesiąc, a nawet dwa miesiące przed ich rozpoczęciem. Była to trudna praca ponieważ było to kombo zainteresowań ze strony kibiców i oczekiwań ze strony gazety. Codziennie publikowaliśmy minimum 8 stron w gazecie na ten temat. Oprócz tego byliśmy już wtedy rozwinięci multimedialnie wiec praca nie polegała tylko na pisaniu lecz również na wrzucaniu informacji na stronę internetową, czy dodawaniu wideo. Wymyślałyśmy wraz z Justyną swoje formaty i pod to skondensowałyśmy wideo, lecz było to dla nas duże wyzwanie. Towarzyszyła nam niesamowita adrenalina.

Natalia: Jak wyglądał dzień pracy na takim turnieju?

Edyta Kowalczyk: Nasz dzień podczas turnieju wyglądał tak, że wstawaliśmy rano i jedliśmy śniadanie, zanim pojechaliśmy na mecz odwiedzaliśmy siatkarzy w hotelu i nagrywaliśmy materiały lub kontaktowaliśmy się z różnymi ekspertami. Następnie musieliśmy obsłużyć mecz i dodać informacje na stronę, przygotować gazetę. Jednocześnie zmienialiśmy również miasta i hotele. I tak przez cały miesiąc. Było to dla nas dziennikarskim wyzwaniem z ogromną adrenaliną, ponieważ każdy z nas jest po części kibicem i te emocje się nam udzielają. Pamiętam, że kiedy po całej imprezie wróciliśmy do redakcji nasi koledzy, nawet Ci z działu piłka nożna, ściskali nas i gratulowali.

Natalia: Czy praca dziennikarska podczas rozrywek PlusLigi jest dla Pani dużym wyzwaniem czy raczej przyjemnością?

Edyta Kowalczyk: Oj – praca podczas sezonu ligowego to ciężka orka. Na przykład niedziela, która jest dla większości dniem odpoczynku i spędzaniem czasu z rodziną, dla nas jest najbardziej pracowitym dniem. Rozgrywki ligowe gra się praktycznie cały rok, a jak się już rozegra Puchar Ligowy dochodzi Liga Mistrzów/Mistrzyń czy Puchar Polski. Jeszcze teraz przy poszerzonym systemie rozgrywek w Plus Lidze jak i Orlen Lidze jest więcej pracy. Wtedy ze świeczką szukać dnia bez meczu. Czerpię przyjemność ze swojej pracy lecz w sezonie ligowym jest to bardzo ciężka praca.

Natalia: Co poradziłaby Pani młodym studentom dziennikarstwa, którzy pragną realizować się w tej dziedzinie?

Edyta Kowalczyk: Poradzić? Hymmm.. Mogę jedynie opierać się na swoim, krótkim doświadczeniu. Myślę, że warto poświęcić swój czas podczas studiów. Ja wiem, nie raz chciałoby się po imprezować czy iść na Juwenalia, ale można ten czas wypełnić w kolegium „Coś Nowego”, ponieważ jest to miejsce, w którym można zdobyć swoje pierwsze doświadczenia, tak przydatne później w karierze dziennikarskiej. Trzeba szukać miejsca, w którym można szlifować swoje umiejętności nawet podczas studiów, choćby charytatywnie i popróbować nowych rzeczy, bo to nie jest tak, że pójdziemy do radia i to się okaże czymś dla nas. Najlepiej próbować na studiach kiedy jest na to czas. A nie kiedy otrzymamy dyplom magistra, bo w tedy jest już trochę za późno.

Natalia: Jakie korzyści przyniosła Panipraca w redakcji „Coś Nowego”?

Edyta Kowalczyk: Po pierwsze dała mi publikacje, ponieważ była to pierwsza styczność z dziennikarstwem, prasą i świadomością, że ktoś to czyta. Po drugie, że piszę to dla kogoś i to musi być dobre. Dała mi poczucie, że robię coś swojego i to było bardzo fajne, chociaż mieliśmy kilka problemów z organizacyjnych.

Natalia: Widziałam, że ostatnio była Pani na zgrupowaniu w Spale. Czy uważa Pani, że powołanie przez Ferdinano De Giorgiego tak młodego składu reprezentacji Polski (mamy przecież tylko dwóch zawodników w wieku 30 lat i są oni najstarsi), daje nam świeżość czy raczej stawia nas w niepewności?

Edyta Kowalczyk: Uważam, że trener nie miał innego wyjścia jak powołać młodych zawodników, bo ten rok jest bardzo smutny. Karierę skończył Paweł Zagumny, Piotrek Gacek, Michał Winiarski, a za tydzień oficjalnie w Katowicach będziemy żegnać Krzysztofa Ignaczaka, który już wcześniej zakończył swoją karierę. Ostatnio bardzo dobrze powiedział mi Paweł Zatorski a propos zmiany pokoleniowej: ” Nie ukrywajmy – ta zmiana musiała przyjść do nas po Mistrzostwach Świata, przecież większość zawodników wtedy zakończyło swoją karierę reprezentacyjną.” Więc powołanie nowych, młodych zawodników jest ryzykiem, ponieważ nie mają tyle doświadczenia, nie są tak zgrani, lecz trzeba na nich stawiać. Zawsze jest ryzyko jak powołuje się nowych zawodników do reprezentacji, lecz trener De Giorgi nie miał wyjścia. Poza tym widział, że młodzi zawodnicy mają potencjał i grają na dobrym poziomie, ponieważ sprawdzili się w tegorocznych rozrywkach ligowych. Ryzykiem nie jest powołanie młodego składu, lecz to kiedy wybiegną na boisko w koszulkach reprezentacji, huknie Mazurek Dąbrowskiego, zaśpiewany przez 15 tysięcy gardeł i oni staną na zagrywce. Czy wtedy będą w stanie zagrać asa, czy zrobią to w pół siatki. O to wszystko chodzi.

Natalia: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *