Gość Coś Nowego

Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego

Studenci Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej po raz piąty organizują na swoim kampusie akcję „Tost”. To bardzo szlachetna inicjatywa, której celem jest pomoc dzieciom z ubogich rodzin na z lubelskiego Felina. Skąd pomysł na taką akcję? Coś Nowego rozmawiało z inicjatorem tej akcji Robertem Góździem. 

Natalia Jasińska, Coś Nowego: Skąd pomysł na zorganizowanie takiej akcji?

Robert Góźdź, student II roku studiów magisterskich DiKS:Przede wszystkim pomysł na akcję wziął się z myśli, idei i przekonania, że trzeba czynić dobro, które jest fundamentem każdego ludzkiego życia i które powinno charakteryzować działanie człowieka. Tą inicjatywę rozpocząłem kiedy byłem na pierwszym roku studiów, wraz z kilkoma znajomymi. W tym roku mamy już 5 edycję. Nie ukrywam, że organizacja całej akcji pochłania dużo czasu i poświęcenia, ale chcemy pomóc jak największej grupie dzieci, społeczności, która tej pomocy potrzebuje, szczególnie w tym magicznym okresie świątecznym.

NJ: Czemu ma służyć akcja?

Robert Góźdź: Patrząc na jej efekty i na finał, który ma miejsce w parafii p.w. Trójcy Przenajświętszej na lubelskim Felinie, ta akcja ma po prostu pomóc. W tym przypadku to słowo ma szerokie znaczenie, ponieważ można pomóc na wiele sposobów np. poprzez obecność, zaangażowanie w akcję charytatywną, ale też można wspomóc na poziomie materialnym. My, studenci dziennikarstwa KUL, po przez naszą zbiórkę staramy się pomóc w zakupie artykułów, z których przygotujemy paczki dla dzieci. Jednak najważniejsze jest to, że spotykamy się z tymi najbardziej potrzebującymi dziećmi, które wypatrują w grudniowy zimny wieczór, tego upragnionego orszaku Świętego Mikołaja. Można powiedzieć, że to nasze działanie posiada charakter interdyscyplinarny, ponieważ nie tylko tworzymy paczki, ale i poprzez finał akcji jesteśmy z tymi dziećmi. One nas widzą a my je. Przez to tworzą się niesamowite więzi pomiędzy nami. Mamy świadomość, że te dzieci co roku czekają na nas, dlatego w tym roku organizujemy tą akcję już po raz piąty.

NJ:Jak narodził się pomysł na stworzenie tego wydarzenia?

Robert Góźdź: Hymm…. To bardzo długo historia, ale pomysł narodził się w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa w Lublinie, kiedy postanowiliśmy wraz z grupą znajomych oddać krew. Po oddaniu krwi dostaliśmy tabliczki czekolady, które postanowiliśmy, przekazać na szczytny cel. Ale niedługo potem nasz pomysł ewoluował w inną inicjatywę a mianowicie aby te czekolady rozdawać na naszej uczelni w ramach dobrowolnych cegiełek. Ilość tych cegiełek pozwoliła nam na zakup artykułów żywnościowych, które przekazaliśmy dla dzieci. Szczerze mówiąc myśleliśmy, że akcja będzie miała charakter jednorazowy. Ale życie ułożyło się inaczej, ponieważ akcja w naszym „majdankowym” środowisku przyjęła się z dużym uznaniem, zrozumieniem i pomocą.

NJ:Czy studenci z innych roczników chętnie angażują się w tego rodzaju akcję? 

Robert Góźdź: Tak, oczywiście! Pomagają zarówno poprzez intensywne włączanie się w ofiarowanie cegiełek jak i poprzez pomoc w organizacji całej akcji. Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że sam wszystko organizuje i o wszystko dbam. Właśnie wspólnie z tymi studentami na Majdanku tworzymy coś na kształt grupy wsparcia, która co roku obawia się jak cała inicjatywa wyjdzie, jak będzie wyglądał jej finał. Ale życie nas już nauczyło, że każdego roku wszystko wychodzi perfekcyjnie i mamy nadzieje, że będzie i tak tym razem.

NJ:Dlaczego pomagacie akurat dzieciom z Felina?

Robert Góźdź: Na początku mieliśmy wiele pomysłów. Chcieliśmy wspomóc podopiecznych z Hospicjum Małego Księcia w Lublinie. Jednak z powodu wymogów stricte sanitarnych, czyli ściśle określonej specyfiki tych produktów, musieliśmy zmienić plany. Ale jedna z Pań, która pracowała w sekretariacie tego hospicjum, poleciła nam swoją parafię na Felinie, gdzie jest bardzo dużo rodzin, które potrzebują pomocy materialnej.

NJ: A czy udało się wam wspomóc jakieś inne inicjatywy?

Robert Góźdź: Tak oczywiście. W tamtym roku nasze działania były tak skuteczne i dynamiczne, że udało się nam wspomóc również Bractwo im. Świętego Brata Alberta w Lublinie oraz ośrodek dla cudzoziemców w Koloni Horbów. Tam również przekazaliśmy artykuły spożywcze.

NJ: Dlaczego zachęcasz studentów do brania udziału w tej akcji?

Robert Góźdź: Dlaczego zachęcam do udziału w tej akcji? Dlatego, że nasze działanie są bezinteresowne i dobrowolne. Stanowi to dla nas ogromną satysfakcję, ponieważ czerpiemy również ogromną radość ze spotkania z tymi dziećmi, każdy ich uśmiech udowadnia nam, że czas który temu poświęcamy jest tego wart. Oprócz tego chcemy uczuć przyszłych dziennikarzy wrażliwości i otwartości na potrzeby drugiego człowieka. Hasłem całej akcji jest „Ad maiora natus sum”, czyli „do wyższych rzeczy jestem stworzony”. Myślę, że taka idea powinna przyświecać każdemu człowiekowi.

NJ: Czyli możemy spodziewać się podobnej akcji w przyszłym roku?

Robert Góźdź: Jest mi smuto o tym mówić, ale w tym roku po raz ostatni organizuję tę akcję, ponieważ moje studia dobiegają końca, ale mam nadzieje, że młodsze pokolenia obserwując naszą inicjatywę tego wydarzenia, nie puszczą ją w niepamięć i dzięki swoim dużym i wrażliwym sercom wezmą to na swoje barki. Pamiętajcie, że dzieci każdego roku będą na was czekać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *