Z życia uczelni

Co kryje się za ścianami akademika? – wywiad ze studentką

Pewnie niejeden świeżo upieczony student zastanawiał się nad wyborem zamieszkania w akademiku. Wiktoria, studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej, podzieliła się ze mną swoimi wrażeniami na temat wynajęcia pokoju w Żeńskim Domu Akademickim KUL.

Ewelina Mirocha, Coś Nowego: Opowiedz proszę, jak wygląda typowe mieszkanie w akademiku?

Wiktoria Strawa: Wchodząc widzimy segment, na którym jest szafa na ubrania, u góry są szafki. Po prawej stronie są drzwi od toalety, obok nich stoi mniejsza lodówka, ale odpowiednia dla czterech osób. Mieści się tam też łazienka z prysznicem. W mieszkaniu jest dosyć sporo miejsca, jest półka z lusterkiem więc każda z nas znajdzie tam swoje miejsce na kosmetyki. Ja mieszkam w pokoju z czterema dziewczynami, ale on jest rozłożony na trzy pomieszczenia i w każdym pokoju są dwa łóżka. Dzielę pokój z moją współlokatorką, Anią. Mamy swoje biurka, szafki wiszące, czy stojące. Mamy nawet balkon – luksusy (śmiech), z którego jest widok na zieleń i akademik chłopaków. Natomiast w kuchni jest blat do przygotowywania posiłków, szafki. Mieszkanie w akademiku można nazwać trochę kawalerką, ale jest tyle miejsca, że każda z nas ma go dla siebie wystarczająco.

E. Pamiętasz swój pierwszy dzień w domu studenckim? Jak go wspominasz?

W. Tak, przyjechałam wtedy do Lublina z rodzicami. Oni pomogli mi wnieść wszystkie bagaże. Wtedy trochę przeraziłam się pustymi półkami, taką szarością, ale zrobiło się przytulnie, kiedy rozłożyłam swoje rzeczy. Później sprawdziłam trasę na uczelnię, aby rano się nie stresować. Po posprzątaniu swojego pokoju, rozpakowaniu się zrobiło mi się trochę smutno, że już nie jestem w domu, brakowało mi mojego kota i do tej pory tak jest. Myślę, że gdyby nie moja Ania, z którą byłam w klasie w liceum, to byłoby mi ciężko się zaaklimatyzować. Potem wymijałam się trochę z tymi innymi lokatorkami, ale teraz mamy naprawdę dobry kontakt. Wieczorami pojawiały się posiedzenia w kuchni z herbatą i jakoś się zakumplowałyśmy.

E. Współlokatorzy zostali ci przydzieleni, czy mogłaś sobie wybrać osobę, z którą chciałaś zamieszkać?

W. Siostra zakonna zapytała mnie, czy znam kogoś, z kim chciałabym zamieszkać. Na szczęście miałam Anię, dlatego udało się nam być w pokoju razem, ale niektóre osoby są nam przydzielane losowo. Dlatego też nie miałyśmy wpływu na to, kto jeszcze z nami zamieszka.

E. Rozumiem, że dzielicie się sprzątaniem i wydzielacie sobie dni, które wam odpowiadają?

W. Tak, zrobiłyśmy sobie grafik na cztery osoby: od czwartku do niedzieli są wyznaczone osoby i następne dwie osoby zaczynają go od poniedziałku do środy. Generalne sprzątanie mamy pod koniec drugiej sesji. Wtedy przychodzi rewizja, można powiedzieć, że mamy „test białej rękawiczki”. Jeśli coś zniszczy się z naszej winy to musimy się na to złożyć. Trzeba też uważać na parkiet, aby go nie porysować, ponieważ za to też możemy ponieść koszta.

E. Czy inne studentki, współlokatorki przeszkadzają ci w jakiś sposób w trakcie dnia? Może hałas utrudnia ci naukę przed sesją?

W. Jestem przyzwyczajona do mieszkania na wsi, w domu jednorodzinnym. Teraz przychodząc do akademika słyszę koło godziny 17-18 kogoś piętro wyżej, skaczącego na skakance. Niestety, ale muszę stosować metodę zatyczek do uszu. Generalnie, znam się ze swoją współlokatorką na tyle długo, że jeśli sobie przeszkadzamy, to po prostu o tym mówimy. Wiemy co nas denerwuje, ja mam bardzo wyczulony słuch. Staram się nie być głośno, nawet rano, kiedy mam wcześniej zajęcia od Ani, biorę potrzebne rzeczy i zabieram się z nimi do łazienki, aby jej nie obudzić.

E. Jaka jest cena mieszkania w akademiku? Czy jest on czynny w określonych miesiącach, a może cały rok?

W. Akademik jest czynny cały rok akademicki. Ja będąc na pierwszym roku płaciłam czynsz od października do końca sesji, czyli jeszcze za lipiec. W tym roku płacę za czynsz 360 zł. Pieniądze wpłacam na konto uczelni do 15. dnia każdego miesiąca.

E. Jakie dokumenty musiałaś mieć, aby móc się zakwaterować w akademiku?

W. Pierwszą wymaganą rzeczą była informacja o ilości kilometrów z domu do Lublina. Ja mam ich około 150. Trochę się bałam, że nie zostanę przyjęta, ponieważ niektóre osoby mają nawet tysiące kilometrów i nie są z Polski. Moja koleżanka dostała zawiadomienie o przyjęciu wcześniej ode mnie, a ma podobną ilość kilometrów do przejechania więc wtedy się już tak nie martwiłam. Trzeba też wypełnić dokument, na którym roku studiów jesteś, jaki kierunek studiujesz. Większej ilości dokumentów nie trzeba składać w porównaniu do ubiegania się o stypendium. Rok temu były również liczone dochody rodziców, ale w tym postawili na odległość. Czasem też można być na liście rezerwowej. Jeżeli ktoś rezygnuje ze studiów, to automatycznie zwalnia się miejsce w akademiku.

E. Bez jakich rzeczy nie przetrwałabyś w akademiku? Co ze sobą zabrałaś?

W. Pytanie, czego ja nie zabrałam (śmiech). Przyjeżdżając na I rok studiów miałam ze sobą pełno pudeł z różnymi rzeczami. Oczywiście musiałam zabrać jakieś dekoracje na biurko – lampki ledowe, obrazy, dużo świeczek, przybornik, mnóstwo książek, które lubię czytać, ale też te potrzebne na zajęcia. Zabrałam także zdjęcia z moimi przyjaciółmi, z rodziną. Z takich potrzebnych rzeczy wzięłam np. ekspres do kawy. Większość rzeczy jest w akademiku w cenie czynszu, więc nie musiałam się o to martwić. Deska do prasowania, mop, szczotka z szufelką, środki czystości, czyli wszystko potrzebne do sprzątania.

E. Czy masz tam jakieś swoje ulubione miejsce do nauki i spędzania wolnego czasu?

W. Jak przychodzi sesja to nie rozstaje się z łazienką i tam się uczę (śmiech). Mamy też pokoje „cichej nauki”, w których znajdują się stoliki, książki. Ja w poprzednim semestrze byłam tam może trzy razy. Każdy znajduje sobie swoje miejsce, bo wiadomo, że ktoś lubi uczyć się na głos, a ktoś inny w ciszy. Jestem zwolenniczką tego, że na głos uczę się tylko wtedy jak wiem, że jestem sama i nikomu nie przeszkadzam. Moim ulubionym miejscem jest mój pokój i łóżko. Tam czytam książki, słucham muzyki.

E. Jak wygląda procedura przyjmowania gości?

W. Jeżeli ktoś do nas przychodzi w odwiedziny, to musi zostawić dowód osobisty w recepcji, który jest później do odbioru. Jeśli ktoś z rodziny chciałby zostać na dłużej to można wynająć pokój na noc. Myślę, że nie ma z tym problemu.

E. Macie wyznaczone najpóźniejsze godziny powrotów do akademika?

W. Mamy tzw. listę powrotów. Około godziny 23 jest cisza nocna, jednak jeśli wychodzimy gdzieś na dłużej to musimy się na taką listę wpisać, podać godzinę powrotu. W akademiku jest pan, który całą noc go pilnuje, otwiera drzwi studentom. Mamy swoją kartę i musimy pokazać z jakiego jesteśmy pokoju itp.

E. Co z tymi legendarnymi imprezami w akademiku?

W. Wydaje mi się, że nie miałam takiej sytuacji, że nie mogłam spać, czy się uczyć, bo studentki były za głośno. Jeśli jakaś dziewczyna ma urodziny, to raczej zbierają się w grupie, ale nie ma z tym problemów.

E. Istnieją zasady, które ci nie odpowiadają w domu studenckim?

W. To co mnie denerwuje, to włączona kosiarka o godzinie 7:00 rano na zewnątrz. Wiadomo, zdarzają się sytuacje, że idę spać, a ktoś tak jak wspomniałam wcześniej skacze piętro wyżej na skakance. Raczej nie ma takich konkretnych zasad, które by mi w jakiś sposób przeszkadzały. Mamy też swoje radio, w którym są podawane ogłoszenia, kaplice, w której można się zawsze pomodlić, kawiarenkę „Piwnica pod aniołami”. Jeżeli przychodzą paczki i listy to Siostra dzwoni i informuje, że trzeba je odebrać. Mamy bardzo przemiłe siostry zakonne.

E. Więc uważasz, że warto mieszkać w akademiku?

W. Myślę, że jeśli ktoś chce zaoszczędzić trochę pieniędzy i ma z kim mieszkać w domu studenckim to tak. Mamy dobre warunki mieszkaniowe i nie warto myśleć stereotypowo o takim miejscu jak akademik. Od mieszkań w bloku różni się chyba tylko tym, że dzielimy z kimś pokój. Istnieją pokoje jednoosobowe, które można wynająć, ale chyba są przeznaczone dla studentów, którzy piszą pracę licencjacką albo magisterską. Ulgą dla takich osób jest to, że potrzeba spokoju i dobrego przygotowania do zaliczenia tej pracy.

E. Bardzo ci dziękuję za rozmowę.

Ewelina Mirocha

Studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Zwolenniczka czytania książek. Od zawsze miłośniczka mody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *