Felieton społecznyKulturaSztuka

Obecna

Teraz jest wolna.

Kiedyś na jej nadgarstkach ciążyły żelazne kajdany, boleśnie wbijając się w delikatną skórę. Wielu chciało ją mieć. Rozbierali ją, dzielili między sobą, deptali i pluli na nią. Zwinięta w pół, przestała istnieć. Zniknęła. Przechodzili obok niej obojętnie, traktowali jak rzecz. Jak swoją. Była zsyntetyzowaną kompozycją wszystkich cech, które uważali za przydatne. Wszystko już było – prócz niej.

Dziś jest wolna.

Czasem niezdarna, potykająca się o własną nieśmiałość. Wielu jej nienawidzi, wielu chce oddać za nią życie. Dla jednych to toksyczny związek, dla drugich – magia rozstań i powrotów. Niektórzy znów chcą ją rozebrać, zostawić nagą i bezradną, z jednym banknotem przy duszy. Pozwala ci być obok. A nie ma lepszego miejsca niż obok. Nigdy o tym nie zapominaj.

Jej skóra odżywa. Pachnie górskimi szlakami, które nota bene oplatają jej talie swoim dotykiem; pachnie miodem i różaną konfiturą, morską bryzą i świeżo skoszoną trawą. Pachnie wiosną, latem, zimą i jesienią. Jej imię brzmi dumnie, zwłaszcza wtedy, gdy jesteś z inną, obcą i nieznaną, ale na tyle pociągającą, by trwać przy niej w bezruchu, niejednokrotnie dla pieniędzy.

Ona jest wolna.

I taka pozostanie.

Sto lat. Więcej niż życie jednego człowieka. Sto lat. Więcej, niż trwa miłość. Sto lat. Budowania, wstawania z kolan, walki, szczęścia i spełnienia. Sto lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *