Z życia uczelni

Nowe oblicze?

Za nami obchody 10-lecia istnienia Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Mnóstwo gości, absolwentów i obecnych studentów wzięło udział w świętowaniu tego jubileuszu. My jednak zaciekawieni tym, jak będzie wyglądać przyszłość dziennikarstwa na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim postanowiliśmy zapytać kilku wykładowców, jak widzą wydział za 10 lat. 

Dr Małgorzata Sławek – Czochra mówi: Same rozpoznawalne nazwiska, ale przede wszystkim mam nadzieję, że będziemy Państwa oglądać, słuchać i czytać. Będziemy po prostu dumni z pracy naszych studentów. Liczę, że w przyszłości będziemy mieć środki na to, aby szkolić i przygotowywać młode pokolenia do tej roli. Oczywiście będziemy mieć świetne studio medialne, w którym będą kamery i komputery, które pozwolą Państwa uczyć, chociażby grafiki komputerowej na najwyższym poziomie; każdy będzie mógł mieć swój własny aparat fotograficzny i będziemy mogli dynamizować i tworzyć jeszcze lepsze projekty. Bez wątpienia wtedy rozwiniemy skrzydła. Chciałabym, aby było coraz więcej studentów, którzy będą zapalonymi pasjonatami tego, co robią, a dociekanie prawdy będzie dla nich najważniejsze. 

Z kolei dr Wojciech Wciseł mówi o szerokich kontaktach międzynarodowych. Chce pracować ze studentami, którzy jeżdżą na inne uniwersytety i z nimi współpracują. Mają szerokie kontakty, wiedzę i nie boją się podejmować ryzyka.  Mówi również o tym, że mamy świetne studio radiowo-telewizyjne, które obsługują kompetentni studenci. Ważną kwestią jest Instytut, który zachowuje swoją tożsamość w oparciu o to, co zostawił nam oo. prof. dr hab. Leon Dyczewski wspólnie z prof. Klauzą i będzie on podążał w duchu tej wierności podczas swojego rozwoju.  Wspomina o jeszcze przynajmniej dwóch nowych agendach, skupiających pełnych energii i zaangażowania studentów, którzy są zawsze gotowi i chętni do pracy. Są po prostu otwarci na nowe wyzwania, a przede wszystkim odważni, by te nowe wyzwania podejmować – bo kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. 

Dla mgra Marcina Superczyńskiego najważniejsze nie jest to, w jakim miejscu będzie znajdował się Instytut, ale to, jacy studenci będą go kończyli. Studenci teraz, ale też i za 10 lat powinni działać wedle najwyższych standardów dziennikarskich i etycznych. Istotne żeby ten poziom był utrzymywany i żeby była świadomość tego, co wolno i czego nie wolno robić dziennikarzowi oraz jaka jest jego rola i misja w tej pracy. Redaktor Superczyński dodaje, że zagadnienia techniczne to sprawa drugorzędna. Kwestie technologiczne i techniczne są bardzo ważne, ale na początek musimy pamiętać o wypełnieniu treścią młodych głów. 

Dr Joanna Sosnowska uważa, że mogą nadejść duże zmiany. Po pierwsze dlatego, że zmienia się podejście do nauki, które będzie mobilizowało do tego, aby spojrzeć na pewne aspekty czy dziedziny medioznawstwa w trochę inny sposób. Z drugiej strony, przeniesiemy się na Gmach Główny, czyli w zupełnie nowe miejsce, w którym po prostu będziemy mogli funkcjonować w pełni uniwersytecko. Powstanie nowe centrum medialne, które bez wątpienia przyniesie nam lepsze możliwości realizacyjne i to właśnie wtedy studenci zmierzą się z prawdziwą pracą filmową i dziennikarską. Myślę, że są takie aspekty, które trudno przewidzieć, dlatego że 10 lat dzisiaj to technologicznie naprawdę sporo i to co się dzieje w tych mediach, szczególnie w nowych mediach powoduje też duże zmiany w tych mediach tradycyjnych, i jak to też wpłynie na nasz sposób funkcjonowania. Może, na przykład e-learning będzie bardziej popularny i sieć nas zdominuje. Kiedyś, 10 lat to nie była aż taka przepaść międzypokoleniowa. Ciągle będziemy patrzeć, w jaki sposób rozwija się praca dziennikarza i to w jaki sposób studenci będą uczeni. To, jak my będziemy mówić o dziennikarstwie też będzie się zmieniać, ponieważ jeszcze wiele lat temu mówiliśmy o pewnych aspektach dotyczących wykształcenia dziennikarskiego – dzisiaj właściwie mówi się o tym, że ta autentyczność mediów – chociażby społecznościowych – bardzo wpływa na sposób, w jaki pracują dziennikarze w normalnych mediach, czyli wymaga się od nich mniejszej sztywności czy takiego telewizyjnego lub radiowego okienka. Te elementy kształci się w zupełnie inny sposób; ta postawa, umiejętność poprawnego wypowiadania się, brak wady wymowy teraz mają mniejsze znaczenie. Dzisiaj jest to atutem niektórych osób, bo potrzebuje się tej naturalności. Czytałam badania dotyczące tego, czy w przyszłości znajdziemy czas na oglądanie telewizji i myślałam, że właściwie wszyscy już będą oglądać ją internetowo. Były pokazane dwie tendencje; jedna z nich była taka, że ludzie młodzi potrzebują autentyczności. Oni nie chcą oglądać telewizji, bo wydaje się im nieprawdziwa – nie dlatego, że kłamie, tylko dlatego, że ktoś przyjmuje rolę prowadzącego, bo w Internecie wszyscy są sobą. Z kolei druga jest taka, że my, przekraczając jakiś próg wieku czy sytuację, w której jesteśmy, potrzebujemy innego medium. Ludzie, którzy spędzają więcej czasu w domu z rodziną i dziećmi, potrzebują tego medium na dużym ekranie. Chodzi o włączenie dziecku bajki i wspólne jej oglądanie. Podsumowując, oni po czasie wracają do telewizji, co jest strasznie ciekawe. Interaktywne media wchodzą, ponieważ to my decydujemy właściwie o wszystkim. Już jest taka telewizja, która nazywa się Moja TV. Składa się jedynie z materiałów, które wysyłają widzowie, czyli kompletnie nie ma tam dziennikarza, w takim sensie, w jakim my sobie współcześnie wyobrażamy. Nie ma potrzeby, aby istniała redakcja jako całość; niepotrzebny jest producent, który ma wyznaczoną linię programową stacji, tylko po prostu przyjmuje się życie ludzi. Tych tendencji jest tak dużo, że my jako dziennikarstwo też będziemy musieli się dostosowywać do pewnych rzeczy i nauczyć się swobodnie w nich funkcjonować. Na pewno będziemy bardziej otwarci na zmiany, dużo bardziej niż jesteśmy dzisiaj. Wiele zależy po prostu od tego, kiedy znajdziemy się w sercu Uniwersytetu.

Prof. zw. dr hab. Jacek Dąbała twierdzi, że jeżeli Instytut będzie nadal funkcjonował (ponieważ obecnie 10 lat to bardzo dużo), będzie on nastawiony na nowe technologie i warsztat. Uważa, że idzie trochę pod prąd jeśli chodzi o myślenie urzędnicze i ministerialne, które faworyzuje naukę. Wydaje mu się, że sam rynek wymusi na dziennikarstwie wycofanie się z pozycji naukowych na korzyść warsztatu. Będzie on skoncentrowany nie tylko na nowych technologiach, ale również w sensie praktycznym na audiowizualności. To zupełnie inna szkoła myślenia. Będziemy również dostosowywać dramaturgię do cierpliwości studenta, która jest coraz mniejsza. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *