Sportowe podsumowanie roku
2022 obfitował w sportowe emocje. Kibice przeżywali m. in. piąte złoto mistrzostw świata Pawła Fajdka, medale siatkarzy czy brąz olimpijski Dawida Kubackiego. Nie brakowało bolesnych porażek, wzruszających pożegnań czy zaskoczeń. Zapraszamy do podsumowania tego niezwykłego roku.
SKOKI NARCIARSKIE
Sezon 2021/2022 należał do Ryoyu Kobayashiego. Japończyk na przestrzeni sezonu nie miał sobie równych, oddając jedynie złoto olimpijskie na dużym obiekcie. Dla biało-czerwonych 43. edycja Pucharu Świata nie była udana, a jedynym miłym akcentem był brąz Kubackiego na IO.
Kobayashi nie pozostawił złudzeń
Japoński zawodnik całkowicie zdominował rywalizację w Turnieju Czterech Skoczni, zwyciężając w trzech z czterech konkursów. Na przestrzeni sezonu konkurował głównie z Karlem Geigerem, który do końca deptał mu po piętach. Ostateczna różnica między nimi wyniosła 106 punktów. Z trzeciej lokaty w generalce cieszył się Marius Lindvik, który wyprzedził swojego kolegę z kadry, Halvora Egnera Graneruda o zaledwie 4 punkty.

Cykl Raw Air po raz drugi w swojej karierze wygrał Stefan Kraft, tym samym dorównując w liczbie zwycięstw Kamilowi Stochowi. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie złoto na małej skoczni zdobył Ryoyu Kobayashi. Mimo niesamowitej, olimpijskiej formy nie udało mu się zdobyć dubletu. Zawody na dużej skoczni należały do Mariusa Lindvika. W mikście dominowali Słoweńcy, a drużynowo najlepsza okazała się Austria, która wyprzedziła drugą reprezentację Słowenii aż o 12,3 pkt. W Mistrzostwach Świata w lotach od początku dominowali Słoweńcy, którzy nie dali sobie wyrwać zwycięstwa drużynowego. Indywidualnie najlepszy był Marius Lidvik. Mała Kryształowa kula, rzutem na taśmę wylądowała u Zigi Jelara, Przez cały sezon najlepiej prezentowała się reprezentacja Austrii, która w Planicy podniosła Puchar Narodów.

Może następny sezon będzie nasz
Dla polskich zawodników 43. edycja Pucharu Świata nie była udana. Najrówniej z naszych prezentował się Piotr Żyła, który w klasyfikacji generalnej był czternasty; Kamil Stoch był dziewiętnasty, a Dawid Kubacki dopiero dwudziesty siódmy. Najlepszym lotnikiem w naszej reprezentacji okazał się ponownie Żyła, który walkę o małą kryształową kulę zakończył na 6. miejscu, ax aequo z Lindvikiem.
Mimo fatalnych występów w Pucharze Świata, kibicie mieli duże oczekiwania odnośnie wyników na igrzyskach. Bardzo blisko zdobycia kolejnego medalu w swojej karierze był Kamil Stoch. Skoczek z Zębu w konkursie na dużej skoczni zajął czwarte miejsce, tracąc do podium zaledwie 3,9 pkt. W konkursie na normalnej skoczni, gdzie Kubacki zdobył brązowy medal, Stoch był na szóstym miejscu. Konkurs drużynowy biało-czerwoni zakończyli także na szóstej lokacie. Do trzeciego miejsca, które zajęła reprezentacja Niemiec, Polakom zabrakło przeszło 42,8 pkt.
Klasyfikację Narodów biało-czerwoni zakończyli dopiero na szóstym miejscu, tracąc do liderów aż 3468 punktów. Był to jeden z gorszych sezonów w wykonaniu naszych orłów.
ZIMOWE IGRZYSKA OLIMPIJSKIE PEKIN
Tak słabego wyniku w klasyfikacji medalowej reprezentacja Polski nie zaliczyła od dawna. Zeszłoroczne igrzyska olimpijskie w Pekinie Polska zakończyła z zaledwie jednym medalem, brązem wywalczonym przez Dawida Kubackiego.
Z biegiem lat zdobycze medalowe naszych zawodników wyglądają coraz gorzej. Po udanych igrzyskach w Vancouver i Soczi, podczas których zdobyli po sześć medali, biało-czerwoni notują coraz gorsze wyniki. Tegoroczny ranking uplasował Polskę na 27. miejscu, ex aequo z Estonią oraz Łotwą. Gdyby nie brązowy medal Dawida Kubackiego zdobyty w konkursie na skoczni normalnej, polscy olimpijczycy wróciliby do kraju z pustymi rękami, tak jak z Nagano w 1998 roku.

Dramat Natalii Maliszewskiej
Ze względu na trwającą pandemię koronawirusa, organizatorzy Igrzysk postawili na rygorystyczną kontrolę sportowców. Z udziału w olimpiadzie wykluczonych zostało wielu polskich zawodników. Zakażenie wykryto w drużynie panczenistów, między innymi u Karoliny Bosiek czy Damiana Żurka.
Jednak najbardziej o możliwość startu walczyła Natalia Maliszewska. 29 stycznia u Polki wykryto pozytywny wynik testu na koronawirusa i trafiła ona do izolacji. Od tamtej chwili start panczenistki stał pod wielkim znakiem zapytania. Dopiero 2 lutego Polski Komitet Olimpijski poinformował, że Maliszewska otrzymała negatywny wynik, który dał nadzieję na udział w zawodach. Nadzieja okazała się być jednak złudna, ponieważ już kolejnego dnia reprezentantka Polski była ponownie „pozytywna”. Ostatecznie Polka nie została dopuszczona do startu na swoim koronnym dystansie 500 metrów i tym samym pozbawiono ją realnej szansy walki o złoto.
,,Setki’’ dzieliły od medalu
Polski panczenista Piotr Michalski zajął czwarte miejsce w wyścigu na 1000 metrów. Do zdobycia medalu zabrakło mu 0,08 sekundy. Szczęście nie sprzyjało naszemu reprezentantowi także na dystansie 500 metrów. Polak finalnie zakończył wyścig na piątej pozycji, a do brązowego medalu zabrakło zaledwie 0,03 sekundy. Na następnych igrzyskach olimpijskich w Cortinie d’Ampezzo Piotr Michalak będzie miał 31 lat. Miejmy nadzieję, że we Włoszech pech opuści panczenistę i doczeka się on upragnionego medalu.
Kontrowersyjne igrzyska Kamiłi Walijewej
Kamiła Walijewa to młoda reprezentantka Rosji w łyżwiarstwie figurowym. Jej nazwisko jest znane w środowisku sportowym ze względu na niesamowite umiejętności oraz aferę dopingową na IO w Pekinie. W organizmie 15-letniej łyżwiarki wykryto środek, który odpowiadał za szybką regenerację zawodniczki. Ze względu na zdobycie złotego medalu przez Rosjan w konkursie drużynowym nie doszło do dekoracji medalowej. Jej dalsze losy na igrzyskach stały pod znakiem zapytania. Jednak mimo afery Walijewa zdołała przygotować się do konkursu indywidualnego. Finalnie nie wytrzymała presji i po programie dowolnym została sklasyfikowana na 4. miejscu.


Pierwszy raz od 12 lat polska łyżwiarka figurowa wystąpiła na IO w konkurencji solistek. W swoim olimpijskim debiucie, Jekaterina Kurakowa podczas programu krótkiego zaliczyła upadek przy lądowaniu potrójnego flipa. Jednak po rewelacyjnym, niemal bezbłędnym występie w programie dowolnym 19-latka zajęła finalnie wysokie, 12. miejsce. Reprezentantka Polski nie kryła łez po udanym przejeździe.
LEKKOATLETYKA
Po dwóch pandemicznych sezonach Królowa sportu wróciła z przytupem. Na hali w Belgradzie odbyły się Mistrzostwa Świata, a na otwartym stadionie emocjonowaliśmy się zarówno Mistrzostwami globu w Oregonie, jak i Mistrzostwami Starego Kontynentu w Monachium. Lekkoatleci mają za sobą niezwykle intensywny rok, w trakcie którego padło wiele rekordów świata.
Kosmiczne rekordy i skromny dorobek biało-czerwonych
Trzydniowy czempionat na Stark Arenie w Belgradzie stał na bardzo wysokim poziomie. Kibice doczekali się spektakularnego rekordu Yulimar Rojas w trójskoku (15,74 m) czy historycznego złotego medalu w skoku wzwyż dla Korei. Jednak oczy całego świata były zwrócone na rywalizację tyczkarzy. Armand Duplantis wprowadził męski skok o tyczce w nową erę. Szwed pokonał poprzeczkę ustawioną na 6,20 m, kolejny raz poprawiając swój rekord świata.

Pod nieobecność utytułowanych reprezentantów Polski, medale w stolicy Serbii zdobyły jedynie Aniołki Matusińskiego oraz Adrianna Sułek. 22-letnia wieloboistka poprawiła życiówki w prawie każdej konkurencji i wywalczyła srebro, bijąc przy tym rekord Polski Urszuli Włodarczyk z 1998 roku. Natomiast osłabiona sztafeta 4×400 metrów stanęła na najniższym stopniu podium.

Po sezonie halowym najlepsi lekkoatleci na świecie rozpoczęli zmagania na otwartym stadionie. W lipcu odbyły się Mistrzostwa Świata w Oregonie. Nasi reprezentanci zdobyli cztery medale, co uplasowało ich na ósmej pozycji w końcowej klasyfikacji. Katarzyna Zdziebło sięgnęła po dwa srebra w chodzie sportowym, na 20 i 35 km. Tradycyjnie, polskim kibicom najwięcej radości przyniósł konkurs rzutu młotem, w którym zwyciężyliśmy dubletem. Srebrny krążek wywalczył Wojciech Nowicki, a medal z najważniejszego kruszcu powędrował po raz piąty z rzędu do Pawła Fajdka. Doświadczony młociarz na zawsze zapisał się na lekkoatletycznych kartach historii.
Rekord gonił rekord
Na stadionie w Eugene kosmiczny poziom miała rywalizacja „na płotkach”. Na trzech z czterech rozgrywanych konkurencji padły rekordy świata. W finałowym biegu na dystansie 400 metrów Sydney McLaughlin dobiegła do mety z czasem 50,68s, miażdżąc swój poprzedni rekord aż o 0,73s.

Nowy rekord świata ustanowił także 22-letni Alison Dos Santos, który na tym samym dystansie zwyciężył z czasem 46,29s. Brazylijczyk osiągnął tym samym drugi najszybszy wynik w historii na imprezie rangi mistrzowskiej.
Ostatniego dnia czempionatu w Stanach Zjednoczonych odbył się finał skoku o tyczce mężczyzn. Wszyscy się zastanawiali czy mistrz olimpijski, Armand Duplantis będzie w wstanie ponownie poprawić najlepszy wynik na świecie. Kwestia złotego medalu była z góry przesądzona. Kiedy rywale męczyli się na niższych wysokościach, Mondo przelatywał nad poprzeczką i jako jedyny pokonał sześć metrów. Przy drugim podejściu pewnie pokonał wysokość 6,21, a widownia na Hayward Field oszalała z radości. Gdzie jest limit Szweda? Czy w następnych latach pokona kolejną kosmiczną granicę?
Multidyscyplinarne mistrzostwa Europy w Monachium
Podczas drugiej edycji „mini igrzysk” sportowcy walczyli o medale w dwunastu dyscyplinach. Polska reprezentacja poprawiła swój wynik sprzed czterech lat, zdobywając aż 39 medali i na koniec rywalizacji sklasyfikowana została na 8. miejscu. Najwięcej medali dla naszego kraju zdobyli kajakarze (15), którzy okazali się być lepsi od niezawodnych lekkoatletów.
Podczas rywalizacji na Stadionie Olimpisjkim w Monachium biało-czerwoni wywalczyli czternaście krążków, bijąc osiągnięcie z trzech ostatnich Mistrzostw Europy (12 medali). Nowymi mistrzyniami Starego Kontynentu zostały Aleksandra Lisowska (maraton) i Pia Skrzyszowska (100m ppł), a tytuł z Berlina obronił Wojciech Nowicki (rzut młotem). Największym zaskoczeniem były medale obu sztafet 4x100m. Nasi sprinterzy (Adrian Brzeziński, Przemysław Słowikowski, Patryk Wykrota i Dominik Kopeć) sprawili sporą niespodziankę. Idealne zmiany pozwoliły im na pobicie rekordu Polski o 16 setnych sekundy (38,15) i stanięcie na najniższym stopniu podium. Natomiast Polki w składzie: Pia Skrzyszowska, Anna Kiełbasińska, Marika Popowicz-Drapała i Ewa Swoboda dobiegły do mety jako drugie z czasem 42,61, bijąc przy tym rekord kraju. Warto podkreślić, że młoda płotkarka w przeciągu kilkudziesięciu minut pobiegła w dwóch finałach i zdobyła dwa medale.

SIATKÓWKA
Kończący się rok był dla polskich siatkarzy kolejnym, w którym medale zawisły na szyjach naszych reprezentantów. Liga Narodów i Mistrzostwa Świata pod wodzą nowego trenera, a w rozgrywkach klubowych obrona tytułu Mistrza Europy. To tylko niektóre momenty, które sprawiły radość kibicom tej dyscypliny.
Wzorem lat ubiegłych sezon reprezentacyjny rozpoczął się od Siatkarskiej Ligi Narodów, która w tym roku powróciła do formuły znanej sprzed pandemii. Spośród szesnastu drużyn, rywalizujących w dwóch grupach w ciągu trzech turniejowych tygodni, do fazy pucharowej przeszło osiem reprezentacji. Przegrany półfinał 0:3 z drużyną USA, pozwolił biało-czerwonym walczyć jedynie o trzecie miejsce. Mecz ten został rozegrany przeciwko ekipie włoskiej, którą Polacy pokonali w trzech setach. W finale stanęli naprzeciw siebie mistrzowie olimpijscy, Francuzi i Amerykanie. Jednak do wyłonienia triumfatora VNL 2022 potrzebny był tie-break. Ostatecznie złote medale zawisły na szyjach reprezentantów Francji. Nagrodę MVP otrzymał przyjmujący zwycięskiej drużyny, Earvin N’Gapeth. Jako najlepszego środkowego wyróżniono Mateusza Bieńka.
Najważniejszym momentem sezonu 2022 były mistrzostwa świata, jednak na tydzień przed nimi nasi siatkarze rywalizowali w XIX Memoriale Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie. Podopieczni Nikoli Grbicia zmierzyli się z Serbami, Argentyńczykami i Persami, wygrywając wszystkie mecze bez straty seta. Drugie miejsce zajęła reprezentacja Argentyny, a trzecie Iranu. Najlepszym zawodnikiem turnieju ogłoszono środkowego reprezentacji Polski, Jakuba Kochanowskiego.
Niewiele brakło do trzeciego złota
Jubileuszową, dwudziestą edycję Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2022 rozegrano w Polsce oraz Słowenii na przełomie sierpnia i września. Dwadzieścia cztery najlepsze drużyny świata mierzyły się w sześciu grupach. Polska rywalizowała z USA, Meksykiem i Bułgarią. Bez problemu wygrała swoją grupę, tracąc jedynie jednego seta w meczu z Amerykanami. Biało-czerwoni, którzy do turnieju przystępowali w roli obrońców tytułu, w półfinale trafili na Brazylijczyków. Zaciętą rywalizację, po tie-breaku wygrali jednak Polacy, którym na drodze po trzecie złoto z rzędu stanęli Włosi (wygrali w półfinale 3:0 ze Słowenią). Katowicki Spodek odleciał podczas finału, w którym lepsza okazała się drużyna Italii, pokonując naszych siatkarzy 3:1. Polacy cieszyli się tylko i aż ze srebrnego krążka mistrzostw świata. Brązowym medalistą została reprezentacja Canarinhos, która pokonała Słoweńców 3:1. MVP czempionatu został Włoch, Simone Giannelli, a w drużynie marzeń z naszej reprezentacji znaleźli się Bartosz Kurek, Mateusz Bieniek i Kamil Semeniuk.

Medale nie tylko w seniorach
Mistrzostwa Europy rozgrywane w tym roku były w dwóch kategoriach wiekowych – U-20 oraz U-22. Polscy juniorzy, powrócili z tej imprezy z srebrnym medalem. W zaciętym finale przegrali 2:3 z gospodarzami turnieju Włochami. Podopieczni Daniela Plińskiego z kadry U-22 ucieszyli nas brązowym medalem ME – wygrali 3:1 z reprezentacją Turcji. Mistrzami Starego Kontynentu zostali Włosi, którzy pokonali Francuzów (3:1).
ZAKSA z podwójnym mistrzostwem
Po rocznej przerwie tytuł Mistrza Polski powrócił do Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. W finałach PlusLigi, rozgrywanych do trzech zwycięstw, kędzierzynianie mierzyli się z Jastrzębskim Węglem (3:0, 3:2, 1:3, 3:0). Na najniższym stopniu podium po raz pierwszy w historii stanęła drużyna Aluron CMC Warta Zawiercie, która rywalizowała z PGE Skrą Bełchatów.
W półfinale Ligi Mistrzów spotkali się siatkarze ZAKSY oraz Jastrzębskiego Węgla. Ostatecznie w finale znalazła się drużyna Koziołków, która dwukrotnie pokonała Jastrzębian (3:0, 3:2). Po wygranym meczu finałowym 3:0 z Itas Trentino, z obrony tytułu klubowego Mistrza Europy cieszyli się kędzierzynianie, a najlepszym zawodnikiem turnieju został Kamil Semeniuk.
Rok 2022 można uznać za przełom dla polskich siatkarek. Kadrę po sześciu latach opuścił Jacek Nawrocki, a jego miejsce zajął Stefano Lavarini. Włoskiemu szkoleniowcowi udało się ściągnąć w szeregi biało-czerwonych Joannę Wołosz. Rozgrywająca, uznawana przez wielu za najlepszą na świecie, przejęła funkcję kapitana. Jednak początki wcale nie były kolorowe. W Lidze Narodów reprezentantkom Polski nie poszło tak jak zakładano. W klasyfikacji końcowej uplasowały się na 13. miejscu, a poziom gry nie napawał kibiców optymizmem przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata. Ostatni sprawdzian przed imprezą mistrzowską również nie wypadł najlepiej. Polki przegrały sparing z Turczynkami 1:3, dostając w pierwszym secie srogi łomot (10:25).

Mistrzostwa Świata odwróciły kartę na korzyść biało-czerwonych. Turniej zbudował drużynę, która potrafiła postawić się najlepszym zespołom na świecie. Mówiąc o drużynie, nie mam na myśli tylko wyników sportowych. Powstały więzi, między zawodniczkami, sztabem szkoleniowym i kibicami. Było czuć, że żeńska siatkówka w Polsce znów ma znaczenie. Mimo że reprezentacja Polski zakończyła zmagania na ćwierćfinałach zawody te, trzeba uznać za sukces.
Pierwszą fazę turnieju można określić mianem sinusoidy. Dobre w wykonaniu Polek spotkania przeplatały się z tymi słabszymi. Ostatecznie awansowały do dalszego etapu turnieju z ostatniego, czwartego miejsca w grupie B. W drugiej fazie było podobnie. Porażka z Serbią 0:3 – po to, żeby po jednostronnym spotkaniu pokonać USA. Awans do ćwierćfinału zapewniły Polkom zwycięstwa po tie-breaku, kolejno z Kanadą i Niemcami.
Biało-czerwone potrafiły postawić się Serbii (porażka 2:3 w ćwierćfinale), która ostatecznie została zwycięzcą turnieju o mistrzostwo globu. Błyszczały Stysiak, Różański i Górecka. Doświadczenie i zgranie, które dał Polkom udział w tej imprezie prawdopodobnie zaowocuje w przyszłości. A kto wie, może za kilka lat zobaczymy drużynę na miarę Złotek Niemczyka.
EUROBASKET
Reprezentacje Polski w koszykówce, śmiało można nazwać “czarnym koniem” Eurobasketu. Dokonali oni niemożliwego, wychodząc z grupy i przedzierając się przez kolejne etapy rywalizacji, aż do grona czterech najlepszych drużyn. Finalnie zajmując bardzo wysokie 4. miejsce. Ostatecznie złoty medal przypadł Hiszpanom, srebro Francuzom, a brąz Niemcom.
Faza grupowa
Polacy rozpoczęli turniej od wymarzonej wygranej z Czechami 99:84. Gospodarze turnieju nie potrafili poradzić sobie z duetem Ponitka – Slaughter, którzy zdobyli razem 49 punktów. Drugi mecz z Finlandią był bolesną lekcją pokory. Polacy byli niewidoczni, a w ich grze brakowało płynności. Finowie robili na boisku co chcieli i mecz zakończył się pogromem 59:89. Porażka podziałała na Polaków jak kubeł zimnej wody. Na spotkanie z Izraelem wyszła odmieniona reprezentacja, która grała ze skupieniem i ostatecznie zwyciężyła 85:76. Dało to biało-czerwonym motywację do pokonania Holendrów 75:69 i awans do 1/8 finału (mimo sromotnej porażki z Serbią 69:96).
1/8 finału
W pierwszym etapie play-offów Polacy zmierzyli się z Ukrainą. Zespół zza naszej wschodniej granicy nie posiadał wielkich nazwisk w składzie, jednak w teorii dalej byli od nas lepsi. Po bardzo zaciętym meczu Polacy zachowali zimną krew, wygrywając trzy kwarty i eliminując najgroźniejszą broń Ukraińców – rzuty za trzy punkty. Ostatecznie wygrali 86:94 i zapewnili sobie historyczny awans do 1/4 finału Eurobasketu.
Ćwierćfinał
Po 25 latach nasi reprezentanci zmierzyli się w ćwierćfinale ze zwycięzcami poprzedniej edycji. Słowenia, bo to na nich trafiły polskie Orły, była jednym z faworytów do tytułu i stanowiła ciężki orzech do zgryzienia. Wypełniona gwiazdami NBA i Euroligi, na czele z Luką Donciciem, miała za cel obronę tytułu. Niestety dla nich, a stety dla Polski nie było im dane powtórzyć tego sukcesu. Polska reprezentacja zagrała najlepszy mecz na tych mistrzostwach, prowadząc po drugiej kwarcie 58:39. Polacy poczuli się zbyt pewnie i przewaga drastycznie stopniała w trzeciej części spotkania. Jednak Słoweńcy przypomnieli sobie jak grali do tej pory. Biało-czerwoni wydobyli z siebie resztki sił i ostatecznie wygrali 90:87. Najlepszy na parkiecie był Mateusz Ponitka, który wziął na siebie ciężar prowadzenia drużyny. Zdobył on triple-double i otrzymał nagrodę zawodnika spotkania.

Najgorsi z najlepszych
W 1/2 finału Polacy trafili na Francję, wicemistrzów IO z 2021 roku. Trójkolorowi od samego początku zdominowali spotkanie, nie dając Polakom miejsca do ataku. Obrona Francuzów była tak szczelna, że w pierwszej połowie biało-czerwoni zdobyli tylko 18 punktów. Nie działały rzuty za trzy punkty ani próby dostania się pod kosz. W drugie części spotkania Francja bawiła się grą, na boisku pojawili się wszyscy zawodnicy powołani na mistrzostwa i każdy miał na koncie minimum trzy zdobyte punkty. Nie skutkowało to spadkiem jakości ich gry i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 95:54 dla podopiecznych Vincenta Colleta. W meczu o 3. miejsce Polakom przyszło się zmierzyć z naszymi zachodnimi sąsiadami, którzy w drugim półfinale przegrali z Hiszpanią 91:96. Polacy wyciągnęli wnioski z pojedynku z Francją i w meczu z Niemcami swoją grą nie pozwalali przeciwnikom złapać rytmu. Ciężka praca w defensywie nie wystarczyła do zdobycia brązu i po trzech wyrównanych kwartach, niemieccy zawodnicy odskoczyli w czwartej i to właśnie oni zajęli miejsce na najniższym stopniu podium. Mimo dwóch bolesnych porażek na sam koniec Eurobasketu, powinniśmy być dumni z sukcesu naszej reprezentacji, który był największym osiągnięciem od ponad pięćdziesięciu lat. Następny taki szybko może nie nadejść, ale miejmy nadzieję, że po raz kolejny polscy koszykarze nas zaskoczą.
KOSZYKÓWKA 3×3
Koszykówka 3×3 jest odmianą dyscypliny, którą wszyscy dobrze znamy, z tą różnicą, że w jednej drużynie na boisku znajduje się tylko trzech, a nie pięciu zawodników. Mimo że nie jest jeszcze tak popularna i dopiero zdobywa rozgłos, to już zorganizowanych zostało wiele turniejów zarówno międzynarodowych, jak i klubowych, w których reprezentanci Polski zdążyli zaliczyć do tej pory wiele sukcesów. Kilka z nich dołożyli w 2022 roku.

Największym z nich jest niewątpliwie mistrzostwo świata do lat 23, zdobyte przez młodych i bardzo perspektywicznych graczy (Michał Sitnik, Michał Lis, Mateusz Szlachetka oraz Adrian Bogucki). Polacy wyszli z grupy z bilansem 3:1, pokonując Francję, Holandię, Ukrainę oraz dość niespodziewanie przegrywając z Brazylią. W ćwierćfinale na naszą kadrę czekali gracze z Chin, którzy ulegli 17:21, a polscy zawodnicy awansowali do półfinału. Tam napotkali bardzo mocnych przeciwników z Litwy, ale z tego starcia również wyszli zwycięsko 21:18 i zameldowali się w finale. Ostatni mecz obfitował w ogromne emocje. Bardzo mocna kadra Serbii wyszła zmotywowana i prowadziła już 18:13, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął Mateusz Szlachetka, który z pomocą Adriana Boguckiego wyrównał wynik meczu, a następnie trafił dwukrotnie za dwa punkty, kończąc mecz i zdobywając złoty medal mistrzostw świata.
W listopadzie, w Lublinie odbył się również pierwszy z cyklu turniejów 3×3, w której brały udział wszystkie zespoły z polskiej ekstraklasy koszykówki 5×5. Wszystkie ekipy do gry wystawiły czterech zawodników (trzech na parkiecie i jeden rezerwowy). Niektóre drużyny podeszły do turnieju na poważnie, wystawiając graczy specjalizujących się w tej odmianie koszykówki, natomiast inne kluby na mecze wysłały juniorów i zawodników, którzy dostali w tym sezonie mniej szans na grę. Spotkania przyniosły wiele emocji, zwrotów akcji, a poziom rywalizacji stał na naprawdę wysokim poziomie. Do najlepszej czwórki turnieju awansowały zespoły z Warszawy, Gdyni, Gliwic oraz młoda drużyna z Sopotu. W półfinale Legia Lotto 3×3 Warszawa pokonała po świetnym meczu Trefl Sopot, a Suzuki Arka Gdynia zameldowała się w finale, wygrywając z GTK Gliwice. Złoty medal zdobył zespół ze stolicy, natomiast z brązowym medalem do domu wrócili gracze z Gliwic. Wszystkie cztery zespoły uzyskały awans do turnieju finałowego. Zwycięzcy zagrali w składzie: Arkadiusz Kobus, Piotr Robak, Marcin Zarzeczny oraz Maciej Adamkiewicz. Warto zaznaczyć, że w zawodach nie zabrakło mistrzów świata. Adrian Bogucki grał w składzie Suzuki Arki Gdynia, natomiast Mateusz Szlachetka w zespole GTK Gliwice.

ŻUŻEL
Po wielu latach nadziei i oczekiwań kibiców Motor Lublin pierwszy raz w historii sięgnął po żużlowe mistrzostwo Polski, a przyszłoroczny koziołek Bartosz Zmarzlik trzeci raz w karierze stanął na szczycie podium jako Indywidualny Mistrz Świata na Żużlu.
Jeszcze przed pierwszym meczem w sezonie żużlowe kluby musiały zmierzyć się z pierwszą kadrową przeszkodą. W związku z rosyjską agresją na Ukrainę PZM postanowił, że rosyjscy zawodnicy nie będą mogli brać udziału polskich rozgrywkach ligowych, a FIM zadecydowała, że nie pojawią się również w takich zawodach takich jak Grand Prix. W związku z tymi decyzjami w tym sezonie nie zobaczyliśmy topowych żużlowców: Emila Sajfutdinowa oraz Artioma i Grigorija Łagutów. Nie brakowało również kontrowersji wokół Gleba Czugunowa, który jeszcze przed wybuchem wojny zdecydował się na jazdę dla reprezentacji Polski i dostał zgodę na starty. Zamieszanie związane z decyzjami PZM i FIM były jednym z głównych pozasportowych czynników, które rozgrzewały kibiców i były polem do wielu dyskusji przez cały sezon.

Źródło: Instagram/@zmarzlik95
PGE Ekstraliga
Złota Drużyna – tak bezsprzecznie można określić Speedway Motor Lublin w minionym sezonie. Lubelskie Koziołki po raz pierwszy w historii sięgnęły po złoty medal Drużynowego Mistrza Polski, ale także stawali na szczycie podium DMPJ (Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów), MPPK (Mistrzostw Polski par klubowych) oraz MMPPK (Młodzieżowych mistrzostw Polski par klubowych), z kolei Mateusz Cierniak został Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów. Pomimo braku Gigorija Łaguty duet Kępa – Ziółkowski fenomenalnie odczytywali potrzeby kadrowe drużyny i wykorzystywali rewelacyjną dyspozycję Kubery oraz tuszowali nieco słabsze występy Michelsena i Lamparta. Po raz trzeci w karierze po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata na Żużlu sięgnął Bartosz Zmarzlik. Pod jego przewodnictwem wielkopolska drużyna zmierzyła się z Motorem w walce o mistrzostwo kraju i tym samym zakończył swój fantastyczny – i jak na razie ostatni – sezon w barwach gorzowskiej Stali, ponieważ w 2023 roku będzie reprezentować lubelskie barwy. Kolejny sezon pokazał, że beniaminek nie ma łatwo na ekstraligowych salonach. Arged Malesa Ostrów przegrała wszystkie czternaście meczów i po roku „bytowania” w najwyższej lidze rozgrywek ponownie spadła.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
eWinner 1. Liga
Pomimo wielu zawirowań w trakcie sezonu (chociażby majowego walkowera na rzecz Falubazu Zielona Góra) Wilki Krosno fenomenalnie przebrnęły przez tegoroczny sezon i w 2023 roku wystartują jako ekstraligowy beniaminek. Biorąc pod uwagę to, że dopiero w 2018 roku klub mógł zacząć działać „na wyższych obrotach” tak szybki awans jest fenomenem porównywalnym do osiągnięć Motoru sprzed zaledwie dwóch lat. Pomimo oczekiwań kibiców i przewidywaniom ekspertów dla Falubazu Zielona Góra przerwa od Ekstraligi potrwa dłużej niż rok i ubiegłoroczny spadkowicz kolejny rok będzie walczyć o awans. Spadek do 2. ligi zaliczył Start Gniezno, co szczególnie zabolało kibiców, gdyż w tym roku klub obchodził swoje 70-lecie.

Źródło zdjęcia: https://wilkikrosno.pl/awans-jest-nasz-jestesmy-w-pge-ekstralidze/
F1
Mimo rewelacyjnego początku Ferrari, zespół Red Bulla zdominował cały sezon i po raz kolejny sięgnął po tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Drugi raz w karierze po indywidualny tytuł mistrzowski sięgnął Max Verstappen, który na przestrzeni sezonu pobił niejeden rekord.
Verstappen znów indywidualnie najlepszy
Po raz drugi w swojej karierze tytuł Mistrza Świata zdobył Max Verstappen. Holender mimo słabszego początku w drugiej części sezonu nie miał sobie równych. Wygrał piętnaście wyścigów, zdobył 454 punkty, ustanawiając tym samym dwa nowe rekordy. Walka o drugie miejsce została rozstrzygnięta na ostatnich okrążeniach GP Abu Dhabi. Przed ostatnim wyścigiem Sergio Perez i Charles Leclerc zgromadzili po 290 punktów. Jednak finalnie to monakijski kierowca cieszył się z wicemistrzostwa. Meksykanin przegrał o trzy punkty. Pojawiające się nieporozumienia między kierowcami Red Bulla, zakończyły sezon z trzecim miejscem dla Pereza. Zaskoczeniem dla wszystkich było czwarte miejsce dla Russela i dopiero szóste dla Hamiltona. W pierwszej dziesiąte znaleźli się również dwaj kierowcy Alpine, Esteban Ocon dzięki wysokiej ósmej pozycji na mecie umocnił się przed Alonso w końcowej klasyfikacji kierowców. Sezon 2021/2022 był ostatnim dla czterokrotnego Mistrza Świata Sebastiana Vettela. Kierowca dla Astona Martina zdobył 37 pkt, wyprzedzając swojego zespołowego partnera o dziewiętnaście punktów.
Red Bull nie miał sobie równych w klasyfikacji konstruktorów
Po raz piąty w historii stajnia Red Bulla wygrała klasyfikację konstruktorów. Czerwone byki wyprzedziły Scuderie Ferrari o 205 punktów. Zespół z Maranello po rewelacyjnym starcie, zaczął gwałtownie tracić do Red Bulla. Włoski zespół podejmował szereg złych decyzji, a zmiana bolidu na mniej podskakujący spowodowała, że Ferrari było swoim cieniem. Pod koniec sezonu musieli walczyć z rozpędzającym się Mercedesem. Dobra jazda kierowców Alpine umocniła ich na czwartym miejscu, tuż przed brytyjskim McLarenem. Alfa Romeo zakończyła sezon z takim samym dorobkiem punktowym jak Aston Martin, a Hass, dzięki świetnej dyspozycji Kevina Magnussena, sfinalizował wyścigi na ósmym miejscu przed Alpha Tauri i Williamsem.

Grafika wyróżniająca: Julia Bartosiewicz