Piłka nożnaSport

Liga Konferencji Europy: Historyczny triumf West Hamu

Podopieczni Davida Moyes’a pomimo dominacji Fiorentiny, wygrywają finał drugiej edycji Ligi Konferencji Europy i mogą się cieszyć pierwszym trofeum od 24. lat. Fiorentina znów musi obejść się smakiem i po kolejnym przegranym finale kończy sezon bez pucharu.

Obydwie drużyny rozpoczęły spotkanie na pełnych obrotach. Już w 1. minucie gracze Violi wyszli z groźną akcją, którą na ich nieszczęście przechwycili piłkarze West Hamu. Ci drudzy szybko stworzyli kontrę, zwieńczoną słabym strzałem Antonio, obronionym przez Terracino. Mimo lepszej gry Fiorentiny, to zawodnicy z Anglii byli bliżsi zdobycia bramki, gdy w 13. minucie minimalnie obok lewego słupka strzelił Declan Rice. Przez kolejne 20 minut nic nadzwyczajnego się ni wydarzyło, aż do momentu, gdy pewną interwencją popisał się Nayef Aguard. Marokańczyk wślizgiem wybił piłkę spod nóg Gonzaleza, tym samym przerywając dobrą akcję Argentyńczyka. Po chwili w graczy z Włoch zaczęły lecieć plastikowe kubki. To wywołało przerwę w grze. W czasie tego incydentu ucierpiał Biraghi, który doznał rozcięcia skóry na tyle głowy. Na szczęście dla widowiska szybko wznowiono spotkanie i drużyny dalej mogły toczyć bój. Końcówka pierwszej odsłony spotkania przebiegała pod kontrolą Młotów, którzy zaczęli napierać na rywali. W 43. minucie groźną wrzutką popisał się Coufal, to jednak na nic się nie zdało i przeciwnicy szybko wybili piłkę z pola karnego. Przed zejściem do szatni bliscy szczęścia byli zawodnicy Fiorentiny, w 45+4. minucie po dobrej centrze strzał w słupek oddał Kouame, co prawda później odbitą futbolówkę do bramki wbił Luka Jović, tak Serb był na pozycji spalonej i nieuznano jego gola. Pierwsza połowa została zdominowana przez zawodników Vicenzo Italiano, którzy oddali siedem strzałów na bramkę rywala, przy trzech w wykonaniu Młotów. Mimo to oprawcy Lecha Poznań nie byli wstanie nic zrobić i zakończyli tę część bez bramek.

Druga połowa zaczęła się niemrawo i przez 10 minut zawodnicy nic nie pokazali. Dopiero w 57. minucie celne uderzenie na bramkę oddał Cristian Kouame. To na nic się nie zdało, ponieważ piłkę wyłapał bramkarz Młotów, a już po chwili Viola musiała ponieść konsekwencje zagrania ręką przez Cristiano Biraghiego. Włoch przewinił w swoim polu karnym, co zmusiło sędziego do konsultacji z wozem VAR i podyktowania jedenastki. Rzut karny w pewny sposób wykorzystał Said Benrahma i w 62. minucie wyprowadził swój klub na prowadzenie. The Irons długo się swoją przewagą nie nacieszyli i już w 67. minucie stracili bramkę po dobrym uderzeniu Giacomo Bonaventury z pola karnego. Z biegiem czasu mecz tylko nabierał rumieńców i w 72. minucie Rolando Mandragora stanął przed szansą do strzelenia gola, którą jednak zmarnował. W 77. minucie szczęścia próbował Biraghi, lecz jego uderzenie ze spokojem złapał francuski bramkarz. Podopieczni Davida Moys’a nie zamierzali być dłużni i w 80. minucie usiłowali wykorzystać dobrą okazję do zdobycia bramki. Na przeszkodzie jednak stanął im Terracciano, który genialną interwencją uratował swój zespół przed stratą gola. W 81. minucie ponownie dobrą obroną popisał się włoski goalkeeper, który powstrzymał Tomasa Soucka przed umieszczeniem piłki w siatce. Kolejny niezły strzał przyszedł w 89. minucie, gdy Sofyan Ambrabat skierował piłkę na bramkę Areoli, którą złapał gracz Młotów. Już minutę później ta sytuacja odbiła się czkawką na zawodnikach grających w Fioletowych koszulkach, gola zdobył Jarrod Bowen. Ta bramka została poprzedzona dobrą asystą Paquety i świetnym rajdem samego Anglika. Sędzia Carlos del Cerro Grande doliczył 5 minut, które nie wystarczyły i spotkanie potrwało do 99. minuty. Fiorentina usiłowała doprowadzić do dogrywki, jednak ich próby nie przyniosły pożytku i Włosi musieli uznać wyższość Londyńczyków.

Druga część spotkania w Pradze była kontrastem wobec pierwszej połowy i dostarczyła kibicom oraz samym graczom mnóstwo emocji. Dzięki sporej intensywności trudno było oderwać wzrok od monitora, co tylko pokazuje na jak wysokim poziomie stało te 45 minut.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *