Felieton społecznyTematy społeczne

Lekcje off-line

Zakaz wychodzenia z domu, spotykania się z bliskimi oraz organizowania imprez okolicznościowych, odbiły się negatywnym echem na życiu każdego z nas. Zamknięte zostały również szkoły, a nauczanie odbywa się zdalnie. Proces ten podzielił studentów i uczniów na dwie grupy – tę, która popiera nauczanie przez Internet i uważa to za lepszy tryb niż zajęcia stacjonarne, oraz taką, która widzi spore niedociągnięcia w trybie on-line.

E-learning
Autor Fot. zapCulture

Prowadzenie zajęć w trybie zdalnym pozwala na pogodzenie życia prywatnego i zawodowego, co daje swobodę i możliwości łączenia wielu czynności. Można zaplanować spotkania, treningi czy usiąść do swojej ulubionej książki. Jednak nie należy przesadzać z ową “swobodą”, ponieważ nadal uczestniczymy w zajęciach. Dużym ułatwieniem jest szybki dostęp do materiałów. Dostępne są e-podręczniki i e-ćwiczenia do poszczególnych przedmiotów. Pliki można udostępniać na platformach oraz za pośrednictwem poczty elektronicznej; przed pandemią również stosowano takie metody, nie były one jednak koniecznością. Dokumenty można zapisywać na nośnikach i mieć je zawsze przy sobie. Według niektórych źródeł, dzięki takiemu nauczaniu uczniowie odnoszą większe sukcesy, uczą się szybciej, a materiały są lepiej przyswajane. W niektórych przypadkach rząd finansuje sprzęty do nauki. W ramach programu “Zdalna Szkoła” przeznaczono około 180 mln zł na cele dydaktyczne. Od 1 do 20 kwietnia tego roku wnioski o dofinansowanie programu złożyło 90% gmin i powiatów. Wsparto ponad 200 tysięcy uczniów. Bardzo pomocne okazało się być to w przypadku rodzin wielodzietnych. Z komfortem wiąże się fakt, iż uczniowie nie muszą dojeżdżać do szkół oddalonych o kilkanaście kilometrów. Mogą uczestniczyć w zajęciach bez obawy o spóźnienie czy powrót do domu. W takim wypadku nie ponoszą też opłat za transport. Sama forma e-learningu nie wygląda tak strasznie. Każdy ma dostęp do wiedzy, uczestniczy w zajęciach, a o nieobecności nie trzeba się martwić.

Lekcja on-line
Autor Fot. Steinar Engeland

Mimo tak licznych zalet, e-learning ma swoje uchybienia. Jednym z nich jest to, że znacząco zostały ograniczone kontakty międzyludzkie. W placówkach edukacyjnych możliwa była swobodna dyskusja, a prowadzący mogli odpowiadać na indywidualne pytania swoich podopiecznych. Niektórzy uczestnicy zajęć nie są na tyle odważni, by poprosić prowadzącego o powtórzenie lub zadanie pytania. Ograniczenie kontaktów wpłynęło również na relacje z rówieśnikami. Osoby uczące się, większość czasu spędzają wspólnie w szkołach. Młodym ludziom ciężko jest się spotkać i spędzić czas face-to-face. Niedociągnięciem w nauczaniu zdalnym jest również brak samodyscypliny i motywacji w przygotowaniu się do zajęć. Bywają przypadki, gdzie uczniowie są tak znużeni, że zasypiają w trakcie zajęć, co jest skutkiem braku skupienia się na treściach przez nierozbudzenie. Sami uczniowie rozpraszają się podczas wideokonferencji; pupil wchodzący do pokoju, social media czy leżąca obok książka. Wszystko to, co znajduje się wokół, dekoncentruje. Trudne staje się siedzenie w jednej pozycji przez kilka godzin przed ekranem monitora: bolące plecy, suche oczy i bóle głowy to tylko kilka z objawów długiej pracy przed komputerem. Problemem jest też pisanie egzaminów i testów. Jeśli nie są przeprowadzane w formie ustnej, nikt nie jest w stanie zweryfikować, czy były pisane samodzielnie. Dzieciom w pisaniu klasówek i sprawdzianów często pomagają rodzice. Zajęcia w formie praktyk są trudne do zrealizowania – młodzież nie ma kontaktu z narzędziem pracy czy sytuacjami, które mogą wydarzyć się w ich potencjalnym zawodzie. Przez brak miejsc przyjęć na praktyki i ograniczone dojazdy – z powodu pandemii wiele połączeń zostało zawieszonych – nie ma możliwości do „przyuczenia się” do zawodu i uzyskania odpowiednich certyfikatów. Utrudnieniem są też problemy techniczne związane z dostawą Internetu czy zbyt wolne i przeciążone łącza. Większość czasu poświęca się na ciągłe upewnianie – czy słychać prowadzącego oraz czy widoczny jest udostępniony materiał. Bardzo często przy odpowiedzi ustnej członków zajęć dźwięk jest słabej jakości. Wiąże się to z niezaliczeniem odpowiedzi ustnej i oceną negatywną.

Istnieją też płynące ze zdalnego nauczania zagrożenia. Wielu uczniów jest nieśmiałych; to dla nich trudna sytuacja, gdyż muszą pokazać swoją osobę przed wszystkimi uczestnikami lekcji. Boją się, że ktoś skomentuje ich strój, wygląd, wystój pokoju czy zrobi im zdjęcie w najmniej odpowiednim momencie.

Na początku pandemii prowadząc zajęcia praktycznie za każdym razem miałem włączoną kamerkę. Chciałem tym samym dać impuls innym żeby też je włączyli, jednak takich osób było niewiele. Zastanawiałem się, dlaczego. Niektórych pytałem prywatnie w korespondencji. Okazało się, że mają różne sytuacje w domu. Jestem jednak przekonany, że nie jest to większość, ale większość dostosowała się do takiego trendów, by kamerki nie włączać, co jest wielką stratą dla samych zajęć, a przede wszystkim dla budowania tak ważnej relacji między prowadzącym a studentami i między samymi studentami. Oczywiście, nic nam nie zastąpi bezpośredniego kontaktu i możliwości rozmowy face to face, ale skoro technologia daje nam możliwości choćby takiego spotkania – korzystajmy. Chyba wszyscy już jesteśmy zmęczeni pandemią, zamknięciem i patrzeniem tylko w laptopy i komputery. warto korzystać z tych możliwości które są i chociaż tak zobaczyć ludzi. – dr Wojciech Wciseł


Znaczna większość pytanych przez nas osób opowiada się za tym, że nauka zdalna jest trudniejsza, bardziej wymagająca oraz że zwyczajnie im się nie podoba. Jest im trudno poświęcać kilka godzin przed komputerem. Chcieliby móc spotkać się z prowadzącymi, podyskutować na żywo; lepiej skupić się na zajęciach, gdy są w sali i gdy bezpośrednio widzą i słyszą to, o czym opowiada prowadzący. Więc – nauczanie zdalne czy nie? – Z punktu widzenia prowadzącego mogę powiedzieć, że zdecydowanie inaczej prowadzi się zajęcia kiedy widzisz po drugiej stronie człowieka a nie tylko kafelek z inicjałami – mówi dr Wojciech Wciseł, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. – Nawet jeśli jest to jedna dwie lub osoby na grupę, to czuję, że jest wtedy ktoś, z kim mimo tych trudności i ograniczeń jesteśmy w stanie porozmawiać.

Edyta Skrzypczak

Studentka pierwszego roku dziennikarstwa. Skończyłam szkołę średnią jako architekt krajobrazu. Kocham czytać książki, rysować, słuchać muzyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *