SportSporty walki

Festiwal skończeń przed czasem na KSW 78

W sobotę, 21 stycznia organizacja KSW zorganizowała pierwszą galę w tym roku. Wydarzenie odbyło się w szczecińskiej Netto Arenie. Kibice mogli obejrzeć lokalnych bohaterów w akcji.

Wydarzenie z numerem 78 było pierwszą galą zorganizowaną przez KSW w tym roku. Federacja rozpoczęła 2023 rok od wizyty w szczecińskiej Netto Arenie. Na karcie walk znalazło się czterech lokalnych bohaterów. W trakcie imprezy było wiele niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji.

Wydarzenie rozpoczęły dwie walki z karty wstępnej. W pierwszej z nich Borys Dzikowski zawalczył z debiutującym w organizacji Andre Langenem. Polak wrócił do oktagonu po fenomenalnym nokaucie wysokim kopnięciem na Arkadiuszu Mruku na KSW 74. W tym pojedynku kibice nie zobaczyli jednak skończenia przed czasem. Całe starcie rozgrywało się głównie w płaszczyźnie stójkowej. Przez piętnaście minut Dzikowski zaznaczał swoją przewagę będąc celniejszym. Zawodnik pewnie wypunktował rywala i wygrał na kartach sędziowskich. Kartę wstępną zamykał pojedynek walczącego na własnej ziemi Oskara Szczepaniak z Litwinem, Raimondem Krilaviciusem. W trakcie starcia Polak skutecznie trafiał swojego przeciwnika w stójce. Reprezentant Berserkerów systematycznie próbował przenieść walkę do parteru, w którym nie radził sobie zbyt dobrze. Finalnie pojedynek zakończył się po pełnym dystansie, a decyzja sędziowska powędrowała na konto Szczepaniaka.

W trzecim pojedynku wracający po niefortunnej serii dwóch porażek z rzędu Łukasz Rajewski zawalczył z debiutującym w organizacji Sahilem Sirajem. Od pierwszego gongu starcie układało się pod dyktando Polaka – Rajewski był celniejszy przez co sukcesywnie rozbijał swojego rywala. Jedynym atutem Siraja był eksplozywność, którą starał się wykorzystać od samego początku. Polak trzykrotnie posyłał przeciwnika na deski, a za trzecim razem dokończył dzieła zniszczenia ciosami w parterze. Rajewski zwyciężył już w pierwszej rundzie.

W kolejnym starciu Rafał Kijańczuk zmierzył się z Marciem Doussisem. Pojedynek rozpoczął się od wysokiej presji ze strony Niemca. Doussis poszedł po sprowadzenie, które jak się później okazało przesądziło o dalszym przebiegu pojedynku. Kijańczuk zorientował się w próbie obalenia, dzięki czemu zajął pozycję dominującą. Polak znalazł się w dosiadzie i zasypał rywala gradem ciosów, zmuszając sędziego do przerwania pojedynku.

W następnym starciu kibice oglądali kolejnego lokalnego bohatera Łukasza Sudolskiego, który zmierzył się z Kleberem Silvą. Od samego początku Polak inteligentnie rozpracowywał defensywę Brazylijczyka. Sudolski był skuteczniejszy w każdej płaszczyźnie, dzięki czemu mógł zapisać pierwszą rundę na swoje konto. W drugiej odsłonie scenariusz starcia zmienił się o 180 stopni. Silva zaczął trafiać piekielnie mocnymi uderzeniami. Jedno z nich posłało na deski Sudolskiego, a Brazylijczyk dokończył dzieła zniszczenia na macie.

Mircea nokautujący Mańkowskiego.
Mircea nokautujący Mańkowskiego.
autor fotografii: KSW

W kolejnym pojedynku ulubieniec kibiców Borys Mańkowski zawalczył z dynamicznym Valeriu Mirceą. Walka rozpoczęła się od groźnych wymian stójkowych. W ostatniej minucie pierwszej rundy Mołdawianin wyprowadził latające kolano, które zachwiało Mańkowskim. Mircea trafił rywala mocnym sierpowym, który doprowadził do zakończenia pojedynku.

W następnej walce będący w świetnej formie Roman Szymański zawalczył z debiutującym w organizacji Raulem Tutaraulim. Starcie rozpoczęło się od dynamicznych kombinacji kickbokserskich. Już po minucie od pierwszego gongu, Gruzin poszedł po obalenie. Będący z dołu Szymański zapiął dźwignie na rękę rywala i błyskawicznie go poddał.

W drugiej najważniejszej walce wieczoru kibice mogli oglądać kunszt wymian stójkowych. Fenomenalny Radosław Paczuski zawalczył z będącym na fali wznoszącej Tomaszem Romanowskim. Cała walka toczyła się w stójce, starcie nawet na moment nie trafiło do parteru. Po piętnastu minutach krwawej wojny sędziowie orzekli niejednogłośne zwycięstwo Romanowskiego, który w kolejnym starciu prawdopodobnie zawalczy o pas mistrzowski dywizji średniej.

W najważniejszej walce wieczoru żywa legenda KSW Michał Materla zawalczyła z Kendallem Grove. Zawodnicy po raz pierwszy zmierzyli się ze sobą w 2013 roku. Od samego początku starcie układało się pod dyktando Materli. Polak był skuteczniejszy w swoich poczynaniach, dzięki czemu pierwsza runda powędrowała na jego konto. W drugiej odsłonie kibice mogli obejrzeć niemalże bliźniaczy przebieg. Pod koniec rundy Materla skończył rywala uderzeniami łokciem w parterze.

Filip Węglicki

Studiuje III rok dziennikarstwo i komunikację społeczną na KUL. Uwielbiam literaturę o tematyce gangsterskiej, szczególnie twórczość Maria Puza. Kibicuję Chelsea F.C. oraz chętnie śledzę poczynania największych organizacji MMA na świecie. Publikuje newsy na stronie MMA - bądź na bieżąco.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *